Rafał Stec, Pekin
2008-08-14, ostatnia aktualizacja 2008-08-14 13:04
Polscy siatkarze już w ćwierćfinale! Serbię, z którą dwa tygodnie temu ponieśli klęskę, pokonali pewnie 3:1 i teraz walczą o pierwsze miejsce w grupie. - Mamy nadzieję zmobilizować wszystkich naszych sportowców z wioski olimpijskiej - mówił rozentuzjazmowany Sebastian Świderski.
ZOBACZ TAKŻE
- Pekin w pigułce. Czwartek: Otylia bez medalu, siatkarze wspaniali (14-08-08, 14:18)
- Prawdziwym zwycięzcą igrzysk jest... Armenia! (14-08-08, 13:16)
Igrzyska w Pekinie - Z Czuba i na żywo dzień 6.
- Ten mecz będzie się zasadniczo różnił od tamtego z Ligi Światowej. Z jednego prostego powodu. Tym razem my wygramy - obiecywał Krzysztof Ignaczak, którego Novica Bjelica przewracał dzisiaj na ziemię niemal każdą zagrywką. Ale "przewracał" nie oznacza "powalał". Polski libero agresywne serwisy odbierał, a jeśli nawet piłkę zdarzało mu się podbić ciut nieprecyzyjnie, idealny porządek przywracali koledzy. Jak Mariusz Wlazły w końcówce pierwszego seta. Początkowo nieco schowany, rzadko wzlatujący nad siatkę, w decydującym momentach niezawodny.
Tak wyglądał cały mecz, tak wygląda drużyna stanowiąca rewers reprezentacji żeńskiej - rozbitej i opierającej całą grę na dwóch gwiazdach. Nasi siatkarze tworzą grupę świetnie współpracującą i bez wybijających się postaci. Bez wybijających się dlatego, że wszyscy utrzymują wysoki poziom, a błąd partnera ich nie deprymuje, lecz dodatkowo mobilizuje. Chcą swoim dotknięciem piłki sprawić, by pomyłka straciła jakiekolwiek znaczenie. Co set, to inny bohater, wszyscy mają prawo czuć, że przyłożyli ręce do sukcesu. Symboliczny był incydent z trzeciej partii, kiedy w pogoni za uciekającą w aut piłką stojący obok boiska stół usiłowali sforsować aż trzej gracze naraz - Kadziewicz, Zagumny i Wlazły. Dwaj pierwsi wskoczyli na blat, trzeci go obiegł. Bo w drużynie Raula Lozano nikt się na nikogo ogląda, jego ludzi wyraźnie rozpiera energia i wiara, że każda udana akcja czyni ich lepszymi siatkarzami.
Albo rezerwowy Marcin Wika. Wszedł, złapał piłkę, zaserwował tak sprytnie, że Serbowie kompletnie się pogubili i Polacy wreszcie oddalili się od rywali na dwa punkty.
A potem wszedł jeszcze raz. I przyłożył Serbom asem. Stare kredo argentyńskiego selekcjonera, że w kadrze tyle samo znaczy siatkarz zdobywający 20 punktów, co bohater pojedynczej akcji, odzyskało aktualność.
Wówczas - gdy do asa przymierzał się Wika - nasi siatkarze całkowicie panowali już nad sytuacją, choć mecz długo był niesamowicie wyrównany. I w szczególe, i w ogóle. W szczególe - bo wiele akcji nie chciało się skończyć, obaj rywale na całej szerokości siatki bezskutecznie szukali jakiejkolwiek luki, było widowiskowo, chińska publika szalała. W ogóle - bo jeśli wyjąć dwa epizody przez początkowe kilkadziesiąt walki nikt nie potrafił wyharować przewagi pokaźniejszej niż dwupunktowa. W inauguracyjnym secie Polacy ocaleli mimo pięciu serbskich setboli. Wygrali 31:29, znów - podobnie jak z Niemcami - wygrywając mrożącą krew w żyłach końcówkę.
Z zapartym tchem czekaliśmy, kto kogo złamie. Aż stało się. Im dłużej trwała walka, tym swobodniej poruszali się na boisku świetnie grający Paweł Zagumny (cztery punkty blokiem!) i kierowana przez niego drużyna. - Wolę nie powtarzać, jakie słowa padały przed spotkaniem w szatni - mówił Daniel Pliński. - Po tym, jak zlali nas po d... w Rio de Janeiro, byliśmy naprawdę wyjątkowo zmotywowani.
- Nie odpuszczaliśmy do końca, bo nauczyliśmy się, że to odruch samobójczy - dodał Świderski. - Serbowie to naród, który nie poddaje się nigdy. Wszyscy pamiętamy kilka słynnych wyników, wybitnie korzystnych dla nas, które nie wystarczyły nam, by wygrać. Ale dzisiaj w ogóle nie daliśmy im pograć. Może to zabrzmi dziwnie, ale trener kazał nam zagrać... tak jak poprzednio, tylko skuteczniej w obronie. Taktycznie rozpracowaliśmy ich perfekcyjnie, Nikola Grbić nie znalazł żadnego sposobu, by dać nam radę. Teraz Brazylia i Rosja. Dobrze by było wygrać choć jeden z tych meczów - dodał skrzydłowy, który od początku turnieju gra znakomicie. Wika poszedł jeszcze krok dalej, wyrażając przekonanie, że forma reprezentacji jeszcze pójdzie w górę.
Inauguracja z Niemcami przywróciła drużynie nadszarpniętą przez turniej finałowy LŚ wiarę w siebie, mecz z Egiptem dał niemal pewność awansu do ćwierćfinału, triumf nad Serbią jest pierwszym triumfem nad bardzo mocnym przeciwnikiem, uchodzącym za pretendenta do podium. Teraz podekscytowani Polacy mogą grać na luzie, choć warto się bić na serio, by do następnej rundy wskoczyć z wysokiego miejsca w grupie i o wstęp do strefy medalowej walczyć z możliwie słabym przeciwnikiem. W niedzielę zmierzą się z Brazylią, w poniedziałek z Rosją. Obie drużyny rozegrały w czwartek fantastyczny mecz, zakończony zaskakującą porażką broniących olimpijskiego złota "Canarinhos" 1:3. I obie pozostają głównymi kandydatami do występu w finale.
Siatkarze zmierzają po medal
Tabela grupy polskiej
M | Z | P | Sety | Pkt | ||
1. | Polska | 3 | 3 | 0 | 9-1 | 6 |
2. | Rosja | 3 | 3 | 0 | 9-4 | 6 |
3. | Brazylia | 3 | 2 | 1 | 7-4 | 5 |
4. | Niemcy | 3 | 1 | 2 | 5-6 | 4 |
5. | Serbia | 3 | 0 | 3 | 3-9 | 3 |
6. | Egipt | 3 | 0 | 3 | 0-9 | 3 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz