piątek, 18 kwietnia 2008

Aresztowano b. wiceministra zdrowia

mar
2008-04-18, ostatnia aktualizacja 2008-04-18 15:17

B. wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas, podejrzany o korupcję trafi do aresztu na trzy miesiące - zadecydował łódzki sąd rejonowy. Pinkas nie przyznaje się do winy i wyraził zgodę na publikację swoich danych osobowych. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Zobacz powiekszenie
Fot. Łukasz Giza / AG
Jarosław Pinkas
Obrońca Pinkasa Grzegorz Fertak zapowiedział, że będzie składał zażalenie na decyzję sądu o aresztowaniu.

Wczoraj Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Łodzi postawił zarzuty korupcyjne Pinkasowi i dwóm innym osobom związanym Instytutem Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. - Zarzucamy im przyjęcie korzyści majątkowej w związku z przetargami organizowanymi w instytucie - powiedziała prokurator Bogumiła Tarkowska.

Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Łodzi od dłuższego czasu prowadzi śledztwo dotyczące korupcji w służbie zdrowia. Według śledczych, sprawa ta jest jedną z największych tego rodzaju w Polsce, a liczbę podejrzanych będzie można liczyć w setkach osób.

Zarzuty wobec b. wiceministra dotyczą jego relacji z jedną z firm farmaceutycznych w latach 2003-05, kiedy pełnił on funkcję zastępcy dyrektora ds. klinicznych i organizacyjnych Instytutu Kardiologii: Jarosław Pinkas miał wtedy przyjąć od przedstawiciela firmy co najmniej 55 tys. zł i wieczne pióro warte 3 tys. zł za ustawienie przetargu na świadczenia w zakresie diagnostyki laboratoryjnej.

Jak wyglądało zatrzymanie Pinkasa

Jarosław Pinkas przyjął gotówkę i wieczne pióro - zarzuty wobec b. wiceministra

ABW zatrzymała byłego wiceministra zdrowia

w, eci
2008-04-17, ostatnia aktualizacja 2008-04-16 20:39

Jarosława Pinkasa zatrzymano w związku z aferą korupcyjną w ochronie zdrowia. Zatrzymanie nie ma związku z jego działalnością w rządzie PiS.

Zobacz powiekszenie
Fot. Łukasz Giza / AG
Jarosław Pinkas


Funkcjonariusze ABW weszli do domu Pinkasa o godz. 5.30 i zrobili przeszukanie, choć - według dawnych współpracowników Pinkasa - od co najmniej tygodnia domyślał się on, że prokuratura zajmuje się sprawą przetargu w Instytucie Kardiologii w warszawskim Aninie.

Prokuratura chce postawić Pinkasowi zarzuty korupcyjne. Dotyczą lat 2001-05, a więc okresu, zanim został wiceministrem. Razem z b. wiceministrem zatrzymano inne osoby związane z Instytutem Kardiologii. Sprawa jest własnym śledztwem ABW prowadzonym pod nadzorem łódzkiej delegatury Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Jej naczelnik Bogumiła Tarkowska potwierdza tylko, że chodzi o korupcję w ochronie zdrowia, a w całej sprawie jest już 29 podejrzanych.

Radio RMF podało, że chodzi o nieprawidłowości z przetargami na dostawę sprzętu medycznego i odczynników oraz konkursów związanych z tzw. outsourcingiem dla publicznych ZOZ-ów. Prokuratura podejrzewa, że Pinkas jako wiceszef Instytutu Kardiologii doprowadził do przejęcia szpitalnego laboratorium przez krakowską spółkę Diagnostyka. Jej właścicielom przedstawiono już zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej, która za łapówki ustawiała przetargi.

Tymczasem wczoraj odpowiedzialność za przetarg wziął na siebie prof. Zbigniew Religa, przełożony Pinkasa w Instytucie Kardiologii. Religa twierdzi, że to on podjął decyzję o przekazaniu laboratorium prywatnej spółce, bo był to ratunek dla zadłużonego szpitala. Zaś współpracownicy Pinkasa przypominają, że przetarg wygrany przez Diagnostykę był bardzo krytykowany przez pozostałych oferentów. Pinkas miał wtedy poprosić SLD-owskie Ministerstwo Zdrowia o kontrolę, a resort nie dopatrzył się nieprawidłowości.

Jarosław Pinkas do polityki przyszedł w 2005 r., po wygranych przez PiS wyborach. Został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia, kiedy ministrem został Religa. Nigdy nie należał do PiS, ale był prawą ręką i lojalnym współpracownikiem Religi.

Pod koniec rządów PiS w Ministerstwie Zdrowia odbył się przetarg na helikoptery pogotowia ratunkowego. Komisją przetargową kierował Pinkas. Tuż po przetargu zaczęły się zarzuty, że był on ustawiony tak, by wygrała jedna tylko firma. Religa ręczył wówczas osobiście, że wszystkie procedury przetargowe były w największym porządku. Pinkas był rozgoryczony, że konkurencyjne firmy, które przegrały, starają się za pomocą mediów podważyć jego uczciwość.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Brak komentarzy: