Rozmawiał Andrzej Jagodziński
2007-09-05, ostatnia aktualizacja 2007-09-04 21:23
- W demokracji nawzajem się kontrolujemy - mówi były prezydent Czech Vaclav Havel
ZOBACZ TAKŻE
- Czeska prasa: IV RP jest wstydem dla cywilizowanej Europy (05-09-07, 13:51)
- Premier: Michnik i Geremek szkodzą Polsce (05-09-07, 07:54)
- Havel: Zróbcie sobie wybory (03-09-07, 18:34)
- Havel, Vaclav: Tylko krótko, proszę (20-08-07, 18:49)
SERWISY
Panie prezydencie, w poniedziałek w Krakowie zaprezentowana została pańska nowa książka "Tylko krótko, proszę". Podczas konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie dotyczące oceny aktualnej sytuacji w Polsce, mówił pan o potrzebie przedterminowych wyborów: "To żaden wstyd dla demokracji. I nie jest też hańbą zaproszenie na nie obserwatorów z UE, OBWE czy innych organizacji"...
- Myślę, że do dobrych międzynarodowych zwyczajów należy wzajemne wysyłanie obserwatorów międzynarodowych na wybory. W większości przypadków państwa uważają to nawet za zaszczyt. Na przykład Republika Czeska zawsze zaprasza na swoje wybory obserwatorów. Pamiętam, że kiedy byli u nas na wyborach, bardzo mnie cieszyły ich dobre oceny, informacje i wrażenia, które mi przekazywali. Wydaje mi się, że w demokracji jest czymś zupełnie oczywistym, że nawzajem się kontrolujemy. Gdyby tak nie było, to każdy rząd mógłby się obrazić, że istnieje Najwyższa Izba Kontroli. Wszystkie poważne firmy uznają za zaszczyt i oczywistość zamówienie niezależnego audytu i płacą za to duże pieniądze. Dobre wyniki kontroli leżą w interesie kontrolowanego, a nawet uważam, że w jego interesie leży, żeby warunki były jak najbardziej surowe.
Jednak pańskie słowa oburzyły wielu naszych polityków oraz prorządowych komentatorów.
- Jeśli moją marginesową uwagę ktoś zrozumiał jako atak na polską demokrację czy jako jej kwestionowanie albo wręcz obrazę Polaków, to naturalnie mnie to martwi i bardzo za to przepraszam. Myślę jednak, że naprawdę nie ma dwóch rodzajów demokracji: jedne niedoskonałe, które potrzebują obserwatorów, i drugie doskonałe, które ich nie potrzebują, a wręcz uważają pomysł jakiejś kontroli za obrazę. Tak nie jest. Każda wzajemna kontrola, jeśli tylko jest solidna, pozbawiona złych zamiarów i apriorycznych, z góry założonych wniosków, leży w naszym wspólnym interesie.
Ale pan podobno nie zna sytuacji w naszym kraju i całą wiedzę opiera na podszeptach "Michnika i tym podobnych Geremków". Stworzyliście jakąś sieć?
- Adama Michnika i kilka innych osób, które znam z czasów dysydenckich już od 30 lat, uważam za swoich przyjaciół, ich poglądy rzeczywiście mnie interesują i często są zbliżone do moich. Jest jednak absurdem uważanie nas wzajemnie za podszeptywaczy: że Michnik podpowiada mi, kogo mam popierać w Polsce, albo ja Michnikowi, kogo się wystrzegać w Republice Czeskiej. Jesteśmy dorośli. Oczywiście nie uważam się za eksperta od sytuacji w Polsce, ale przebywam tu od pewnego czasu, śledzę media, czytam prasę i tworzę sobie własny obraz. Zapewniam pana, że wspomniałem o obserwatorach bez konsultacji z żadnym polskim przyjacielem.
W szumie medialnym zagubił się rzeczywisty cel pańskiego pobytu w Polsce.
- Jestem tu z trzech powodów. Pierwszy to prezentacja mojej książki "Tylko krótko, proszę". Przyjemnie mnie zaskakuje jej dobre przyjęcie w Polsce. Właśnie tej książce była poświęcona długa debata w Krakowie. Następny powód to Forum Ekonomiczne w Krynicy, gdzie mam wziąć udział w kilku panelach. Wreszcie trzeci powód mojego dziesięciodniowego pobytu to pomysł, żeby w krynickim uzdrowisku zadbać trochę o moje zdrowie.
- Myślę, że do dobrych międzynarodowych zwyczajów należy wzajemne wysyłanie obserwatorów międzynarodowych na wybory. W większości przypadków państwa uważają to nawet za zaszczyt. Na przykład Republika Czeska zawsze zaprasza na swoje wybory obserwatorów. Pamiętam, że kiedy byli u nas na wyborach, bardzo mnie cieszyły ich dobre oceny, informacje i wrażenia, które mi przekazywali. Wydaje mi się, że w demokracji jest czymś zupełnie oczywistym, że nawzajem się kontrolujemy. Gdyby tak nie było, to każdy rząd mógłby się obrazić, że istnieje Najwyższa Izba Kontroli. Wszystkie poważne firmy uznają za zaszczyt i oczywistość zamówienie niezależnego audytu i płacą za to duże pieniądze. Dobre wyniki kontroli leżą w interesie kontrolowanego, a nawet uważam, że w jego interesie leży, żeby warunki były jak najbardziej surowe.
Jednak pańskie słowa oburzyły wielu naszych polityków oraz prorządowych komentatorów.
- Jeśli moją marginesową uwagę ktoś zrozumiał jako atak na polską demokrację czy jako jej kwestionowanie albo wręcz obrazę Polaków, to naturalnie mnie to martwi i bardzo za to przepraszam. Myślę jednak, że naprawdę nie ma dwóch rodzajów demokracji: jedne niedoskonałe, które potrzebują obserwatorów, i drugie doskonałe, które ich nie potrzebują, a wręcz uważają pomysł jakiejś kontroli za obrazę. Tak nie jest. Każda wzajemna kontrola, jeśli tylko jest solidna, pozbawiona złych zamiarów i apriorycznych, z góry założonych wniosków, leży w naszym wspólnym interesie.
Ale pan podobno nie zna sytuacji w naszym kraju i całą wiedzę opiera na podszeptach "Michnika i tym podobnych Geremków". Stworzyliście jakąś sieć?
- Adama Michnika i kilka innych osób, które znam z czasów dysydenckich już od 30 lat, uważam za swoich przyjaciół, ich poglądy rzeczywiście mnie interesują i często są zbliżone do moich. Jest jednak absurdem uważanie nas wzajemnie za podszeptywaczy: że Michnik podpowiada mi, kogo mam popierać w Polsce, albo ja Michnikowi, kogo się wystrzegać w Republice Czeskiej. Jesteśmy dorośli. Oczywiście nie uważam się za eksperta od sytuacji w Polsce, ale przebywam tu od pewnego czasu, śledzę media, czytam prasę i tworzę sobie własny obraz. Zapewniam pana, że wspomniałem o obserwatorach bez konsultacji z żadnym polskim przyjacielem.
W szumie medialnym zagubił się rzeczywisty cel pańskiego pobytu w Polsce.
- Jestem tu z trzech powodów. Pierwszy to prezentacja mojej książki "Tylko krótko, proszę". Przyjemnie mnie zaskakuje jej dobre przyjęcie w Polsce. Właśnie tej książce była poświęcona długa debata w Krakowie. Następny powód to Forum Ekonomiczne w Krynicy, gdzie mam wziąć udział w kilku panelach. Wreszcie trzeci powód mojego dziesięciodniowego pobytu to pomysł, żeby w krynickim uzdrowisku zadbać trochę o moje zdrowie.
Havel: Na wybory w Polsce powinni przyjechać obserwatorzy
2007-09-03, ostatnia aktualizacja 2007-09-03 15:39
Były prezydent Czech Vaclav Havel powiedział w Krakowie, że w Polsce powinny się odbyć jak najszybciej wolne wybory, na które powinni być zaproszeni międzynarodowi obserwatorzy.
Vaclav Havel: W Polsce jak najszybciej powinny się odbyć wolne wybory
- Odnoszę takie wrażenie, że (w Polsce) jak najwcześniej powinny się odbyć wolne wybory. Uważam, że byłoby w interesie wszystkich obywateli Polski, gdyby na te wybory zostali zaproszeni międzynarodowi obserwatorzy" - powiedział Havel podczas spotkania z dziennikarzami na Wawelu.
Były prezydent Czech dodał, że przedterminowe wybory, to żaden wstyd dla demokracji i nie jest też hańbą zaproszenie na nie obserwatorów z UE, OBWE czy innych organizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz