jg, mt, PAP
2008-05-18, ostatnia aktualizacja 2008-05-18 17:12
Ostatni dzień wizyty w Peru premier Donald Tusk spędził w Andach. W sobotę przejechał się wybudowaną przez inżyniera Ernesta Malinowskiego linią kolejową, do niedawna położoną najwyżej na świecie.
ZOBACZ TAKŻE
- Tusk: Wyśmiewanie się z odznaczenia Peru jest nietaktem (21-05-08, 16:11)
- Arabski: Tusk cały czas pracował, nie był na urlopie (21-05-08, 09:54)
- Tusk: szaszłyk z serca byka? Nie, dziękuję (17-05-08, 15:03)
- W Limie premier Tusk otrzymał najwyższe peruwiańskie odznaczenie Słońce Peru (16-05-08, 01:00)
- Tusk na Machu Picchu (15-05-08, 22:38)
Szef polskiego rządu odwiedził też szkołę imienia Malinowskiego w dystrykcie Morococha, w departamencie Junin.
Do 2005 roku, kiedy uruchomiono linię kolejową łączącą chińską prowincję Quinghai ze stolicą Tybetu Lhasą, linia kolejowa w Andach, której pomysłodawcą i budowniczym był inż. Malinowski, była położona najwyżej na świecie.
Linia ma 218 km długości, a w najwyższym punkcie (na przełęczy Ticlio) wznosi się na 4768 m n.p.m. Tymczasem Lima leży nieco powyżej poziomu morza. Dlatego też kilkugodzinna podróż do Ticlio ze stolicy Peru może okazać się forsowna dla osób nieprzyzwyczajonych do gwałtownych zmian wysokości.
Chorobę wysokościową Peruwiańczycy nazywają Soroche. W łagodnych przypadkach objawia się ona zawrotami głowy i nudnościami, w skrajnych - może prowadzić do obrzęku płuc lub mózgu.
Miejscowi zalecają, aby przed podróżą na wyżej niż 2500 m.n.p.m., dla złagodzenia skutków ubocznych, napić się naparu z liści koki, tzw. mate de coca, oferowanej w rozlicznych lokalach po drodze na Ticlio.
Ernest Malinowski, uczestnik Powstania Listopadowego, przybył do Peru w 1852 r. Siedem lat później przedłożył władzom projekt transandyjskiej linii kolejowej, łączącej wybrzeże Peru (port Callao) z zasobnym w surowce wnętrzem kraju.
Projekt początkowo odrzucono jako zbyt rewolucyjny. Kongres Peru zaakceptował go w 1871 r. Budowę, osobiście nadzorowaną przez Malinowskiego, rozpoczęto rok później, a już wiosną 1873 r. osiągnięto okolice przełęczy Ticlio. Obecnie na Ticlio stoi pomnik upamiętniający dokonania inż. Malinowskiego. Premier Tusk złożył pod nim w sobotę kwiaty.
Dawna osada górnicza Morococha leży niewiele niżej od Ticlio bo na wysokości 4600 m. n.p.m. W szkole podstawowej im. Malinowskiego uczy się tam nieco ponad stu małych Indian. Peruwiańczycy przywitali Tuska m.in. pokazem tańców ludowych, obdarowali go też ręcznie robioną wielobarwną czapką i szalem.
Po odwiedzinach Morococha, Tusk przejechał turystyczną wersją kolei andyjskiej z Rio Blanco do San Bartolome. Stamtąd wrócił do Limy.
W Peru polski premier przebywał od środy, uczestniczył tam m.in. w szczycie UE-Ameryka Łacińska i Karaiby oraz odbył szereg spotkań dwustronnych m.in. z prezydentami Brazylii, Kolumbii i Meksyku.
Tusk w miejscu, gdzie torturowano więźniów politycznych
W niedzielę premier Donald Tusk rozpoczyna wizytę w Chile. Jutro spotka się z prezydent tego kraju, Michelle Bachelet. Dziś natomiast odwiedzi w Santiago de Chile miejsce przesłuchań i tortur więźniów politycznych w czasie dyktatury Augusto Pinocheta - Willę Grimaldi.
Wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf mówi, że celem wizyty premiera jest poszukiwanie strategicznego partnera w Ameryce Łacińskiej. Takim partnerem może być właśnie Chile, jako średnio zamożny kraj o sporych możliwościach importowych, dobrze zorganizowany, o stabilnej demokracji.
Ryszard Schnepf dodał, że Polska poszukuje także partnerów do inicjatyw międzynarodowych, takich jak Wspólnota dla Demokracji. W 2000 roku w Warszawie odbyło się pierwsze posiedzenie tej inicjatywy, zainaugurowanej przez Polskę. Przyłączyło się do niej Chile i - jak mówi wiceminister - jest znakomitym partnerem. Ryszard Schnepf zwraca też uwagę na to, że oba kraje łączą historyczne doświadczenia dyktatury.
Dzisiejsza wizyta premiera w Willi Grimaldi ma być podkreśleniem tej wspólnoty doświadczeń. Posiadłość ta była używana jako więzienie przez paramilitarną policję w latach 1974-1978. W tym czasie przebywało tam około 5 tysięcy więźniów, a zamordowanych zostało 240 osób. Wśród ofiar był ojciec obecnej prezydent Michelle Bachelet. Ona sama również była więziona w czasie rządów wojskowych.
Dyktatura Augusto Pinocheta, który kierował krajem od 1973 do 1990 roku, pochłonęła ponad 3 tysiące ofiar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz