poniedziałek, 11 lutego 2008

Związkowiec ma zapłacić za strajk 7 mln zł

Tomasz Głogowski
2008-02-11, ostatnia aktualizacja 2008-02-11 17:35

Kopalnia Budryk wysłała do Wiesława Wójtowicza rachunek za zorganizowanie strajku. Do kasy kopalni związkowiec ma wpłacić 7 mln 300 tys. zł.

Zobacz powiekszenie
Fot. Marcin Tomalka / AG Fot. Marcin Tomalka / AG
Wiesław Wójtowicz ma zapłacić kopalni ponad 7 mln zł
Po trwającym 46 dni strajku w kopalni Budryk w Ornontowicach przyszedł teraz czas na rozliczenia. Za straty spowodowane strajkiem nadsztygar Wiesław Wójtowicz, do niedawna także członek rady nadzorczej kopalni, ma odpowiadać - jak wynika z pisma - solidarnie z pięcioma innymi organizatorami protestu, m.in. szefem ZZ "Kadra" Grzegorzem Bednarskim oraz przewodniczącym Sierpnia '80 Krzysztofem Łabądziem. Łatwo wyliczyć, że kopalnia wyceniła swoje szkody na około 36 mln zł.

Co ciekawe, rachunek wysłano tylko Wójtowiczowi. Związkowiec twierdzi, że to jawne złamanie porozumienia, które podpisano 31 stycznia. Oprócz podwyżek dla górników zakłada ono, że do czasu prawomocnego wyroku sądu w sprawie legalności strajku ani kopalnia, ani Jastrzębska Spółka Węglowa nie będą wyciągały wobec organizatorów żadnych konsekwencji.

- To wezwanie ma mnie zastraszyć, ale tak naprawdę pokazuje, że straty spowodowane strajkiem są dużo mniejsze, bo do tej pory wszędzie mówiło się o 90 mln zł - przekonuje Wójtowicz.

Katarzyna Bajer, rzeczniczka JSW mówi, że wezwanie do zapłaty zostało wysłane do Wójtowicza 29 grudnia, a więc jeszcze przed podpisaniem porozumienia kończącego strajk. Zapewnia, że po konsultacjach z prawnikiem podjęto decyzję, że rachunek zostanie cofnięty. - Z tego co wiem, pismo anulujące to wezwanie zostało już wysłane do pana Wójtowicza - zapewnia rzeczniczka.

JSW nie zamierza jednak wycofać się z pociągnięcia organizatorów strajku do odpowiedzialności. W poniedziałek spółka oficjalnie poinformowała związki zawodowe, że zamierza zwolnić Wójtowicza oraz Mirosława Dynaka (do niedawna członka Kadry i członka rady nadzorczej) dyscyplinarnie z pracy za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Także w poniedziałek szefowie JSW złożyli w mikołowskiej prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez siedmiu członków byłego komitetu strajkowego. Według JSW związkowcy dopuścili się mobbingu, presji psychicznej oraz dyskryminacji ze względów na przynależność związkową. - Mamy oświadczenia podpisane przez kilku pracowników, że niedawni liderzy strajku, którzy są ich przełożonymi na kopalni, nie chcą teraz z nimi pracować. A wszystko dlatego, że nie uczestniczyli w proteście - mówi Bajer.

Bednarski zapewnia, że zarzuty o mobbing to bzdura. Twierdzi, że nikt nie dzieli już załogi na strajkujących i nie strajkujących. - To wszystko zemsta za to, że upomnieliśmy się o pracowników - przekonuje.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

Brak komentarzy: