Przez ponad godzinę były wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko opowiadał w środę prezydentowi o zaletach wprowadzenia euro w Polsce.
ZOBACZ TAKŻE
- Kołodko: Polska do strefy euro przy kursie bliskim 4 zł (05-11-08, 19:36)
- Tusk pogratulował Słowacji decyzji o wejściu do strefy euro w 2009 r. (05-11-08, 15:44)
- Gosiewski: PiS za referendum ws. daty wejścia Polski do strefy euro (04-11-08, 19:26)
- Szejnfeld: Polska powinna przyjąć euro jak najszybciej (02-11-08, 11:52)
- L.Kaczyński: najpierw referendum ws. euro, potem zmiana konstytucji (31-10-08, 14:30)
- KE w sprawie poszerzenia strefy euro (31-10-08, 12:43)
SERWISY
Co o tym sądzisz? Napisz: listydogazety@gazeta.pl
Kołodko był wicepremierem i szefem resortu finansów w rządach Pawlaka, Oleksego i Cimoszewicza. Przez rok kierował też resortem finansów, gdy na czele rządu stał Leszek Miller. Jak to się stało, że teraz zapragnął się z nim spotkać prezydent Kaczyński?
W poniedziałek w telewizyjnej "Kropce nad i" u Moniki Olejnik Kołodko chwalił rządową zapowiedź wprowadzenia euro w Polsce. - Prezydent twierdzi, że Polacy stracą na wprowadzeniu euro - stwierdziła Monika Olejnik. - Prezydent jest człowiekiem światłym i takich głupstw by nie opowiadał. Ktoś musiał wprowadzić prezydenta w błąd - odparł na to były wicepremier. Prowadząca "Kropkę" zapytała więc, czy Kołodko nie chciałby spotkać się z prezydentem, by wyjaśnić mu, jak z euro jest naprawdę, by przedstawić argumenty za i przeciw przyjęciu europejskiej waluty. - Bardzo chętnie bym się spotkał z prezydentem, ale nie zostałem zaproszony - rozłożył ręce Kołodko. Ale już dwa dni później Lech Kaczyński spotkał się z Kołodką. Opinia Kołodki może być szczególnie interesująca dla prezydenta, bo podobnie jak Lech Kaczyński, były minister finansów nie kryje swej niechęci do neoliberalizmu.
- Prezydent zaprosił mnie, by zadać kilka pytań o euro, podzielić się swoimi wątpliwościami, poznać moją opinię w tej sprawie - opowiadał dziennikarzom były szef resortu finansów po spotkaniu z prezydentem. - Zaproszenie przyjąłem, bo gdy głowa państwa pyta, trzeba odpowiedzieć - dodał.
Tłumaczył, że jego zdaniem miejsce Polski jest nie tylko w Unii Europejskiej, ale też w strefie euro. I że jest to racja stanu. - Mam nadzieję, że przekonałem prezydenta, jeśli jeszcze nie był przekonany, że zasadniczym pytaniem jest dziś nie to, czy, ale przy jakim kursie wejść do euro - mówił Kołodko. Jego zdaniem powinien to być kurs, który "zapewni nam długofalowy rozwój, bliżej 4 zł niż 3,5 czy 3,2 zł". Taki kurs miałby być korzystny dla polskich eksporterów. - Sądzę, że prezydent podziela te poglądy - stwierdził Kołodko.
Na spotkaniu z prezydentem mówił też, że jego zdaniem wprowadzenie euro w wyznaczonym przez rząd terminie, czyli w 2012 r., jest realne "przy zgodnej współpracy rządu, NBP, prezydenta i większości parlamentarnej". - Oczywiście także przy odpowiednim kursie - dodał.
To, czy przekonał prezydenta, który swojego sceptycyzmu wobec euro nie kryje, nie jest jednak wcale takie pewne. Na spotkanie z dziennikarzami prezydent z Kołodką nie przyszedł. - Nie dostałem żadnych formalnych propozycji - przyznał Kołodko pytany, czy może zostać doradcą ekonomicznym prezydenta.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz