Największe zamieszki w Kosowie od czasu ogłoszenia niepodległości. Na siły międzynarodowe poleciały wczoraj granaty i serie z broni maszynowej. Rannych zostało ok. 100 osób, w tym 27 polskich policjantów
ZOBACZ TAKŻE
- Jesteśmy na linii frontu (17-03-08, 22:00)
- Kosowo szuka hymnu i otwiera ambasady (15-03-08, 00:00)
- Kosowo i polska żenada dyplomatyczna (26-02-08, 01:00)
- Polska uzna Kosowo (26-02-08, 00:00)
- Kosowo, sumienie Unii (23-02-08, 21:05)
SERWISY
Wczorajszym świtem Kosovska Mitrovica zamieniła się w pole bitwy. Po północnej stronie rzeki Ibar w okolice sądu okupowanego od piątku przez byłych serbskich pracowników zajechały wozy bojowe, transportery opancerzone i czołgi sił pokojowych ONZ oraz natowskich wojsk KFOR.
O 5.30 ponad pół tysiąca policjantów i żołnierzy z sił międzynarodowych rozpoczęło szturm sądu. Okupujący budynek Serbowie nie stawiali oporu. Ale wieść o odbiciu gmachu szybko rozniosła się po serbskiej części Mitrovicy, miasta zamieszkanego przez 20 tys. Serbów, których od 80 tys. Albańczyków oddziela pilnowany przez ONZ most. Pod okupowany budynek błyskawicznie nadciągnął kilkutysięczny tłum uzbrojony w kije i kamienie.
Gdy siły międzynarodowe, chcąc rozproszyć tłum, użyły gazu łzawiącego na policję ONZ i KFOR poleciały pierwsze granaty, ładunki wybuchowe domowej produkcji i serie z broni maszynowej. Według relacji Serbów KFOR odpowiedział ogniem. Rozwścieczony tłum podpalał samochody ONZ. Siły międzynarodowe aresztowały 53 osoby, ale ponad 20 z nich Serbowie odbili.
Dla 52 polskich policjantów (to prawie połowa 115-osobowego kontyngentu), którzy brali udział w szturmie na sąd, starcia okazały się wyjątkowo tragiczne. Aż 27 zostało rannych, a 16 odwieziono do szpitala. Większość z ranami od odłamków granatów. Lekko ranny odłamkiem w ramię został także dowódca polskiego kontyngentu.
- Życie żadnego z naszych policjantów nie jest zagrożone - powiedział "Gazecie" rzecznik komendanta głównego policji podinspektor Mariusz Sokołowski. W zamieszkach poszkodowanych zostało również 20 policjantów francuskich, 15 ukraińskich, 8 żołnierzy KFOR i manifestanci, łącznie 130 osób.
- W Mitrovicy mówi się, że pewien Serb został trafiony przez snajpera sił międzynarodowych w głowę. Konającego przewieziono go do Belgradu. Dwaj inni Serbowie też są ciężko ranni - relacjonuje "Gazecie" Mirko Lazić, mieszkaniec serbskiej części Mitrovicy. Siły międzynarodowe nie potwierdzają na razie tych informacji.
O tym, że siły międzynarodowe spróbują odzyskać kontrolę nad sądem w Mitrovicy, wiadomo było od piątku, kiedy Serbowie zajęli budynek, który od 1999 roku był w gestii ONZ, i zatknęli na nim swoją flagę. Szef misji Narodów Zjednoczonych Joachim Rücker zapowiedział wtedy, że rozkaże odbić budynek.
Interwencja policji i sił NATO w Mitrovicy jest ważna nie tylko ze względu na skalę protestów. To pierwszy sygnał, że siły międzynarodowe zmieniły taktykę. Dotąd KFOR i ONZ przyjmowały spokojnie zaczepki ze strony Serbów, którzy atakowali już posterunki graniczne czy palili samochody błękitnych hełmów. Teraz na zakłócanie porządku będą reagować ostro, a na ostrzał odpowiedzą ogniem.
- NATO jak najsurowiej potępia przemoc, do której doszło dziś w północnym Kosowie. Siły KFOR zdecydowanie odpowiedzą na wszelkie akty przemocy - ostrzegł wczoraj rzecznik Sojuszu James Appathurai. Wczoraj oenzetowska policja wycofała się z serbskiej części Mitrovicy. Kontrolę nad miastem sprawują teraz wyłącznie wzmocnione wojska KFOR. Służy w nich ponad 300 polskich żołnierzy.
Serbia, która nie może pogodzić się ze stratą Kosowa, zażądała, by siły ONZ zwolniły Serbów zatrzymanych w Kosovskiej Mitrovicy. Prowadzi też kolejne rozmowy na temat przyszłości swej byłej prowincji z Rosją i nie wyklucza zaproszenia rosyjskiej armii do Kosowa. Nawet prozachodni prezydent Serbii Boris Tadić wezwał siły ONZ i KFOR w Kosowie, by wstrzymały się od stosowania przemocy wobec Serbów.
Z niepokojem na sytuację patrzą też kosowscy Albańczycy, bo Serbowie coraz mocniej dążą do opanowania północnej części kraju. Co więcej, w połowie marca obchodzą rocznicę zamieszek z 2004 r. W pogromach dokonanych przez Albańczyków zginęło wówczas 19 osób, ponad tysiąc zostało rannych, spłonęło też kilkanaście serbskich wsi i co najmniej 36 cerkwi. Wtedy KFOR okazał się całkowicie bezsilny.
Polski rząd zdecydował wczoraj o wysłaniu delegacji do Kosowa. Sytuację osobiście sprawdzi m.in. wicepremier Grzegorz Schetyna. Wizyta nie budzi jednak na miejscu euforii, bo polscy policjanci służący w Kosowie od lat borykają się podstawowymi brakami w wyposażeniu. Tajemnicą Poliszynela jest np. fakt, że tarcze naszych funkcjonariuszy pękają nawet podczas ćwiczeń w bazie.
Szwankuje też szkolenie. Policjanci, którzy wyjeżdżają tam na misję, przechodzą miesięczny kurs w szkole policyjnej w Słupsku. Komenda Główna Policji zapewnia, że przygotowują ich tam inni funkcjonariusze z doświadczeniem na misjach.
- Ale to tylko "podstawówka" prewencji - mówi jeden z policjantów, który niedawno wrócił z Kosowa. - Ćwiczymy tyralierę, jak się zgrać, żeby iść równo, utworzyć klin itd. A to nie jest przygotowanie do tego, co robić w razie wybuchu miny-pułapki, ostrzału ani obrzucenia granatami. Brakuje też opancerzonych pojazdów. - Funkcjonariusze jeżdżą nissanami pathfinder, które nie są odporne na ostrzał, a nasze kamizelki kuloodporne straciły już nawet atest - mówi nasz informator. Wczoraj po południu niektóre z blogów pisanych przez polskich policjantów w Kosowie zostały zablokowane, w tym najpopularniejszy: kosovo.blog.onet.pl.
O 5.30 ponad pół tysiąca policjantów i żołnierzy z sił międzynarodowych rozpoczęło szturm sądu. Okupujący budynek Serbowie nie stawiali oporu. Ale wieść o odbiciu gmachu szybko rozniosła się po serbskiej części Mitrovicy, miasta zamieszkanego przez 20 tys. Serbów, których od 80 tys. Albańczyków oddziela pilnowany przez ONZ most. Pod okupowany budynek błyskawicznie nadciągnął kilkutysięczny tłum uzbrojony w kije i kamienie.
Gdy siły międzynarodowe, chcąc rozproszyć tłum, użyły gazu łzawiącego na policję ONZ i KFOR poleciały pierwsze granaty, ładunki wybuchowe domowej produkcji i serie z broni maszynowej. Według relacji Serbów KFOR odpowiedział ogniem. Rozwścieczony tłum podpalał samochody ONZ. Siły międzynarodowe aresztowały 53 osoby, ale ponad 20 z nich Serbowie odbili.
Dla 52 polskich policjantów (to prawie połowa 115-osobowego kontyngentu), którzy brali udział w szturmie na sąd, starcia okazały się wyjątkowo tragiczne. Aż 27 zostało rannych, a 16 odwieziono do szpitala. Większość z ranami od odłamków granatów. Lekko ranny odłamkiem w ramię został także dowódca polskiego kontyngentu.
- Życie żadnego z naszych policjantów nie jest zagrożone - powiedział "Gazecie" rzecznik komendanta głównego policji podinspektor Mariusz Sokołowski. W zamieszkach poszkodowanych zostało również 20 policjantów francuskich, 15 ukraińskich, 8 żołnierzy KFOR i manifestanci, łącznie 130 osób.
- W Mitrovicy mówi się, że pewien Serb został trafiony przez snajpera sił międzynarodowych w głowę. Konającego przewieziono go do Belgradu. Dwaj inni Serbowie też są ciężko ranni - relacjonuje "Gazecie" Mirko Lazić, mieszkaniec serbskiej części Mitrovicy. Siły międzynarodowe nie potwierdzają na razie tych informacji.
O tym, że siły międzynarodowe spróbują odzyskać kontrolę nad sądem w Mitrovicy, wiadomo było od piątku, kiedy Serbowie zajęli budynek, który od 1999 roku był w gestii ONZ, i zatknęli na nim swoją flagę. Szef misji Narodów Zjednoczonych Joachim Rücker zapowiedział wtedy, że rozkaże odbić budynek.
Interwencja policji i sił NATO w Mitrovicy jest ważna nie tylko ze względu na skalę protestów. To pierwszy sygnał, że siły międzynarodowe zmieniły taktykę. Dotąd KFOR i ONZ przyjmowały spokojnie zaczepki ze strony Serbów, którzy atakowali już posterunki graniczne czy palili samochody błękitnych hełmów. Teraz na zakłócanie porządku będą reagować ostro, a na ostrzał odpowiedzą ogniem.
- NATO jak najsurowiej potępia przemoc, do której doszło dziś w północnym Kosowie. Siły KFOR zdecydowanie odpowiedzą na wszelkie akty przemocy - ostrzegł wczoraj rzecznik Sojuszu James Appathurai. Wczoraj oenzetowska policja wycofała się z serbskiej części Mitrovicy. Kontrolę nad miastem sprawują teraz wyłącznie wzmocnione wojska KFOR. Służy w nich ponad 300 polskich żołnierzy.
Serbia, która nie może pogodzić się ze stratą Kosowa, zażądała, by siły ONZ zwolniły Serbów zatrzymanych w Kosovskiej Mitrovicy. Prowadzi też kolejne rozmowy na temat przyszłości swej byłej prowincji z Rosją i nie wyklucza zaproszenia rosyjskiej armii do Kosowa. Nawet prozachodni prezydent Serbii Boris Tadić wezwał siły ONZ i KFOR w Kosowie, by wstrzymały się od stosowania przemocy wobec Serbów.
Z niepokojem na sytuację patrzą też kosowscy Albańczycy, bo Serbowie coraz mocniej dążą do opanowania północnej części kraju. Co więcej, w połowie marca obchodzą rocznicę zamieszek z 2004 r. W pogromach dokonanych przez Albańczyków zginęło wówczas 19 osób, ponad tysiąc zostało rannych, spłonęło też kilkanaście serbskich wsi i co najmniej 36 cerkwi. Wtedy KFOR okazał się całkowicie bezsilny.
Polski rząd zdecydował wczoraj o wysłaniu delegacji do Kosowa. Sytuację osobiście sprawdzi m.in. wicepremier Grzegorz Schetyna. Wizyta nie budzi jednak na miejscu euforii, bo polscy policjanci służący w Kosowie od lat borykają się podstawowymi brakami w wyposażeniu. Tajemnicą Poliszynela jest np. fakt, że tarcze naszych funkcjonariuszy pękają nawet podczas ćwiczeń w bazie.
Szwankuje też szkolenie. Policjanci, którzy wyjeżdżają tam na misję, przechodzą miesięczny kurs w szkole policyjnej w Słupsku. Komenda Główna Policji zapewnia, że przygotowują ich tam inni funkcjonariusze z doświadczeniem na misjach.
- Ale to tylko "podstawówka" prewencji - mówi jeden z policjantów, który niedawno wrócił z Kosowa. - Ćwiczymy tyralierę, jak się zgrać, żeby iść równo, utworzyć klin itd. A to nie jest przygotowanie do tego, co robić w razie wybuchu miny-pułapki, ostrzału ani obrzucenia granatami. Brakuje też opancerzonych pojazdów. - Funkcjonariusze jeżdżą nissanami pathfinder, które nie są odporne na ostrzał, a nasze kamizelki kuloodporne straciły już nawet atest - mówi nasz informator. Wczoraj po południu niektóre z blogów pisanych przez polskich policjantów w Kosowie zostały zablokowane, w tym najpopularniejszy: kosovo.blog.onet.pl.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz