sobota, 26 kwietnia 2008

Syzyfowy egzamin

Aleksandra Pezda
2008-04-26, ostatnia aktualizacja 2008-04-26 00:37

Zobacz powiększenie
Egzamin w katowickim Gimnazjum nr 3
Fot. Marcin Tomalka / AG

Mamy awanturę o test gimnazjalny. Tysiące uczniów traci szanse na dobre liceum. Rodzice żądają unieważnienia całego egzaminu. Co robi MEN? Szuka winnych wśród nauczycieli

SONDAŻ
Czy dzieci powinny być poddawane w tym wieku tak stresującym egzaminom?

Tak
Nie
Nie mam zdania

„Powtórzyć ten egzamin! Moje dziecko przez czyjąś niekompetencję straciło szansę na dobrą szkołę!” - pisze do „Gazety” Kamilla Wojtkowiak z Mchów (woj. wielkopolskie). Jest matką tegorocznej gimnazjalistki, która nie rozwiązała zadania nr 32 w teście kończącym szkołę. To zadanie najwyżej punktowane - jej córka straciła aż 16 pkt na 50 możliwych, bo jej klasa nie omówiła tych lektur do czasu egzaminu, choć program tego wymagał. A zadanie nr 32 brzmiało: „Napisz charakterystykę wybranego bohatera »Syzyfowych prac « Stefana Żeromskiego i »Kamieni na szaniec « Aleksandra Kamińskiego”.

Wielu polonistów Kamińskiego przerabia we fragmentach, a Żeromskiego wcale. Uznają "Syzyfowe prace" za książkę archaiczną i nudną, którą uczniom trudno dziś zrozumieć. Inni twierdzą, że planowali tę lekturę przerobić, ale po egzaminie - do końca roku zostały przecież dwa miesiące. Żadne przepisy nie określają, kiedy którą lekturę trzeba omówić.

Teraz poloniści boją się o pracę. Minister edukacji Katarzyna Hall kazała kuratoriom sprawdzić, w ilu szkołach i którzy nauczyciele nie przerobili lektur przed egzaminem.

Marek Legutko, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która egzamin układa, wezwał kuratorów do rozliczenia nauczycieli. W szkołach w Gdyni już wczoraj wizytatorzy kserowali dzienniki lekcyjne.

- Żałuję, że moimi decyzjami wpędziłam uczniów w kłopoty. Ale lektury są tylko częścią programu, który zrealizowałam naprawdę wzorcowo, tylko że na innych przykładach -mówi polonistka. Jej uczniowie przy zadaniu nr 32 zostawili puste miejsce.

- Lektury są elementem podstawy programowej, nauczyciele bezwarunkowo muszą ją realizować -uważa Hall.

Ale także ekspertom, którzy właśnie opracowali dla MEN nową listę lektur, nie podobały się "Kamienie na szaniec" i "Syzyfowe prace". Pominęli je w projekcie nowego kanonu.

Gimnazjaliści po teście płakali. Zrozpaczeni rodzice domagają się powtórki egzaminu.

-Nie ma żadnych podstaw -mówi dyr. Legutko.

Podstaw doszukali się jednak rodzice z Gdyni. Z przepisów wynika, że "zadanie nr 32 miało na celu sprawdzenie umiejętności redagowania dłuższej formy wypowiedzi, a nie znajomości treści lektur" - napisali w proteście.

Sprawdziliśmy. Testy gimnazjalne układa się zgodnie z tzw. standardami egzaminacyjnymi. Ich celem jest sprawdzenie takich umiejętności uczniów jak interpretowanie tekstów, dostrzeganie środków wyrazu, szukanie informacji. Ani słowa o sprawdzaniu konkretnej wiedzy czy o lekturach.

Tak zresztą wyglądały wszystkie egzaminy gimnazjalne od siedmiu lat. Uczniowie dostawali fragmenty prozy czy wiersze do analizy. A do rozprawek mogli dobrać dowolną lekturę.

Marek Legutko: - Za pomocą testu sprawdzamy umiejętności uczniów, ale odwołujemy się przecież do wiadomości zapisanych w obowiązkowych podstawach programowych. A wśród nich jest kanon lektur. Sprawa jest ewidentna: zgodnie z prawem możemy sprawdzać również znajomość kanonu.

Inaczej uważa Irena Dzierzgowska, wiceminister edukacji w rządzie AWS-UW: -Standardy są po to, żeby ich przestrzegać. Uczeń ma wykazać się umiejętnościami. Do tego jest potrzebna wiedza, ale test nie może jej szczegółowo sprawdzać. Takie są przepisy i tyle.

Zdaniem Dzierzgowskiej zadanie nr 32 może być nawet podstawą do unieważnienia całego testu gimnazjalnego.

- Żeby nie krzywdzić uczniów, którzy napisali go w całości, najlepiej byłoby zrobić poprawkę tylko dla tych, których nauczyciele nie omówili obu użytych w teście lektur.

Brak komentarzy: