- Polisa OC kierowców obejmuje nie tylko naprawę auta - uznał sąd. I nakazał Warcie oddać pieniądze, które policja ściągnęła od sprawcy stłuczki z policyjnym radiowozem, za to, że policjant ponad miesiąc był na L-4, a trzeba było mu płacić.
Spór rolnika emeryta z Kiedrzyna z policją opisywaliśmy kilkakrotnie. Przypomnijmy: w 2005 roku 70-letni Jan Wypych spowodował niewielką stłuczkę z radiowozem. 200-złotowy mandat policjant z drogówki przywiózł sprawcy trzy dni po zdarzeniu. Trzy miesiące później komenda wojewódzka w Katowicach zwróciła się do katowickiego oddziału Warty, gdzie emeryt miał wykupione OC, o zwrot 4,8 tys. zł - równowartości wynagrodzenia policjanta, "które stanowiło szkodę w majątku KWP". Okazało się, że trzy dni po kolizji jeden z jadących radiowozem policjantów poszedł na L-4. Na chorobowym był 77 dni i dostawał 100 proc. uposażenia. Warta zapłaciła tylko za naprawę radiowozu, uznając żądanie policji za kuriozalne. - To tak, jakby żądać zwrotu wypłaty za czas choroby policjanta od kogoś, kto na przykład zaraził go grypą w tramwaju czy komisariacie - argumentował w rozmowie z "Gazetą" przedstawiciel Warty. - Jak można mówić o szkodzie majątkowej, skoro w budżecie policji są planowane wynagrodzenia w takiej samej wysokości - bez względu na to, czy policjant jest w pracy, czy na L-4? Bo z mocy prawa płaci im się tak samo.
Ostatecznie policja pozwała do sądu tylko Jana Wypycha. - Musimy żądać pieniędzy od osoby, która jest winna temu, że funkcjonariusz był niezdolny do pracy. Policja żyje z budżetu państwa i musimy o finanse dbać, by nie zarzucono nam naruszenia dyscypliny budżetowej - dowodził Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji. Do reprezentowania nieodpłatnie interesów emeryta, którego nie stać było na opłacenie adwokata (a sąd odmówił mu pełnomocnika z urzędu), zgłosił się po naszej publikacji radca prawny Maciej Kociołek. W dwóch instancjach sąd w Częstochowie przyznał rację policji. - Nie składam broni - deklarował Kociołek. - Zwrócę się do Warty, by wypłacili policji zasądzone pieniądze.
Warta odmówiła. Kociołek w imieniu swego klienta wytoczył więc ubezpieczycielowi proces. Wygrał w pierwszej instancji. Po apelacji Warty sprawa trafiła do sądu okręgowego. W tym czasie komornik na zlecenie komendy wojewódzkiej ze skromnej emerytury zdołał ściągnąć znaczną część należności - z kosztami i odsetkami.
We wtorek zapadł ostateczny wyrok: Warta ma oddać emerytowi wszystkie należności ściągnięte na rzecz policji i koszty komornicze oraz dopłacić policji resztę. Tym samym sąd uznał, że ubezpieczenie komunikacyjne OC obejmuje wszelkie skutki kolizji. Także żądania zwrotu równowartości wynagrodzenia dla "bezużytecznego funkcjonariusza".
Wyrok jest prawomocny i jest prawdopodobnie pierwszym orzeczeniem w takiej sprawie w Polsce.
Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz