Monika Margraf, Mikołaj Tocki
2008-03-26, ostatnia aktualizacja 2008-03-26 13:50
To internetowy skandal, próba manipulacji, ale i obrażanie internautów - powiedział poseł PiS-u Jacek Kurski, oceniając nagłą zmianę wyników sondażu internetowego ws. Traktatu z Lizbony, zamieszczonego na stronie PO. - Dziwi mnie konferencja PiS-u w takiej sprawie - mówi poseł Paweł Graś z PO, tłumacząc zmianę atakiem na sondaż.
ZOBACZ WIDEO
ZOBACZ TAKŻE
- Kurski: Kaczyński nie obraża internautów, bo sam jest internautą (13-03-08, 08:56)
- Internauci odpowiadają Kaczyńskiemu (12-03-08, 10:39)
- Wczoraj stała się rzecz karygodna, która powinna zaalarmować sumienia wszystkich internautów: na stronach PO zamieszczono sondaż "Czy jesteś za ratyfikacją Traktatu?". Na początku kilkaset osób zagłosowało na tak, kilka tysięcy - na nie. Potem w zupełnie zdumiewający sposób wyniki zmieniły się: 5 tys. za, 900 przeciw. Z sekundy na sekundę - relacjonował Kurski.
Kurski: Platforma obraża internautów
- Nawet, jeśli przyjąć, że jacyś hakerzy zaatakowali stronę Platformy, trzeba było zawiesić sondaż i zabezpieczyć stronę - ocenił poseł PiS-u dodając, że Platforma obraża młodych ludzi, którzy w poważny sposób podchodzą do zadawanych im w internecie pytań.
- Jestem ciekawy, czy media, które zaatakowały niewinną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, będą tak samo konsekwentne ws. Platformy - mówił Kurski. - Pomimo że wypowiedź była w istocie neutralna, nadano jej wyolbrzymiony charakter i dorobiono gębę - dodał.
O sondażu na stronie Platformy pisze dziś m.in. "Rzeczpospolita" w artykule "Czy PO sfałszowała sondaż". "Nie ma mowy o żadnym fałszerstwie. Po prostu zostaliśmy zaatakowani przez hakerów, którzy wykorzystując braki w zabezpieczeniu naszej strony, setki razy głosowali na "nie" - mówi "Rzeczpospolitej" Paweł Graś.
Graś: Mogli nabić głosów, by nas oskarżyć
Graś powtórzył to samo w rozmowie z portalem Gazeta.pl. Jak powiedział, gdy Platforma dostała sygnał od dziennikarzy o ogromnej przewadze głosów na "nie" w sondażu, sprawdzono zabezpieczenia. - Okazało się, że nie działały i z jednego IP przychodziło po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset głosów na "nie". Nasi informatycy próbowali wykasować głosy z tego samego IP i poprawić zabezpieczenia. Nie udało się do końca zabezpieczyć strony, dlatego sondaż jest na razie zawieszony - mówi.
O ile więc zmniejszenie się ilości głosów negatywnych można wyjaśnić ich wykasowaniem, to skąd nagły wzrost głosów na "tak" (z kilkuset do 5 tys.)? - Mógł zadziałać ten sam mechanizm, tyle, że tym razem wykorzystany do głosowania na "tak" - uważa Graś. - Zabezpieczenia ciągle nie działały, ktoś mógł nabić nam głosów, by móc potem zrobić konferencję i oskarżyć nas o manipulację - dodaje.
- Jest w tym trochę naszej winy, bo tego nie przewidzieliśmy - dodaje.
Jak podaje tvn24.pl, atakiem na stronę PO grozili przed kilkoma dniami internauci na jednym z portali związanych z Unią Polityki Realnej: "Proponuję zrobić psikusa Platformie Obywatelskiej. Sama się o to prosi, bo właśnie na swojej stronie internetowej opublikowała sondaż dotyczący ratyfikacji Traktatu z Lizbony" - pisał 22 marca członek UPR Andrzej Orkowski na stronie korespondent.pl.
Niesiołowski: Zwolennicy Traktatu zmobilizowali się
- Widząc na stronie tak liczną przewagę głosujących na "nie", zwolennicy Traktatu mogli się zmobilizować i licznie zagłosować - tak z kolei nagły przyrost głosów na "tak" tłumaczy wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski.
"W związku z licznymi komentarzami dotyczącymi wyników sondażu nt. ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, oraz uzasadnionymi przesłankami wskazującymi na podejmowanie działań celowo zniekształcających wyniki sondy, zostaje ona zawieszona. Jej ponowne uruchomienie nastąpi po wprowadzeniu zabezpieczeń minimalizujących ryzyko ponownych manipulacji w przyszłości" - czytamy na stronie Platformy.
Informatyk: Technicznie to możliwe
Ataki na sondaże internetowe to częsty proceder: by zmanipulować wyniki wystarczy napisać odpowiedni skrypt, który umożliwia oddawanie wielu głosów z tego samego adresu IP (sondaże są konstruowane tak, by blokować taką możliwość - można oddać jeden głos z danego IP).
Jak mówi programista Agory Jakub Kaczmarski, technicznie możliwych jest wiele rzeczy - także ta, o której mówi Graś. - Rzeczywiście, ktoś mógł posłużyć się skryptem, by nabić dużo głosów zarówno na "nie", jak i później - na "tak". Technicznie wszystko jest do zrobienia. Wszystko zależy od tego, jak dana instytucja postępuje ws. sondaży - mówi programista.
Z atakami przy użyciu skryptów wiele razy mieliśmy do czynienia na Gazeta.pl - po wykryciu ataku sondaż jest natychmiast usuwany.
Przeczytaj 232 komentarze na Forum
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz