
Paulson & Co jest jedną z niewielu firm, które zarobiły na krachu rynku kredytów hipotecznych w zeszłym roku. Szacuje się, że fundusz zarobił w tym czasie 15 miliardów dolarów!
Jak pisze "Wall Street Journal", fundusze, którymi Paulson zarządzał zyskały w 2007 roku 15 mld dolarów. On sam zarobił od 3 do 4 miliardów. Szacuje się, że to największa jednoroczna "wygrana" w historii amerykańskiej giełdy.
Załamanie się rynku nieruchomości w USA było, jak pisaliśmy, najważniejszym wydarzeniem zeszłego roku. Banki przeholowały wymieniając się między sobą całymi pakietami papierów wartościowych zabezpieczonych hipotekami. Nikt nie brał na siebie odpowiedzialności z ryzykowne wysokooprocentowane kredyty udzielane biedniejszym Amerykanom.
Gdy okazało się, że ceny domów przestały rosnąć, a zadłużeni mają kłopoty ze spłatą kolejnych rat, przez rynki od Japonii, po UE przeszło finansowe tsunami. Tracili wszyscy, oprócz Johna Paulsona, mało znanego menedżera przeciętnego funduszu hedge.
Zasada nr 1 - nie wierz mainstreamowi
Jak pisze "Wall Street Journal", firmy, którymi Paulson (na zdjęciu obok) zarządzał zyskały w 2007 roku 15 mld dolarów. On sam zarobił od 3 do 4 miliardów. Szacuje się, że to największa jednoroczna "wygrana" w historii amerykańskiej giełdy.
Coś dla ulubieńców spiskowej teorii dziejów: największy wygrany kryzysu - John Paulson zatrudnił właśnie Alana Greenspana, byłego szefa Fed, którego wielu oskarża o to, że przyłożył się do krachu przez lata utrzymując zbyt niskie stopy procentowe.
Jak udała mu się zagrywka godna największych mistrzów? To proste - na początku 2006 roku przewidział, że ceny nieruchomości przestaną rosnąć: "Większość ludzi mówiła nam, że ceny domów w skali kraju nigdy nie spadną", mówi w "WSJ". Wystarczyło mieć inne zdanie niż większość ekspertów i analityków. No i jeszcze mieć rację. No i jeszcze pomysł, jak na tym technicznie zarobić.
"Nie można zastosować krótkiej sprzedaży w stosunku do domów", zauważa Paul. Chodzi o taktykę inwestorów giełdowych, polegającą na sprzedaży pożyczonych akcji. Jeśli cena będzie spadać, można je potem odkupić i oddać biuru maklerskiemu zarabiając na różnicy.
Teraz o zdanie pytają go takie wygi, jak słynny spekulant George Soros, którego strzałem życia było pogrążenie brytyjskiego funta w 1992 roku. Na akcji jego fundusz Quantum zarobił miliard dolarów. Teraz Soros zaprosił Paulsona na lunch.
Greenspan zostanie członkiem rady nadzorczej domu inwestycyjnego specjalizującego się w kredytach. Ekonomista doradza też w Deutsche Banku i mniejszej firmie zarządzającej aktywami Pimco. Paulson będzie jedynym funduszem hedge, korzystającym z usług najsłynniejszego szefa banku centralnego na świecie.
Sędziwego ekonomistę w swojej stajni chciałaby mieć każda instytucja finansowa. Dlaczego? Chociaż 82-letni ekonomista odszedł po 18 latach z Fed po 18 latach zarządzania bankiem centralnym w 2006 roku, nadal jego wypowiedzi i prognozy mają moc sprawczą i potrafią zachwiać światowymi rynkami.
To nie był ślepy traf
Chociaż Paulson specjalizuje się w przejęciach i akwizycjach firm, 15 lat temu Paulson też zarobił na załamaniu cen nieruchomości. Ale na mniejszą skalę. Na licytacji kupił od niewypłacalnych dłużników okazjonalnie mieszkanie w Nowym Jorku i dom na Long Island.
Gorzej szło mu we własnej specjalizacji. Trzy lata temu obstawiał załamanie gospodarki i próbował krótkiej sprzedaży akcji firm. Obstawił spadki, a akcje wzrosły.
Postanowił więc znów postawić na nieruchomości. Zauważył, że instytucjonalni inwestorzy wymieniają się całymi pakietami hipotek, papierami zabezpieczonymi długiem (CDO) oraz odpowiedzialnością za ryzyko kredytowe (CDS). Dla Paulsona było jasne - nigdy nie widział tak niesymetrycznego rynku, który opierałby się na zbiorowej wierze w niekończący się boom.Jeszcze w 2005 analitycy funduszu odnotowali, że wzrost cen nieruchomości spowalnia. Paulson zaczął podjrzewać, że agencje ratingowe zawyżają wartość aktywów opartych o hipoteki. Badania zespołu Paulson & Co potwierdziły, że pożyczkodawcy mają coraz większe problemy ze ściąganiem kredytów.
W połowie 2006 roku Paulson był już pewny - kredyty rozdawane są zbyt lekkomyślnie. Udało mu się zebrać 150 milionów dla nowego funduszu Paulson Credit Opportunities Fund.
Paulson zarabiał na dwóch operacjach: krótkiej sprzedaży papierów CDO oraz skupywanie kontraktów CDS. Do końca 2006 roku na krótkiej sprzedaży zarobił 20 proc. Postanowił otworzyć kolejny. W 2007 roku zaczęło się na dobre. Posypały się kolejne firmy z rynku ryzykownych hipotek (subprime). Tylko w lutym fundusze Paulsona zwiększyły kapitał o 60 proc.
Intryga przy piwie
Jednak plan wciąż nie był pewny. Po najważniejsze informacje Pauson udał się, jak zwykle, do baru na Wall Street. Przy piwie dowiedział się, że bank Bearn Stearns i inne instytucje będą chciały wesprzeć rynek papierów zabezpieczonych długami i wykupić indywidualne niewypłacalne hipoteki. Dla Paulsona był to oczywiście skandal i niedozwolona manipulacja rynkiem. Chciał przecież zarobić na krachu. Dlatego wynajął byłego szefa komisji papierów wartościowych (SEC), aby poinformował środowisko o zagrożeniu.
Bear Stearns wycofał się z akcji, a w połowie roku jego dwa fundusze z rynku subprime ogłosiły bankructwo.Paulson zbijał kokosy, ale był jeden problem. Informacja o jego kopalni złota zaczęła wyciekać. Ogarnięty żądzą zysku zaczął śledzić współpracowników i klientów. Zaczął nawet używać technologii, która nie pozwalała im na przesyłanie dalej e-maili. Nie udało się - pomysł wyciekł. Jednym z sabotażystów okazał się jego stary kumpel Jeff Greene, który na własną rękę zarobił 500 milionów dolarów.
Na koniec najlepsze: Stosując taktykę krótkiej sprzedaży, trzeba znaleźć chętnych na taniejące akcje. Fundusze Paulsona często sprzedawały je największym bankom, które desperacko chciały ratować swoje interesy. Kupowały też papiery zabezpieczające przed długiem. Tak czy inaczej trafiały do Paulsona.
Ostatecznie stare fundusze Paulsona zarobiły w burzliwym 2007 roku 590 proc. a te najnowsze 350 proc.
Zarobić na nieszczęściu innych, a potem im pomóc
Paulson zaczął też dbać o poprawę wizerunku. Jak wiadomo spekulant karmiący się nieszczęściem innych nie cieszy się sympatią. Dlatego Paulson nie obnosi się z sukcesem. Przeznaczył też 15 milionów dolarów (jak na świeżo wzbogaconego całkiem sporo. Przed 2007 rokiem jego majątek wynosił zaledwie 100 mln dol.) na Centrum Odpowiedzialnego Pożyczania, aby pomóc rodzinom, którym grozi przejęcie hipoteki.
No cóż. Jego sytuacja jest diametralnie inna - teraz jego fundusze zarządzają aktywami o wartości 28 mld dol. John Paulson może zarobić jeszcze dużo więcej, ale i tak przeszedł do historii.
Historię Johna Paulsona opisaliśmy na podstawie artykułu "Trader Made Billions on Subprime", opublikowanym w "Wall Street Journal".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz