Sąd w Zielonej Górze: prawnicy Dody i liderzy hiphopowej GO mają miesiąc na załatwienie między sobą porachunków. Poszło o słowo "blachara" w tekście piosenki.
ZOBACZ TAKŻE
- Doda rży jak ogier? Niech odpowie sąd (04-09-07, 17:17)
POSŁUCHAJ
- Grupa Operacyjna "Podobne przypadki" (04-09-07, 17:12)
SONDAŻ
Znana wokalistka ponad pół roku temu poczuła się urażona piosenką „Podobne przypadki" Duet Mieszko Sibilski i Ziemowit Brodzikowski (tworzą GO) śpiewali o rzekomym rozwodzie Dody z bramkarzem Radosławem Majdanem. Wykorzystali w utworze śmiech Dody, porównując go do rżenia ogiera. Piosenkarkę nazywali również m.in. „blacharą".
Mieszko po premierze tłumaczył "Gazecie": Doda w sposób ostentacyjny i wulgarny sprzedaje się w mediach. Mam prawo do swojej opinii. Mogę nie lubić jej scenicznego wizerunku i wypowiedzieć się o nim w utworze lirycznym. Jestem w stanie bronić przed sądem wolności wypowiedzi. Szkoda, że dziewczyna, która dysponuje niezłym głosem, nie promuje swoich piosenek, tylko swoją cielesność. Osłabia mnie, gdy muszę oglądać jej teledyski, w których udaje, że uprawia seks oralny. Ona sama się kreuje na osobę wyuzdaną. Ja to tylko nazwałem - twierdził Mieszko "Fox" Sibilski.
Dorota Rabczewska "Doda" zażądała przeprosin i zwrot kosztów procesu. Z Sądu Okręgowego w Warszawie, proces przeniesiono do jego odpowiednika w Zielonej Górze. Dziś na sali rozpraw pojawili się prawnik piosenkarki i obaj liderzy GO w towarzystwie adwokata.
- Proszę się nie śmiać. Sprawa jest bardzo ważna i ciekawa ze względu na problematykę ochrony dóbr osobistych. Nasza klientka jest osoba powszechnie znaną, ale jest też prywatną. Swoboda wypowiedzi artysty kończy się tam, gdzie zaczynają się dobra osobiste innych. Artyści nie stoją ponad prawem - tłumaczył dziennikarzom przed salą rozpraw aplikant Dawid Biernat z warszawskiej kancelarii Macieja Lacha.
Kluczowym w sporze jest słowo "blachara". - Ma jednoznacznie negatywny wydźwięk. Mi kojarzy się z osobą płytką, z giętkim kręgosłupem moralnym - dodaje Biernat. Jako dowód przedstawił sędziemu opinie eksperta-językoznawcy.
Sędzia Andrzej Biernacki zaproponował stronom sądową mediację, na co obie strony przystały. Mają miesiąc na załagodzenie sporu. Mediacja odbędzie się Poznaniu.
- Z panią Dorotą możemy chętnie porozmawiać, jesteśmy ludźmi cywilizowanymi. Jednak nie sądzę, żebyśmy zgodzili się na przeprosiny, bo nie jesteśmy winni. Jestem jak i moi fani przekonany do treści piosenki - mówi Mieszko Sibilski.
- A blachara? - pytamy.
- Według mnie to młoda, wyuzdana kobieta, agresywna, podkreślająca swoja seksualność - odpowiada Mieszko.
Liderzy GO dziwią się Dodzie. Przecież to burza w szklance wody. Tym bardziej jesteśmy zaskoczeni, że od zawsze Doda wytwarza wokół siebie atmosferę skandalu. Jeśli celem ma być szum medialny, to raczej my dostaliśmy piękny prezent - mówią członkowie Grupy.
Mieszko po premierze tłumaczył "Gazecie": Doda w sposób ostentacyjny i wulgarny sprzedaje się w mediach. Mam prawo do swojej opinii. Mogę nie lubić jej scenicznego wizerunku i wypowiedzieć się o nim w utworze lirycznym. Jestem w stanie bronić przed sądem wolności wypowiedzi. Szkoda, że dziewczyna, która dysponuje niezłym głosem, nie promuje swoich piosenek, tylko swoją cielesność. Osłabia mnie, gdy muszę oglądać jej teledyski, w których udaje, że uprawia seks oralny. Ona sama się kreuje na osobę wyuzdaną. Ja to tylko nazwałem - twierdził Mieszko "Fox" Sibilski.
Dorota Rabczewska "Doda" zażądała przeprosin i zwrot kosztów procesu. Z Sądu Okręgowego w Warszawie, proces przeniesiono do jego odpowiednika w Zielonej Górze. Dziś na sali rozpraw pojawili się prawnik piosenkarki i obaj liderzy GO w towarzystwie adwokata.
- Proszę się nie śmiać. Sprawa jest bardzo ważna i ciekawa ze względu na problematykę ochrony dóbr osobistych. Nasza klientka jest osoba powszechnie znaną, ale jest też prywatną. Swoboda wypowiedzi artysty kończy się tam, gdzie zaczynają się dobra osobiste innych. Artyści nie stoją ponad prawem - tłumaczył dziennikarzom przed salą rozpraw aplikant Dawid Biernat z warszawskiej kancelarii Macieja Lacha.
Kluczowym w sporze jest słowo "blachara". - Ma jednoznacznie negatywny wydźwięk. Mi kojarzy się z osobą płytką, z giętkim kręgosłupem moralnym - dodaje Biernat. Jako dowód przedstawił sędziemu opinie eksperta-językoznawcy.
Sędzia Andrzej Biernacki zaproponował stronom sądową mediację, na co obie strony przystały. Mają miesiąc na załagodzenie sporu. Mediacja odbędzie się Poznaniu.
- Z panią Dorotą możemy chętnie porozmawiać, jesteśmy ludźmi cywilizowanymi. Jednak nie sądzę, żebyśmy zgodzili się na przeprosiny, bo nie jesteśmy winni. Jestem jak i moi fani przekonany do treści piosenki - mówi Mieszko Sibilski.
- A blachara? - pytamy.
- Według mnie to młoda, wyuzdana kobieta, agresywna, podkreślająca swoja seksualność - odpowiada Mieszko.
Liderzy GO dziwią się Dodzie. Przecież to burza w szklance wody. Tym bardziej jesteśmy zaskoczeni, że od zawsze Doda wytwarza wokół siebie atmosferę skandalu. Jeśli celem ma być szum medialny, to raczej my dostaliśmy piękny prezent - mówią członkowie Grupy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz