niedziela, 20 stycznia 2008

Domachowska w ślady Radwańskiej! Dwie Polki w 1/8 finału Australian Open!

Jakub Ciastoń
2008-01-20, ostatnia aktualizacja 2008-01-20 03:41
Zobacz powiększenie
Fot. TIM WIMBORNE REUTERS

Gigantyczny sukces polskiego tenisa! W gronie 16 najlepszych zawodniczek wielkoszlemowego Australian Open są dwie Polki. Do Agnieszki Radwańskiej dołączyła w niedzielę Marta Domachowska, która pokonała 2:6, 6:2, 6:4 Chinkę Na Li. Domachowska o ćwierćfinał zagra z Venus Williams, a Radwańska z Nadią Pietrową.

Zobacz powiekszenie
Fot. VIVEK PRAKASH REUTERS
SERWISY
Wcześniej nigdy nie mieliśmy dwóch tenisistek nawet w trzeciej rundzie! Sukces Polek jest więc historyczny.

Dla Domachowskiej już awans do III rundy był największym sukcesem w Szlemie - wcześniej w dziewięciu startach nigdy nie przeszła drugiej rundy.

W niedzielę na korcie numer sześć (mecz zakończył się o 3 w nocy polskiego czasu) Domachowska zakończyła mecz z Chinką przepięknym asem i zacisnęła pięść w geście triumfu. Po chwili uśmiechnęła się do sporej grupki naszych fanów, którzy dopingowali ją z trybun - była m.in. wielka biało-czerwona flaga.

Mecz nie zaczął się jednak dobrze dla Polki. Domachowska szybko straciła inicjatywę w pierwszym secie. 25-letnia Chinka (rozstawiona z nr 24.) przełamała jej serwis i wyszła na prowadzenie 3:0. Marta starała się odrobić stratę, ale bezskutecznie. Pod koniec dała się Chince przełamać jeszcze raz - ostatecznie przegrała 2:6. W drugim secie role się odwróciły. Chinka stanęła, a Polka wzięła się do solidnej pracy i wygrała tę partię 6:2. Decydował trzeci set, w którym prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie - najpierw Domachowska w trzecim gemie przełamała serwis Chinki, prowadziła 2:1 i serwowała. Li natychmiast odrobiła jednak stratę i zrobiło się 2:2, a potem 3:2. W dziewiątym gemie Domachowska znów przełamała serwis Li i było 5:4 dla niej. Końcówka to popisowy serwis Polki i zasłużone zwycięstwo.

Rozstawiona w Melbourne z numerem 24. Li jest znacznie mniej utytułowaną tenisistką, niż Swietłana Kuzniecowa, którą w sobotę pokonała Agnieszka Radwańska. Nie oznacza to jednak, że Chinka to zawodniczka anonimowa. Zasłynęła tym, że jako pierwsza Chinka w historii wygrała zawodowy turniej WTA (w Kantonie w 2004 r.) i jako pierwsza tenisistka z tego kraju awansowała do czołowej trzydziestki na świecie, w której zresztą cały czas jest. W styczniu tego roku wygrała swój drugi turniej WTA w Gold Coast. Była też w ćwierćfinale Wimbledonu (2006), oraz 1/8 finału US Open (2006) i Australian Open (2007). Z Domachowską grała wcześniej dwukrotnie i zawsze wygrywała.

Dla Domachowskiej mecz z Li był szóstym kolejnym wygranym spotkaniem w turnieju - Polka bardzo spadła w zeszłym roku w rankingu i musiała przedzierać się przez eliminacje (to trzy dodatkowe spotkania). Nasza tenisistka za dojście do 1/8 finału dostanie ponad 80 tys. dolarów, a w rankingu WTA awansuje (i to wyraźnie) do pierwszej setki, co pozwoli jej grać w tym roku w lepszych turniejach.

Ale turniej się jeszcze nie skończył - prawdopodobnie w poniedziałek Domachowska będzie walczyć o ćwierćfinał z jedną z największych gwiazd współczesnego tenisa Amerykanką Venus Williams (WTA 8), zwyciężczynią sześciu turniejów Wielkiego Szlema (m.in. zeszłorocznego Wimbledonu), która na korcie zarobiła od początku kariery ponad 18 mln dol. Domachowska w przeszłości grała z Williams dwukrotnie - oba mecze przegrała, ale w 2005 r. w Amelia Island urwała utytułowanej rywalce seta. Ich trzeci mecz - w Pekinie w 2005 r. - nie doszedł do skutku, bo Williams wycofała się z turnieju z powodu kontuzji.

Czy Polka ma szansę z Venus? Teoretycznie nie miała ich też z Na Li. Polka ewidentnie rozgrywa turniej życia. Nabrała pewności siebie i nie ma nic do stracenia. Wszystko jest możliwe

Brak komentarzy: