Kto powinien zostać prezydentem USA? - Ona, oczywiście - mówiła w redakcji "Gazety" Madeleine Albright, pierwsza kobieta, która została amerykańskim ministrem spraw zagranicznych
ZOBACZ WIDEO
ZOBACZ TAKŻE
- Albright: przed prezydentem USA pięć wielkich zadań (25-04-08, 16:09)
- Pragmatyczna idealistka (23-04-08, 09:06)
GALERIA ZDJĘĆ
- Madeleine Albright (24-04-08, 00:00)
Z wyzwaniami, przed którymi stoi Ameryka, najlepiej poradzi sobie Hillary Clinton - przekonywała nas wczoraj sekretarz stanu w administracji Billa Clintona.
Zdaniem Albright jednym z najważniejszych zadań nowego prezydenta będzie odbudowa nadszarpniętej reputacji USA. - Kiedyś Ameryka kojarzyła się z lądowaniem w Normandii i planem Marshalla. Dziś z Guantanamo i Abu Ghraib. To trzeba zmienić. Ameryka to wyjątkowy kraj, ale nie może oczekiwać, że świat będzie robił dla nas wyjątki. A chcieliśmy by te wyjątki dla nas czyniono. Nie krytykuję prezydenta Busha za granicą, ale muszę powiedzieć, że siedem lat jego rządów zaszkodziło reputacji Ameryki. Następny prezydent, ktokolwiek nim będzie, musi to zmienić - powiedziała.
Albright wspiera kampanię prezydencką Hillary Clinton i twierdzi, że była Pierwsza Dama ma wielkie doświadczenie i w sprawach wewnętrznych, i w zagranicznych.
- Pracowałam z nią, gdy była Pierwszą Damą. Była wyjątkowa. Jeśli ktoś mówi, że wówczas jej jedynym zadaniem było spotykanie się z kobietami i że to za mało, to chyba nie wie jak działają współczesne społeczeństwa. W wielu państwach, przede wszystkim wielo kulturowych, kobiety odgrywają wielką rolę w rozwiązania konfliktów. No i byłby to znak czasów, gdyby prezydentem została kobieta. Jeśli Niemcy mogą mieć kobietę kanclerza, to dlaczego my nie możemy mieć kobiety prezydenta?
W polityce zagranicznej Albright widzi dla przyszłego prezydenta pięć wielkich zadań. - Musi tak walczyć z terroryzmem, żeby terrorystów nie przybywało. I musi poprawić niedoskonały dziś system zapobiegania rozprzestrzenianiu się broni masowego rażenia.
Przede wszystkim jednak nowy prezydent powinien przywrócić dobre imię demokracji. - Bardzo wierzę w demokrację, ale nie taką, jaką narzuciliśmy w Iraku. Ilu jest przywódców, którzy patrząc na Irak mówią: Chciałbym, żeby moje państwo tak wyglądało?
Czwarty i piąty problem to negatywne efekty globalizacji. Chodzi przede wszystkim o rosnącą przepaść między bogatymi i biednymi oraz globalne ocieplenie. - Tym zadaniom nie sprosta się w pojedynkę.
Albright ostro krytykowała ekipę George'a Busha za brak współpracy z innymi państwami, m.in. przy zaangażowaniu w Iraku. - Polityka zagraniczna zmieniła się za Busha. Słynna mowa obecnego prezydenta o "osi zła" to był sygnał, że w polityce zagranicznej najważniejsze będzie podejście: my kontra oni. I że są kraje, z którymi nigdy nie będziemy współpracować. Odejście od partnerstwa, od wielostronnych stosunków było błędem.
Pytana o przyszłość NATO i o znaczenie operacji w Afganistanie, Albright odparła: - To wielki test dla Sojuszu, ale na pewno nie kwestia być albo nie być Sojuszu. Ważny sprawdzian. I pochwaliła Polskę za wysłanie wojska do Afganistanu, a następnie zwiększenie liczby żołnierzy.
Pytana o polsko-amerykańskie negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej nie powiedziała, czy Polska powinna przyjąć amerykańską ofertę. Podkreśliła natomiast, że jest dumna, iż Polska stała się członkiem NATO, gdy ona była za to odpowiedzialna. - NATO - mówiła - jest najsilniejszym sojuszem militarnym w dziejach, ale to nie jest organizacja dobroczynna. Po rozszerzeniu na nowe państwa dostały nowe obowiązki i muszą o tym pamiętać.
Pytana o Rosję Madeleine Albright podkreślała, że skutki złych stosunków Zachodu z Moskwą mogłyby być fatalne. - Nigdy bym nie powiedziała, że ufam prezydentowi Putinowi. Ale w XXI wieku wielkie kraje muszą współpracować i wspólnie rozwiązywać problemy. Z Rosją musimy to robić w kwestii Iranu, Korei Płn., zmian klimatycznych, zapobieganiu rozprzestrzenianiu broni atomowej.
A na spotkaniu w Sejmie Albright mówiła posłom z komisji spraw zagranicznych, że jest bardzo ważne, by podtrzymać terytorialną integralność Gruzji i nie pozwolić, żeby Rosjanie grozili Gruzji.
- To bardzo trudny problem - oceniła Albright pytana o Gruzję - bo jest tam dużo korupcji, wielu uchodźców, poza tym nie wiadomo, co robi tam rosyjska misja pokojowa. Podkreśliła też, że jest jej bardzo przykro, iż decyzja podjęta przez NATO na szczycie w Bukareszcie odsuwa perspektywę integracji Tbilisi z Sojuszem. - Nie sądzę, żeby Gruzja była gotowa do pełnego członkostwa w NATO, ale ten proces mógłby zostać jakoś przeprowadzony jednocześnie z większym wsparciem dla Gruzji i niepoddawaniem się presji Rosji - powiedziała.
Pytana o olimpiadę w Pekinie stwierdziła, że USA nie powinny bojkotować igrzysk, ale ma wątpliwości co do udziału polityków w ceremonii otwarcia. - Lepiej by było, żeby prezydent USA stwierdził, że nie pojedzie, jeżeli nie nawiązane zostaną rozmowy z Dalajlamą - oświadczyła .
Zdaniem Albright jednym z najważniejszych zadań nowego prezydenta będzie odbudowa nadszarpniętej reputacji USA. - Kiedyś Ameryka kojarzyła się z lądowaniem w Normandii i planem Marshalla. Dziś z Guantanamo i Abu Ghraib. To trzeba zmienić. Ameryka to wyjątkowy kraj, ale nie może oczekiwać, że świat będzie robił dla nas wyjątki. A chcieliśmy by te wyjątki dla nas czyniono. Nie krytykuję prezydenta Busha za granicą, ale muszę powiedzieć, że siedem lat jego rządów zaszkodziło reputacji Ameryki. Następny prezydent, ktokolwiek nim będzie, musi to zmienić - powiedziała.
Albright wspiera kampanię prezydencką Hillary Clinton i twierdzi, że była Pierwsza Dama ma wielkie doświadczenie i w sprawach wewnętrznych, i w zagranicznych.
- Pracowałam z nią, gdy była Pierwszą Damą. Była wyjątkowa. Jeśli ktoś mówi, że wówczas jej jedynym zadaniem było spotykanie się z kobietami i że to za mało, to chyba nie wie jak działają współczesne społeczeństwa. W wielu państwach, przede wszystkim wielo kulturowych, kobiety odgrywają wielką rolę w rozwiązania konfliktów. No i byłby to znak czasów, gdyby prezydentem została kobieta. Jeśli Niemcy mogą mieć kobietę kanclerza, to dlaczego my nie możemy mieć kobiety prezydenta?
W polityce zagranicznej Albright widzi dla przyszłego prezydenta pięć wielkich zadań. - Musi tak walczyć z terroryzmem, żeby terrorystów nie przybywało. I musi poprawić niedoskonały dziś system zapobiegania rozprzestrzenianiu się broni masowego rażenia.
Przede wszystkim jednak nowy prezydent powinien przywrócić dobre imię demokracji. - Bardzo wierzę w demokrację, ale nie taką, jaką narzuciliśmy w Iraku. Ilu jest przywódców, którzy patrząc na Irak mówią: Chciałbym, żeby moje państwo tak wyglądało?
Czwarty i piąty problem to negatywne efekty globalizacji. Chodzi przede wszystkim o rosnącą przepaść między bogatymi i biednymi oraz globalne ocieplenie. - Tym zadaniom nie sprosta się w pojedynkę.
Albright ostro krytykowała ekipę George'a Busha za brak współpracy z innymi państwami, m.in. przy zaangażowaniu w Iraku. - Polityka zagraniczna zmieniła się za Busha. Słynna mowa obecnego prezydenta o "osi zła" to był sygnał, że w polityce zagranicznej najważniejsze będzie podejście: my kontra oni. I że są kraje, z którymi nigdy nie będziemy współpracować. Odejście od partnerstwa, od wielostronnych stosunków było błędem.
Pytana o przyszłość NATO i o znaczenie operacji w Afganistanie, Albright odparła: - To wielki test dla Sojuszu, ale na pewno nie kwestia być albo nie być Sojuszu. Ważny sprawdzian. I pochwaliła Polskę za wysłanie wojska do Afganistanu, a następnie zwiększenie liczby żołnierzy.
Pytana o polsko-amerykańskie negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej nie powiedziała, czy Polska powinna przyjąć amerykańską ofertę. Podkreśliła natomiast, że jest dumna, iż Polska stała się członkiem NATO, gdy ona była za to odpowiedzialna. - NATO - mówiła - jest najsilniejszym sojuszem militarnym w dziejach, ale to nie jest organizacja dobroczynna. Po rozszerzeniu na nowe państwa dostały nowe obowiązki i muszą o tym pamiętać.
Pytana o Rosję Madeleine Albright podkreślała, że skutki złych stosunków Zachodu z Moskwą mogłyby być fatalne. - Nigdy bym nie powiedziała, że ufam prezydentowi Putinowi. Ale w XXI wieku wielkie kraje muszą współpracować i wspólnie rozwiązywać problemy. Z Rosją musimy to robić w kwestii Iranu, Korei Płn., zmian klimatycznych, zapobieganiu rozprzestrzenianiu broni atomowej.
A na spotkaniu w Sejmie Albright mówiła posłom z komisji spraw zagranicznych, że jest bardzo ważne, by podtrzymać terytorialną integralność Gruzji i nie pozwolić, żeby Rosjanie grozili Gruzji.
- To bardzo trudny problem - oceniła Albright pytana o Gruzję - bo jest tam dużo korupcji, wielu uchodźców, poza tym nie wiadomo, co robi tam rosyjska misja pokojowa. Podkreśliła też, że jest jej bardzo przykro, iż decyzja podjęta przez NATO na szczycie w Bukareszcie odsuwa perspektywę integracji Tbilisi z Sojuszem. - Nie sądzę, żeby Gruzja była gotowa do pełnego członkostwa w NATO, ale ten proces mógłby zostać jakoś przeprowadzony jednocześnie z większym wsparciem dla Gruzji i niepoddawaniem się presji Rosji - powiedziała.
Pytana o olimpiadę w Pekinie stwierdziła, że USA nie powinny bojkotować igrzysk, ale ma wątpliwości co do udziału polityków w ceremonii otwarcia. - Lepiej by było, żeby prezydent USA stwierdził, że nie pojedzie, jeżeli nie nawiązane zostaną rozmowy z Dalajlamą - oświadczyła .
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz