wtorek, 22 kwietnia 2008

Półfinał Ligi Mistrzów

Bramki:

Dirk Kuyt (43.)

Kartki:

-

Skład:

Pepe Reina - Alvaro Arbeloa, Jamie Carragher, Martin Skrtel, Fabio Aurelio (62. Riise); Xabi Alonso, Javier Mascherano, Steven Gerrard, Dirk Kuyt; Ryan Babel (76. Benayoun), Fernando Torres

Trener: Rafael Benitez


1 : 1

1
:
0


22 kwietnia 2008 godz. 20:45
Anfield Road - Liverpool
Sędzia: Konrad Plautz (Austria)

Bramki:

John Arne Riise (90+4. - samobój)

Kartki:

John Terry - żółta

Skład:

Petr Cech - Paulo Ferreira, John Terry, Ricardo Carvalho, Ashley Cole; Frank Lampard, Claude Makelele, Michael Ballack (86. Anelka); Florent Malouda, Didier Drogba, Joe Cole (63. Kalou)

Trener: Abraham Grant



Pech Risse szczęściem Chelsea
Michał Szadkowski
Liverpool był bliski zwycięstwa w pierwszym meczu półfinałowym LM przeciw Chelsea. Ale w 95 minucie "The Reds" stracili prowadzenie. Gościom cenny remis zapewnił John Arne Risse strzelając bramkę samobójczą.Rewanż za tydzień w Londynie
Jednak nie było nudno - relacja Z Czuba

Gdy minęła już czwarta minuta doliczonego czasu rezerwowy Salomon Kalou bez większych nadziei dośrodkował w pole karne Liverpoolu. Pilnujący Anelkę Riise, zamiast piłkę wybić nogą, próbował uderzyć ją "szczupakiem". Trafił pod poprzeczkę bramki Reiny.

Chelsea zremisowała, choć była gorszym zespołem od Liverpoolu. Gorsza od siebie samej sprzed roku. Właściwie wczoraj nie była nawet zespołem. - Bez błędów, bez niespodzianek. Tak grała Chelsea Jose Mourinho. Teraz jest inaczej - mówił po ćwierćfinale były napastnik londyńczyków Mateja Kezman. Trafił w sedno. Ze stylu, który w poprzednim półfinale LM pozwolił wicemistrzom Anglii walczyć z Liverpoolem przez 210 minut zostało niewiele. Liverpool z kolei tak silny jak wczoraj jeszcze nie był. I miał trenera.

Liga Mistrzów - serwis

W Chelsea widać było jego brak. Didier Drogba, który pod wodzą Portugalczyka zachwycał, wczoraj był kompletnie zagubiony. Szukał sposobu, by grać jak kiedyś. Nie znalazł. Próbował dośrodkowywać, cofał się, rozgrywał, ale okazji do strzelenia gola nie miał. Nie pierwszy raz. W tym roku strzelił tylko cztery gole. Nie miał go kto zastąpić, bo duet najbardziej bramkostrzelnych środkowych pomocników świata Michael Ballack i Frank Lampard długo snuł się wokół linii środkowej. Kiedy Lampard podawał, robił to niedokładnie, kiedy Ballack strzelał, nie trafiał w bramkę.

Najbardziej zawiódł jednak Florent Malouda. Francuz, który w Lyonie podbił serca kibiców fantastycznymi rajdami, w Chelsea zatracił wszystkie atuty. Wczoraj nie miał ani jednego udanego zagrania, gdy dostawał piłkę najczęściej ją tracił. Gdy stanął sam na sam z Reiną z kilku metrów strzelił obok bramki. Lepszej sytuacji Chelsea już nie miała.

Zawodził piłkarz, który kosztował Romana Abramowicza 13,5 mln funtów, od czasu do czasu budzili się ci, za których amerykańscy właściciele Liverpoolu zapłacili prawie 40 mln funtów. Ryana Babela stać było na dwa rajdy i niecelny strzał. Fernando Torres, który w tym sezonie strzelił już 30 goli, zmarnował dwie najlepsze sytuacje liverpoolczyków. Za pierwszym razem trafił w Czecha stojąc siedem metrów przed bramką. Tuż przed wyrównujacym golem miał taką samą okazję i znów lepszy był bramkarz Chelsea.

Zawodzili ci, których przyjście było symbolem wyjścia "The Reds" z transferowego zaścianka. Za to koncertowo, kolejny raz w LM, grał Javier Mascherano. Argentyńczyk był kimś takim jak Michal Essien (wczoraj pauzował za kartki) w Chelsea Mourinho. Nie sposób policzyć, ile razy odbierał piłkę, ile przebiegł w tę i z powrotem, prawdopodobnie jako jedyny stanął na każdym metrze kwadratowym murawy na Anfield. To po jego podaniach świetną sytuację miał Torres, to on odebrał piłkę Lampardowi i asystował przy golu Dirka Kuyta, który grał wczoraj mecz życia. Na prawym skrzydle robił co chciał z rozkojarzonym Ashleyem Cole'em, to po jego rajdach pod bramką Czecha działo się najwięcej. Kuyt okazał się wczoraj piłkarskim produktem skończonym. Gdy przychodził dwa lata temu z Feyenoordu, miał za sobą dwa sezony, w których strzelił 29 i 25 goli w lidze holenderskiej. Rafa Benitez nie widział w nim jednak snajpera. Potrzebował prawoskrzydłowego. I go sobie stworzył. Tak jak Mourinho, który ofensywnie grającego Johna Obi-Mikela przemianował na defensywnego pomocnika.

- Gdyby Mourinho nadal pracował w Chelsea, jej gra wyglądałby inaczej - zapewnia Kezman. I choć kapitan drużyny John Terry mówił, że cała drużyna stoi za Avramem Grantem wczoraj Grant nie stał za drużyną. W sobotę londyńczyków czeka mecz z Manchesterem w lidze, w środę rewanż z Liverpoolem. Oba na Stamford Bridge. Każdy remis z MU oznacza przegrane mistrzostwo Anglii. Jeśli nie stracą gola z Liverpoolem, będą w finale. Tylko czy drużyna bez trenera może przechytrzyć superzespół pod wodzą Beniteza?

Kuszczak jednak na ławce z Barceloną

Brak komentarzy: