piątek, 27 czerwca 2008

Siostry Williams nie dały szans Polkom

qbi
2008-06-26, ostatnia aktualizacja 2008-06-26 22:33
Zobacz powiększenie

Agnieszka Radwańska i Marta Domachowska przegrały w II rundzie debla na Wimbledonie z siostrami Sereną i Venus Williams 0:6, 4:6. W starciu z utytułowanymi Amerykankami nie miały wiele do powiedzenia.



Paryset Iset II
Marta Domachowska/Agnieszka Radwańska04
Serena Williams/ Venus Williams66
Pierwszy set trwał 20 minut, Polki wygrały w nim 9 piłek (Amerykanki - 25). Scenariusz praktycznie każdej akcji był identyczny - siostry Williams po kilku odbiciach podchodziły na odległość dwóch metrów od siatki i wbijały piłki w trawę z taką mocą, że Polki ledwie mogły nadążyć za nimi wzrokiem.

W drugim secie Radwańska i Domachowska zagrały znacznie lepiej - wreszcie odrzuciły rywalki od siatki, same zaczęły grać agresywniej i wyszły nawet na prowadzenie 4:2 przełamując serwis Amerykanek. Potem nie wygrały już jednak ani jednego gema i w 56 minut było po meczu.

Siostry Williams nie zawsze decydują się na grę w debla, ale jeśli już to robią, to stanowią najlepszy duet świata. To sześciokrotne triumfatorki turniejów Wielkiego Szlema (dwukrotnie Wimbledonu) i złote medalistki z igrzysk w Sydney.

Radwańska i Domachowska traktowały start na Wimbledonie w deblu jako przygotowanie do igrzysk w Pekinie, gdzie będą reprezentować Polskę w tej konkurencji. Dobrą wiadomością dla Agnieszki Radwańskiej jest to, że mecz nie był zbyt męczący i przed jutrzejszym spotkaniem singla na pewno zdąży odpocząć.

- Co tu dużo gadać, trochę na nas wsiadły w pierwszym secie. Najpierw mówiłyśmy do siebie, że trzeba wygrać jakiegoś gema, żeby nie było wstydu, potem okazało się, że trzeba wygrać w ogóle jakieś punkty. Szczerze mówiąc myślałam, że gają w debla gorzej, ale jednak są niesamowite - mówiła po meczu Agnieszka Radwańska. - Po wygraniu pierwszego gema w drugim secie dostałyśmy potężną owację, więc trochę odetchnęłyśmy - powiedziała Radwańska. - Przewaga siły po ich stronie jest jednak druzgocąca - dodała Domachowska.

Polki nie były smutne, wręcz przeciwnie - uśmiechały się, czując pewnie tragikomiczność tego meczu, który przypominał jednak trochę starcie bokserskie w odległych od siebie kategoriach wagowych. - Szansa na zwycięstwo byłaby chyba wtedy, gdyby po naszym lobie obie wpadły na siebie i już nie wstały - żartowały Polki.

Brak komentarzy: