Mamy awanturę o test gimnazjalny. Tysiące uczniów traci szanse na dobre liceum. Rodzice żądają unieważnienia całego egzaminu. Co robi MEN? Szuka winnych wśród nauczycieli
ZOBACZ TAKŻE
- Egzamin miał badać umiejętności (26-04-08, 00:26)
- Syzyfowe prace gimnazjalistów. Bez punktów. (25-04-08, 01:00)
- Gimnazjaliści wiedzieli, że będzie Gall Anonim (23-04-08, 01:00)
- Testowanie uczniów, czyli parcie na wynik (17-04-08, 01:00)
SONDAŻ
Wielu polonistów Kamińskiego przerabia we fragmentach, a Żeromskiego wcale. Uznają "Syzyfowe prace" za książkę archaiczną i nudną, którą uczniom trudno dziś zrozumieć. Inni twierdzą, że planowali tę lekturę przerobić, ale po egzaminie - do końca roku zostały przecież dwa miesiące. Żadne przepisy nie określają, kiedy którą lekturę trzeba omówić.
Teraz poloniści boją się o pracę. Minister edukacji Katarzyna Hall kazała kuratoriom sprawdzić, w ilu szkołach i którzy nauczyciele nie przerobili lektur przed egzaminem.
Marek Legutko, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która egzamin układa, wezwał kuratorów do rozliczenia nauczycieli. W szkołach w Gdyni już wczoraj wizytatorzy kserowali dzienniki lekcyjne.
- Żałuję, że moimi decyzjami wpędziłam uczniów w kłopoty. Ale lektury są tylko częścią programu, który zrealizowałam naprawdę wzorcowo, tylko że na innych przykładach -mówi polonistka. Jej uczniowie przy zadaniu nr 32 zostawili puste miejsce.
- Lektury są elementem podstawy programowej, nauczyciele bezwarunkowo muszą ją realizować -uważa Hall.
Ale także ekspertom, którzy właśnie opracowali dla MEN nową listę lektur, nie podobały się "Kamienie na szaniec" i "Syzyfowe prace". Pominęli je w projekcie nowego kanonu.
Gimnazjaliści po teście płakali. Zrozpaczeni rodzice domagają się powtórki egzaminu.
-Nie ma żadnych podstaw -mówi dyr. Legutko.
Podstaw doszukali się jednak rodzice z Gdyni. Z przepisów wynika, że "zadanie nr 32 miało na celu sprawdzenie umiejętności redagowania dłuższej formy wypowiedzi, a nie znajomości treści lektur" - napisali w proteście.
Sprawdziliśmy. Testy gimnazjalne układa się zgodnie z tzw. standardami egzaminacyjnymi. Ich celem jest sprawdzenie takich umiejętności uczniów jak interpretowanie tekstów, dostrzeganie środków wyrazu, szukanie informacji. Ani słowa o sprawdzaniu konkretnej wiedzy czy o lekturach.
Tak zresztą wyglądały wszystkie egzaminy gimnazjalne od siedmiu lat. Uczniowie dostawali fragmenty prozy czy wiersze do analizy. A do rozprawek mogli dobrać dowolną lekturę.
Marek Legutko: - Za pomocą testu sprawdzamy umiejętności uczniów, ale odwołujemy się przecież do wiadomości zapisanych w obowiązkowych podstawach programowych. A wśród nich jest kanon lektur. Sprawa jest ewidentna: zgodnie z prawem możemy sprawdzać również znajomość kanonu.
Inaczej uważa Irena Dzierzgowska, wiceminister edukacji w rządzie AWS-UW: -Standardy są po to, żeby ich przestrzegać. Uczeń ma wykazać się umiejętnościami. Do tego jest potrzebna wiedza, ale test nie może jej szczegółowo sprawdzać. Takie są przepisy i tyle.
Zdaniem Dzierzgowskiej zadanie nr 32 może być nawet podstawą do unieważnienia całego testu gimnazjalnego.
- Żeby nie krzywdzić uczniów, którzy napisali go w całości, najlepiej byłoby zrobić poprawkę tylko dla tych, których nauczyciele nie omówili obu użytych w teście lektur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz