Wielka wyprawa 21 reporterów "Gazety": Nie wysłaliśmy ich, by opisali, jak działa Unia Europejska, ale by odkryli tajemnicę jakości życia w 21 miastach
ZOBACZ TAKŻE
- Koledzy z klasy mówią: Zwariował, że wrócił (24-10-07, 14:11)
- Największe grzechy polskich miast według szefów lokalnych wydań Gazety Wyborczej (18-02-07, 22:59)
- Przystanek Polska. Szę zwijamy (27-06-06, 00:00)
- Przystanek Europa. Polskę sprzedam, Irlandię kupię (20-06-06, 00:00)
SERWISY
Natchnęli nas czytelnicy, nasi krewni i znajomi, którzy po 1 kwietnia 2004 r. wyjechali do Anglii czy Irlandii za pracą. Zasypali nas swoimi odkryciami:
- że na każdym skwerze jest ławka (kolorowa albo stylowa, a przede wszystkim cała);
- że rower w mieście to nie ekstrawagancja;
- że założenie firmy trwa 20 minut;
- że miast nie zapycha się ogrodzonymi apartamentowcami.
Wydaje się, że pieniądze nie są tym najważniejszym, co ludzie przywożą z emigracji. To setki prostych i często niedrogich rozwiązań, które powodują, że w Europie dobrze się żyje - łatwiej, przyjemniej, szczęśliwiej.
Emigranci inaczej rozumieją europejskość niż euroentuzjaści. Ci ostatni, myśląc o zjednoczonej Europie, myślą o instytucjach, zasadach prawa, procesach, strukturach, funduszach itd. A zwykli ludzie przez europejskość rozumieją jakość życia.
Wysłaliśmy 21 reporterów z 21 lokalnych redakcji "Gazety" w ślad za naszymi czytelnikami, żeby sprawdzili na własne oczy, co tak ujęło polskich emigrantów i urlopowiczów. Jak w takim Leverkusen czy Tuluzie załatwia się codzienne sprawy w urzędzie? Jak się dojeżdża do pracy? Jak uczą w szkołach? Gdzie się wypoczywa w weekend? Jak się rozwiązuje spory?
Nasi reporterzy starannie dobrali miejsca, do których wyruszyli. Opowieść o niemieckim Leverkusen, mieście wielkiego koncernu (Bayer) nad wielką rzeką (Ren), będzie dla mieszkańców Płocka - z Orlenem i Wisłą - opowieścią o nich samych. Torunianie "przejrzą się" w uniwersyteckiej Getyndze, Ślązacy w Zagłębiu Ruhry itd.
12 listopada, kiedy wszyscy reporterzy wrócą do kraju, przeczytacie na łamach "Gazety" pasjonującą i pouczającą historię 21 miejsc na naszym kontynencie.
Zanim powstanie ta opowieść, każdy z naszych Argonautów, którzy wyruszyli po Złote Runo Europy, prowadzi bloga (linki znajdziecie pod adresem: www.mojkawalekeuropy.blox.pl ). Śledźcie ich podróż, komentujcie, pytajcie, radźcie.
Podzielcie się swoimi obserwacjami i odkryciami z wyjazdów do pracy, rodziny, na wakacje. Napiszcie, co można zrobić, żeby żyć w nowym, lepszym Wrocławiu, Lublinie, Gdańsku, Radomiu, Szczecinie... Jak możemy urządzić wygodniej "nasz kawałek Europy".
Nasze pierwsze odkrycia
Kielce - Aarhus.
Już wiem, dlaczego kamienice w centrum duńskiego miasta są tak ładne, żadnych graffiti na murach. Okazuje się, że młodzież jak wszędzie napisy zostawia, ale właściciele budynków co dwa tygodnie je zamalowują. Marcin Sztandera, blog: Kielce widziane z Aarhaus
Gdańsk - Amsterdam.
Park w centrum miasta podzielono na dwie strefy. Na trawnikach znaki: pies na czerwonym tle - tu obowiązuje zakaz spuszczania zwierząt ze smyczy. Pies na zielonym tle - tu zwierzaki mogą sobie robić toaletę. Właściciele przestrzegają tablic. Ciekawe, jak by było u nas? Iza Jopkiewicz, blog: Amsterdam Białej Izy
Kraków - Barcelona.
Zapytałam architekta Luisa Alonso, dlaczego mieszkańcy tak kochają stolicę Katalonii. - Bo w każdej dzielnicy - odpowiedział - jest wszystko, czego ludziom potrzeba do życia. Barcelona jest przeciwieństwem modelu amerykańskiego, w którym gdzie indziej się pracuje, gdzie indziej śpi, gdzie indziej robi zakupy, a życie spędza w samochodzie między tymi punktami. Czy Kraków nie rozciąga się zanadto? Magdalena Kursa, blog: Magda w Barcelonie
- że na każdym skwerze jest ławka (kolorowa albo stylowa, a przede wszystkim cała);
- że rower w mieście to nie ekstrawagancja;
- że założenie firmy trwa 20 minut;
- że miast nie zapycha się ogrodzonymi apartamentowcami.
Wydaje się, że pieniądze nie są tym najważniejszym, co ludzie przywożą z emigracji. To setki prostych i często niedrogich rozwiązań, które powodują, że w Europie dobrze się żyje - łatwiej, przyjemniej, szczęśliwiej.
Emigranci inaczej rozumieją europejskość niż euroentuzjaści. Ci ostatni, myśląc o zjednoczonej Europie, myślą o instytucjach, zasadach prawa, procesach, strukturach, funduszach itd. A zwykli ludzie przez europejskość rozumieją jakość życia.
Wysłaliśmy 21 reporterów z 21 lokalnych redakcji "Gazety" w ślad za naszymi czytelnikami, żeby sprawdzili na własne oczy, co tak ujęło polskich emigrantów i urlopowiczów. Jak w takim Leverkusen czy Tuluzie załatwia się codzienne sprawy w urzędzie? Jak się dojeżdża do pracy? Jak uczą w szkołach? Gdzie się wypoczywa w weekend? Jak się rozwiązuje spory?
Nasi reporterzy starannie dobrali miejsca, do których wyruszyli. Opowieść o niemieckim Leverkusen, mieście wielkiego koncernu (Bayer) nad wielką rzeką (Ren), będzie dla mieszkańców Płocka - z Orlenem i Wisłą - opowieścią o nich samych. Torunianie "przejrzą się" w uniwersyteckiej Getyndze, Ślązacy w Zagłębiu Ruhry itd.
12 listopada, kiedy wszyscy reporterzy wrócą do kraju, przeczytacie na łamach "Gazety" pasjonującą i pouczającą historię 21 miejsc na naszym kontynencie.
Zanim powstanie ta opowieść, każdy z naszych Argonautów, którzy wyruszyli po Złote Runo Europy, prowadzi bloga (linki znajdziecie pod adresem: www.mojkawalekeuropy.blox.pl ). Śledźcie ich podróż, komentujcie, pytajcie, radźcie.
Podzielcie się swoimi obserwacjami i odkryciami z wyjazdów do pracy, rodziny, na wakacje. Napiszcie, co można zrobić, żeby żyć w nowym, lepszym Wrocławiu, Lublinie, Gdańsku, Radomiu, Szczecinie... Jak możemy urządzić wygodniej "nasz kawałek Europy".
Nasze pierwsze odkrycia
Kielce - Aarhus.
Już wiem, dlaczego kamienice w centrum duńskiego miasta są tak ładne, żadnych graffiti na murach. Okazuje się, że młodzież jak wszędzie napisy zostawia, ale właściciele budynków co dwa tygodnie je zamalowują. Marcin Sztandera, blog: Kielce widziane z Aarhaus
Gdańsk - Amsterdam.
Park w centrum miasta podzielono na dwie strefy. Na trawnikach znaki: pies na czerwonym tle - tu obowiązuje zakaz spuszczania zwierząt ze smyczy. Pies na zielonym tle - tu zwierzaki mogą sobie robić toaletę. Właściciele przestrzegają tablic. Ciekawe, jak by było u nas? Iza Jopkiewicz, blog: Amsterdam Białej Izy
Kraków - Barcelona.
Zapytałam architekta Luisa Alonso, dlaczego mieszkańcy tak kochają stolicę Katalonii. - Bo w każdej dzielnicy - odpowiedział - jest wszystko, czego ludziom potrzeba do życia. Barcelona jest przeciwieństwem modelu amerykańskiego, w którym gdzie indziej się pracuje, gdzie indziej śpi, gdzie indziej robi zakupy, a życie spędza w samochodzie między tymi punktami. Czy Kraków nie rozciąga się zanadto? Magdalena Kursa, blog: Magda w Barcelonie
Warszawa - Berlin.
Trafiliśmy na strajk maszynistów pociągów podmiejskich i regionalnych. Mimo to Berlińczycy nie mieli większych problemów z dotarciem gdziekolwiek. Po pierwsze: jak w zegarku kursowały autobusy, metro, tramwaje. Po drugie: istnieje wspólny bilet na wszystkie rodzaje komunikacji miejskiej i podmiejskiej, który obowiązuje w strefie sięgającej ok. 100 km od granic miasta. Dlatego pasażerowie bez problemu przesiadali się z pociągów do autobusów - tak samorządowych jak i prywatnych. Jarosław Osowski i Darek Bartoszewicz
Toruń - Getynga.
Kościoły i duchowni starają się tu być blisko życia. Oprócz spotkań religijnych organizują spotkania dla kobiet w średnim wieku, kursy dla bezrobotnych, naukę niemieckiego dla imigrantów, grupy wsparcia dla nałogowców i koła dla młodych rodziców. Natalia Waloch, blog: Kopernik tropi Gęsiarkę
Częstochowa - Graz.
Podziwiam Austriaków za odwagę! W sercu starówki wybudowano Muzeum Sztuki Nowoczesnej w kształcie tzw. bloba, czyli właściwie bez kształtu. Gmach wygląda jak wymię krowy ustawione sutkami do góry. I to działa: na turystów, na wizerunek miasta - kiedyś Graz uchodził za ośrodek przemysłowy, w 2003 r. został europejskim miastem kultury. Tomasz Haładyj, blog: Tomek w Grazu
Gorzów - Groningen.
Dlaczego Holendrzy tak kochają swoje miasto? Ralph opowiedział mi, jak władze konsultowały pomysł przebudowy głównego placu. Projekty poddawano publicznej ocenie, ludzie głosowali w referendach (przez internet), jak jakiś pomysł odrzucono - władze robiły symulację od nowa. Dariusz Barański, blog: Darek w Groningen
Płock - Leverkusen.
Może to banalne spostrzeżenie, ale tu nikt nie wiąże psów przed wejściem do sklepu! W Leverkusen właściciele spacerują ze swoimi psami między półkami. I to w najbardziej eleganckich domach handlowych. I nikt się nie oburza - ani sprzedawcy, ani inni klienci. Agnieszka Woźniak, blog: Miasto z bajerem
Łódź - Lyon.
Urząd miasta zatrudnił na stałe specjalistę od światła. Zadanie: rozświetlić Lyon. To wieloletni projekt, który ma za zadanie ukryć to, co brzydkie, a odsłonić to, co piękne - sztukę, budynki. Grzegorz Blachowski, blog: Z Lyonu o Łodzi
Szczecin - Malmo.
Byłem dziś w "studiu wspierania inicjatyw". Wystarczy, że zbierze się minimum trzech miłośników np. ściegu krzyżykowego czy zbieraczy plastikowych słoników, a przestają być bezdomni. Studio wpisze ich do grafiku i odda do dyspozycji salę na spotkania przynajmniej raz w tygodniu. Nieodpłatnie. Jerzy Połowniak
Wrocław - Monachium.
Tu mają jeszcze większy problem z mieszkaniami niż w Polsce! Umówienie się na wynajem mieszkania przypomina ubieganie się o pracę. Monika wygrała casting na najemcę, do którego stanęło 40 osób! Żeby pomóc studentom, władze pobudowały naprędce specjalne mieszkania - ciasne klitki z plastikowymi łazieneczkami. Michał Kokot, blog: Z Wrocławia do Monachium
Radom - Northampton.
Rynek tego angielskiego miasta służy jako targowisko od 850 lat. Można tu kupić wszystko: od telefonów komórkowych, przez ubrania, po chińskie gruszki. Władze za nic nie chcą zrezygnować z targu, bo przyciąga on mieszkańców do centrum i ożywia biznes. Martwią się za to, że rynek pustoszeje po zakończeniu handlu. Rozwiązaniem mają być budki składane wieczorem, by robiły miejsce dla kawiarenek. Małgorzata Rusek, blog: Radom z angielskiego dystansu
Kraków - Norymberga.
Najwięcej pieniędzy od miasta dostają szkoły z... najsłabszymi wynikami. Oceny uczniów są na bieżąco monitorowane przez władze. Bada się nawet, co dzieci robią z wolnym czasem - jeśli mają go za dużo, władze opłacają dodatkowe zajęcia aż do godziny 17. Stanisław Mancewicz, blog: norymbergastanislaw.blox.pl
Trafiliśmy na strajk maszynistów pociągów podmiejskich i regionalnych. Mimo to Berlińczycy nie mieli większych problemów z dotarciem gdziekolwiek. Po pierwsze: jak w zegarku kursowały autobusy, metro, tramwaje. Po drugie: istnieje wspólny bilet na wszystkie rodzaje komunikacji miejskiej i podmiejskiej, który obowiązuje w strefie sięgającej ok. 100 km od granic miasta. Dlatego pasażerowie bez problemu przesiadali się z pociągów do autobusów - tak samorządowych jak i prywatnych. Jarosław Osowski i Darek Bartoszewicz
Toruń - Getynga.
Kościoły i duchowni starają się tu być blisko życia. Oprócz spotkań religijnych organizują spotkania dla kobiet w średnim wieku, kursy dla bezrobotnych, naukę niemieckiego dla imigrantów, grupy wsparcia dla nałogowców i koła dla młodych rodziców. Natalia Waloch, blog: Kopernik tropi Gęsiarkę
Częstochowa - Graz.
Podziwiam Austriaków za odwagę! W sercu starówki wybudowano Muzeum Sztuki Nowoczesnej w kształcie tzw. bloba, czyli właściwie bez kształtu. Gmach wygląda jak wymię krowy ustawione sutkami do góry. I to działa: na turystów, na wizerunek miasta - kiedyś Graz uchodził za ośrodek przemysłowy, w 2003 r. został europejskim miastem kultury. Tomasz Haładyj, blog: Tomek w Grazu
Gorzów - Groningen.
Dlaczego Holendrzy tak kochają swoje miasto? Ralph opowiedział mi, jak władze konsultowały pomysł przebudowy głównego placu. Projekty poddawano publicznej ocenie, ludzie głosowali w referendach (przez internet), jak jakiś pomysł odrzucono - władze robiły symulację od nowa. Dariusz Barański, blog: Darek w Groningen
Płock - Leverkusen.
Może to banalne spostrzeżenie, ale tu nikt nie wiąże psów przed wejściem do sklepu! W Leverkusen właściciele spacerują ze swoimi psami między półkami. I to w najbardziej eleganckich domach handlowych. I nikt się nie oburza - ani sprzedawcy, ani inni klienci. Agnieszka Woźniak, blog: Miasto z bajerem
Łódź - Lyon.
Urząd miasta zatrudnił na stałe specjalistę od światła. Zadanie: rozświetlić Lyon. To wieloletni projekt, który ma za zadanie ukryć to, co brzydkie, a odsłonić to, co piękne - sztukę, budynki. Grzegorz Blachowski, blog: Z Lyonu o Łodzi
Szczecin - Malmo.
Byłem dziś w "studiu wspierania inicjatyw". Wystarczy, że zbierze się minimum trzech miłośników np. ściegu krzyżykowego czy zbieraczy plastikowych słoników, a przestają być bezdomni. Studio wpisze ich do grafiku i odda do dyspozycji salę na spotkania przynajmniej raz w tygodniu. Nieodpłatnie. Jerzy Połowniak
Wrocław - Monachium.
Tu mają jeszcze większy problem z mieszkaniami niż w Polsce! Umówienie się na wynajem mieszkania przypomina ubieganie się o pracę. Monika wygrała casting na najemcę, do którego stanęło 40 osób! Żeby pomóc studentom, władze pobudowały naprędce specjalne mieszkania - ciasne klitki z plastikowymi łazieneczkami. Michał Kokot, blog: Z Wrocławia do Monachium
Radom - Northampton.
Rynek tego angielskiego miasta służy jako targowisko od 850 lat. Można tu kupić wszystko: od telefonów komórkowych, przez ubrania, po chińskie gruszki. Władze za nic nie chcą zrezygnować z targu, bo przyciąga on mieszkańców do centrum i ożywia biznes. Martwią się za to, że rynek pustoszeje po zakończeniu handlu. Rozwiązaniem mają być budki składane wieczorem, by robiły miejsce dla kawiarenek. Małgorzata Rusek, blog: Radom z angielskiego dystansu
Kraków - Norymberga.
Najwięcej pieniędzy od miasta dostają szkoły z... najsłabszymi wynikami. Oceny uczniów są na bieżąco monitorowane przez władze. Bada się nawet, co dzieci robią z wolnym czasem - jeśli mają go za dużo, władze opłacają dodatkowe zajęcia aż do godziny 17. Stanisław Mancewicz, blog: norymbergastanislaw.blox.pl
Zapracowani Norwegowie próbują upchnąć do przedszkola wszystko, co żywe. I to nie tylko dzieci, nawet 12-miesięczne! W Oslo działa już przedszkole dla psów. Bez ograniczeń wieku i rasy. Natalia Mazur, blog: Natalia w Oslo
Olsztyn - Paderbron.
Niemcy wznoszą sobie stadion w tempie iście polskim. Od dwóch lat budowa stoi. To przez protest mieszkańców - zażądali pół miliona euro odszkodowania za hałas, który pojawi się w czasie imprez sportowych, gdy stadion będzie gotów! Władze miasta kłócą się teraz z klubem sportowym, kto by miał płacić. Ewa Jarzębowska, blog: paderbornewa
Białystok - Tallin.
Czy stolicy Estonii w ogóle nie ma biurokracji? Rejestracja auta w urzędzie zajmuje kilka minut - tyle, ile trwa wprowadzenie twoich danych do komputera. Jeszcze wygodniej mają ci, którzy kupią nowe auto w salonie - wszystkie formalności załatwia sprzedawca. Z salonu wyjeżdżasz na swoich nowiutkich blachach. Andrzej Kłopotowski, blog: Z Białegostoku do Tallina
Bydgoszcz - Tuluza.
Na terenie uniwersytetu w Tuluzie stoi namiot, a w nim mała scena - codziennie o 12.45 odbywa się tu jakiś koncert, spektakl, recytacja poezji. Czasem występują gwiazdy, czasem lokalni twórcy, często sami studenci. Wstęp wolny oczywiście. Aleksandra Lewińska, blog: Ola w Tuluzie
Śląsk - Zagłębie Ruhry.
Wieczór przy wyjściu z dworca w Essen. Do taksówki podchodzi niewidomy. Nie sam. Prowadzi go kolejarz w mundurze. Przytrzymuje mu głowę, żeby nie uderzył w drzwi, dziękuje za skorzystanie z kolei niemieckich i życzy miłego dnia. Kiedy PKP tak będzie dbać o klientów? Jacek Madeja, blog: Ze Śląska do Ruhry
Odkryj Europę razem z nami
A jaki jest twój kawałek Europy, który chciałbyś przenieść do swojego miasta? Co podpatrzyłeś na wakacjach, w delegacji, na emigracji? O czym opowiedzieli Ci znajomi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz