poniedziałek, 11 lutego 2008

Czy Carlę Bruni kręci władza?

tekst Dominika Pszczółkowska
2008-02-11, ostatnia aktualizacja 2008-02-12 16:09

Francuzi są oburzeni zachowaniem swojego prezydenta. No, może nie wszyscy Francuzi. Wszyscy z wyjątkiem tych trzech czwartych, którzy marzą właśnie, by być jak prezydent i Carla Bruni

Zobacz powiekszenie
Fot. Dana Smillie Polaris/FOTOLINK
Świąteczny wypad do Egiptu. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy i jego dziewczyna Carla Bruni podziwiają Sfinksa i piramidy w Gizie
Zobacz powiekszenie
Fot. Photo B.D.V./CORBIS Laszlo Veres
Carla Bruni jako modelka-muza u Vivienne Westwood, kolekcja na jesień i zimę 1994 r.
Zobacz powiekszenie
Fot. alberto ramella/GraziaNeri
Rodzinny dom Carli - XVII-wieczny zamek w okolicach Castagneto we Włoszech
SONDAŻ
Czy myślisz, że związek Bruni i Sarkozy'ego to marketnigowy chwyt?

To całkiem prawdopodobne.
Niemożliwe, wyglądają tak naturalnie...
Nie mam pojęcia i znudził mnie już ten temat.

Gdy w październiku Nicolas Sarkozy rozwiódł się z żoną Cécilią, zapisał się w historii jako pierwszy urzędujący prezydent, który wziął rozwód. Czy na tym koniec przełamywania obyczajowego tabu? A może to dopiero początek i Sarkozy będzie teraz obnosił się z kochankami, by wreszcie jako pierwszy urzędujący prezydent wziąć ślub? - zastanawiali się komentatorzy. Nikt jednak nie przypuszczał, że wszystko to (albo prawie wszystko) stanie się w ciągu kilku miesięcy. Lżejszego kalibru media śledzą osobiste perypetie prezydenta od czasów, gdy był jedynie ministrem. Teraz ledwo nadążają z podawaniem kolejnych informacji. Po odcinku opery mydlanej zatytułowanym 'Rozwód' nastąpił zaledwie kilkutygodniowy pod tytułem 'Samotny i smutny prezydent'.
Sarkozy podobno nie cierpiał wieczorów i weekendów w pustym Pałacu Elizejskim. Obdzwaniał starych przyjaciół i prosił, by zechcieli organizować przyjęcia, na których on będzie gościem i atrakcją. To właśnie podczas jednego z takich przyjęć w listopadowy wieczór poznał Carlę Bruni. Podobno długo się opierała, nim przyjęła zaproszenie gospodarza, uważając, że prezydent to prawicowy sztywniak. W osobistym kontakcie Sarkozy wydał jej się jednak zupełnie inny. I zaczęło się. Dla mediów - już nie tylko brukowych, lecz praktycznie wszystkich - we Francji, w Europie i na świecie oraz dla szerszej publiczności rozpoczął się odcinek pt. 'Zakochany prezydent'.

Wszyscy mówią kocham cię

Trudno się dziwić, że prasa i telewizje poświęcają Carli Bruni tyle uwagi. Temat zdjęciowy jest wyjątkowo wdzięczny. 40-letnia dziś Carla w latach 90. była jedną z najlepiej opłacanych na świecie modelek. Pracowała dla Diora, Lagerfelda, Rykiel. Jej piękne ciało, delikatne rysy i melancholijne spojrzenie z błyskiem nadal przemawiają niejednemu do wyobraźni i idealnie nadają się na okładki pism. Na okładkach się jednak nie kończy. O pięknej Carli już nieraz było głośno. Wystarczy więc odgrzebać dawne historie, które teraz czytelnicy zobaczą w zupełnie nowym świetle. Można przypomnieć, że Carla, z pochodzenia Włoszka, jest spadkobierczynią fortuny przemysłowca, a jednocześnie kompozytora Alberta Bruniego Tedeschiego. Był jej ojczymem i wychowywał ją jak córkę, choć w rzeczywistości Carla była owocem romansu matki pianistki Marysy Borini z pewnym młodym skrzypkiem.
Rodzina przeniosła się do Francji w latach 70., uciekając przed falą porwań bogaczy we Włoszech przez Czerwone Brygady.Carla, jeśli chodzi o podboje miłosne, nie tylko dorównała swej matce, ale i ewidentnie ją przebiła. Jako 22-latka nawiązała płomienny romans z muzykiem Mickiem Jaggerem, przyczyniając się do jego rozwodu z Jerry Hall. Na liście jej zdobyczy figurują też Eric Clapton, amerykański milioner Donald Trump i socjalistyczny francuski polityk Laurent Fabius (choć ten ostatni romans Bruni dementowała). Była związana z pisarzem i wydawcą Jean-Paulem Enthovenem, lecz porzuciła go dla jego syna filozofa Raphaëla, z którym ma synka. Żona tego drugiego uwieczniła Carlę w powieści, w której określa ją jako 'piękną i bioniczną' i rezerwuje dla niej przydomek 'Terminator'.
Trudno w to uwierzyć, słuchając piosenek Carli o miłości z płyty, którą wydała w 2002 roku, i oglądając ją w melancholijno-romantyczno-tajemniczych scenach z teledysków. Płyta 'Quelqu'un m'a dit' (Ktoś mi powiedział) była hitem, sprzedała się w nakładzie 2 mln egzemplarzy. Drugi album poezji śpiewanych po angielsku nie był już takim sukcesem, lecz także znalazł fanów. Teraz Carla pracuje nad kolejnym.

Francuzi są nieżyczliwi

Gdy już zabraknie tematów z biografii byłej modelki i piosenkarki, wystarczy przytoczyć to, co sama mówiła jeszcze kilka miesięcy temu. Na przykład, że 'bywała monogamiczna', lecz w zasadzie ją to nudzi i opowiada się za poligamią i poliandrią. Albo że jest "'kocicą' i 'poskramiaczką mężczyzn'. Ten temat to medialny samograj, także dlatego że Carla pod wieloma względami przypomina byłą żonę Sarkozy'ego Cécilię. Nie kończy się na oczywistościach - że obie panie są o ładnych kilka centymetrów wyższe od prezydenta, że obie mają imię na "C". Obie też są z pochodzenia cudzoziemkami. Cécilia chełpiła się tym, że nie płynie w niej "ani kropla francuskiej krwi" (jej ojciec był Żydem z terenów dzisiejszej Mołdawii, matka - hiszpańską arystokratką).
Carla Bruni tuż przed poznaniem Sarkozy'ego w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika 'Daily Mail' twierdziła, że czuje się bardziej Włoszką niż Francuzką. Skarżyła się, że życie w Paryżu trudno znieść z powodu zanieczyszczeń, a Francuzi są 'nieżyczliwi' i 'często w złym humorze'. Carla podobnie jak Cécilia ma własne zdanie w kwestiach politycznych, co jeszcze niejednokrotnie może sprawić prezydentowi kłopoty. Żadna nie głosowała na Sarkozy'ego w wyborach. Cécilia podczas drugiej tury pozostała w domu, wykręcając się złym samopoczuciem. Carla nie ukrywała, że popiera rywalkę Sarkozy'ego Ségolene Royal i że od zawsze jest socjalistką. Już gdy Sarkozy sprawował urząd prezydenta i proponował kontrowersyjną ustawę umożliwiającą badanie DNA imigrantów chcących wjechać do Francji w ramach łączenia rodzin, by sprawdzić, czy faktycznie są rodziną, Carla podpisywała petycje i uczestniczyła w koncercie przeciw ustawie. Wiedziała, że gdyby ponad 30 lat wcześniej ustawa obowiązywała w takiej wersji, w jakiej ją pierwotnie proponowano, ona sama nie wjechałaby do Francji, a na granicy przekonałaby się przy okazji, że nie jest córką swojego ojca.

Prezydent w kąpielówkach

To, że odcinek zatytułowany 'Zakochany prezydent' wydaje się składać z niezliczonej liczby zdjęć i szczegółów, jest zasługą nie tylko mediów, lecz także samych bohaterów. Sarkozy od zawsze wykorzystywał swe życie prywatne do budowy publicznego wizerunku. - Dotychczas francuscy prezydenci starali się ukrywać swoje romanse. Także media były dyskretne; istniała niepisana umowa w tej kwestii. Sarkozy jako pierwszy zerwał tę umowę. Zdecydował się raczej na model amerykański - pokazywał Francuzom swoje życie prywatne, by powiedzieć: "Jestem taki jak wy" - mówi socjolog Janine Mossuz-Lavau. Media oczywiście skwapliwie to wykorzystały.Gdy prezydent się rozwiódł, niektórzy spekulowali, że teraz będzie dyskretniejszy, jeśli chodzi o życie osobiste. Sparzył się bowiem już raz - wykorzystywanie żony i dzieci do budowy publicznego image miało tę przykrą konsekwencję, że także gdy żona go rzuciła, było to wydarzenie w stu procentach publiczne.

Prezydent nie jest jednak ani odrobinę dyskretniejszy. Już kilka tygodni po nawiązaniu znajomości para pozwoliła się fotografować razem na tle egipskich piramid podczas bożonarodzeniowego wypadu, a także w podparyskim Disneylandzie, dokąd zabrali sześcioletniego syna Carli. Ujęcia były jednoznaczne - prezydent delikatnie dotykający pleców Carli, prezydent z synkiem Carli na ramionach. Do mediów przeciekły informacje na temat niewyobrażalnie kosztownej biżuterii, którą na gwiazdkę obdarowała się para - on dał jej pierścionek zaręczynowy w kształcie serca z diamentami, ona jemu zegarek Patek Philippe. Nawet pierścionek stał się pretekstem do porównań z byłą żoną Sarkozy'ego. Odnaleziono bowiem zdjęcie, na którym Cécilia ma na palcu dokładnie taki sam. Czy to ten sam, który była żona zwróciła przy rozwodzie? Czy też prezydent obdarowuje wszystkie swoje kobiety taką samą biżuterią? Tego Pałac Elizejski nie wyjaśnił.
Francuzi przyjęli doniesienia o życiu uczuciowym prezydenta z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony z fascynacją śledzą perypetie głowy państwa. Z drugiej niektórzy nie mogą uwierzyć, że wszedł w nowy związek tak szybko po rozwodzie i wcale się z tym nie kryje, w dodatku zachowując się bardziej jak gwiazda show-biznesu niż prezydent. "To za szybko. Nie jestem przeciw jego życiu prywatnemu, ale mógłby poczekać przynajmniej z rok po wyborach. Nie zachowywać się jak prezydent playboy" - pisze jeden z czytelników na forum dziennika "Le Figaro". - Prezydent nie od dziś, ale teraz szczególnie, prezentuje styl zaczerpnięty raczej z show-biznesu: oto widzimy go w kąpielówkach i okularach słonecznych, oto jest w adidasach Nike i szortach, oto prezydent spocony na schodach Pałacu Elizejskiego. Ludzie zaczynają to zauważać i zaczyna ich to razić. Prezydent to funkcja symboliczna. Nie może się on zachowywać jak byle kto - mówi politolog Mariette Sineau.

Zakochany prezydent stracił rozum?

Sondaże z początku stycznia pokazują, że Sarkozy, który funkcję pełni od maja, po raz pierwszy cieszy się poparciem mniej niż połowy Francuzów. W ciągu miesiąca jego poparcie spadło o kilka procent, co, jak tłumaczą eksperci od opinii publicznej, normalnie zdarza się tylko w razie przeprowadzenia jakiejś nieudanej lub zbyt bolesnej reformy. Coraz mniej cenią go przede wszystkim starsi Francuzi. Prawdopodobnie razi ich właśnie obyczajowa strona prezydentury Sarkozy'ego. Szczególnie że notowania premiera François Fillona, także odpowiedzialnego za posunięcia gospodarcze czy społeczne, nie spadają.
Na spadek popularności Sarkozy'ego wpływ ma kilka czynników, zarówno gospodarczych, jak i obyczajowych. W powszechnym odbiorze prezydent zachowuje się tak, jakby był na wakacjach, nawet jeśli w rzeczywistości tak nie jest - łączy wyjazdy prywatne ze służbowymi. Ludzi to razi, szczególnie w momencie, gdy sami boleśnie odczuwają inflację, wzrost cen towarów pierwszej potrzeby - mówi Mariette Sineau. Eksperci od komunikacji medialnej zachodzą w głowę, czy prezydent faktycznie jest zakochany i stracił rozum, czy też związek z Carlą, a przynajmniej jego publiczna strona, to efekt przemyślanej strategii medialnej. Trudno przewidzieć, czy w ostatecznym rozrachunku przysporzy on Sarkozy'emu popularności, czy wręcz przeciwnie - sprawi, że Francuzi uznają, iż tym razem przeholował.
Z jednej strony piękna kobieta u jego boku, która mówi trzema językami, zna się na muzyce i poezji, z pewnością może pomóc jego wizerunkowi. 'Carla Bruni ma klasę, wrodzoną powagę, inteligencję i nieekstrawaganckie piękno. Mogłaby stać się idealną pierwszą damą' - pisze inny czytelnik na forum "Le Figaro". 'Sarkozy zachowuje się w mniej obłudny sposób niż poprzednicy' - wtóruje mu inny. Z drugiej jednak strony sama Carla musiałaby nieco stonować swoje publiczne wystąpienia. Na razie nic na to nie wskazuje. Na ekrany wchodzi reklama Lancii Musa, w której Bruni gra główną rolę. Kontrakt podpisała podobno przed poznaniem prezydenta, lecz trudno nie doszukać się analogii między treścią reklamy, w której występuje też limuzyna wyglądająca na prezydencką, a obecną sytuacją. Na tym nie koniec. W hiszpańskim magazynie "DT" ukazała się właśnie jej sesja zdjęciowa, na której ubrana jest... wyłącznie w kozaki. Zdjęcia są podobno sprzed kilku miesięcy, lecz wywiad - aktualny.

Czekając na kolejny odcinek

Francuzi, nawet ci, których związek prezydenta oburza, czekają na kolejny odcinek serialu, tym razem zatytułowany 'Ślub'. Zapowiedzi są od dawna. Dobrze poinformowany i bliski prezydentowi "Journal du Dimanche" podał na początku stycznia, że dojdzie do niego zapewne w lutym. Na noworocznej konferencji prasowej prezydent przyznawał, że jego związek jest poważny, lecz zasugerował, iż dziennikarze dowiedzą się o jego ślubie dopiero po fakcie. Tydzień później dziennik 'L'Est Républicain' poinformował, że para już powiedziała sobie "tak". W kolejnym tygodniu te rewelacje zdementowała w wywiadzie dla "Libération" sama Carla Bruni, używając sformułowania, że "jeszcze" nie wzięli ślubu.
Analitycy spoglądają na tę kwestię z pewnym sceptycyzmem. - Nawet wiadomość o swoim rozwodzie Sarkozy wykorzystał do celów medialnych. Ogłosił ją, gdy we Francji rozpoczynały się strajki, by media skoncentrowały się na czymś innym. Niewykluczone, że teraz w ten sam sposób wykorzysta kwestię ślubu - mówi Sineau.
Co nie zmienia faktu, że wszyscy - nie tylko we Francji - z zapartym tchem czekają, by dowiedzieć się, gdzie i kiedy będzie ślub i w co ubrana będzie panna młoda. Lepszej opery mydlanej nie było bowiem od czasów księżnej Diany.

Źródło: Wysokie Obcasy

Brak komentarzy: