Zapowiadali to od dawna, wczoraj stało się to faktem. O godzinie 14.57 dziennikarz "Faktu" otrzymał SMS-a od Hanny Smoktunowicz . "Od kilku godzin noszę inne nazwisko. Pozdrawiam. Hanna Lis" - wyświetliło się w telefonie. Podobna wiadomość przyszła od Tomasza Lisa. Ślub zawarli w Rzymie, w najgłębszej tajemnicy.
"Jesteśmy po ślubie, wracamy na wybory" - brzmiała wiadomość od Tomasza Lisa. Na tę chwilę szykowali się od dawna. I starannie przygotowali wszystko tak, by informacje o planowanej ceremonii nie pojawiły się przed ich ślubem. Nawet najbliżsi przyjaciele rodziny albo nie wiedzieli, albo o tym tak ważnym dla Smoktunowicz i Lisa wydarzeniu dowiedzieli się, gdy już było po wszystkim. "Faktowi" udało się dowiedzieć, że panna młoda miała na sobie suknię z najnowszej kolekcji Macieja Zienia - w kolorze przybrudzonego różu, przed kolano, wyszywaną kamieniami od Svarovskiego.
Młoda para miała do pokonania trudną drogę. Oprócz zwykłych formalności przeszkadzał im brak czasu. Obydwoje ciężko pracowali. Ale w ostatnim miesiącu ich życie stanęło do góry nogami. Lis przestał być szefem „Wydarzeń” i odszedł z Polsatu. Smoktunowicz - jak na kochającą kobietę przystało - odeszła razem ze stacji razem z nim. Od tego czasu mieli dużo więcej wolnego. Jak widać - nie próżnowali, pisze "Fakt".
Para poznała się czternaście lat temu, ale wtedy jeszcze oboje byli w innych związkach. Hanna miała już za sobą małżeństwo z Robertem Smoktunowiczem. Miłość nie przetrwała jednak próby czasu. Mimo przykrego doświadczenia z poprzedniego związku, nadal szukała stałego związku. Jej sercem zawładnął biznesmen Jacek Koziński, z którym dziennikarka ma dwie córki - Julię i Annę. Tomasz Lis tworzył rodzinę z Kingą Rusin, z którą dochował się dwóch uroczych córek, dodaje "Fakt"
To właśnie poprzez byłą żonę Tomasz poznał Hannę. Przyjaźniła się ona z Kingą jeszcze od czasów studenckich. Obydwie studiowały Italianistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Hanna Smoktunowicz była świadkiem na ślubie Kingi i Tomasza. Ale serce nie sługa. Z czasem między Hanią i Tomaszem wybuchło nieoczekiwane uczucie. By być razem, musieli podjąć bardzo trudne decyzje. "Obydwoje z Hanią zdawaliśmy sobie sprawę z kontekstu i z możliwych konsekwencji, czasem brutalnie bolesnych" - opowiadał Tomasz Lis w wywiadzie dla jednego z kolorowych magazynów.
Ta bolesna zmiana wiązała się z zakończeniem poprzednich związków i dostosowaniem się do nowej sytuacji. Obydwoje mieli bowiem małe dzieci, których życie również nagle się zmieniło. Właśnie z powodu dzieci tak trudno było obydwojgu podjąć decyzję o rozstaniu i wyprowadzce z rodzinnych domów. Nie mieli jednak innego wyjścia. Tomasz przyznał, że w poprzednim związku od dawna nie układało mu się najlepiej, ujawnia "Fakt".
"Mam szczęście, jestem z fantastycznym mężczyzną. W pakiecie dostałam superprzyjaciół - to rodzice Tomka. To jak szóstka w totolotka" - opowiadała z kolei na łamach prasy Hanna Smoktunowicz. Tomasz również nie krył szczęścia z odnalezienia prawdziwej, wielkiej miłości. "Jest wspaniała. Miła, pogodna. Jest damą w salonie, w którym są dyplomaci z różnych krajów, i superbabką na kempingu, kiedy grilluje rybę i robi sałatkę. Jest absolutnie fantastyczną matką, taką kocią" - mówił o swojej partnerce. Dziś już żonie, pisze "Fakt".
Gdy solidarnie odeszli z Polsatu, mieli sporo czasu dla siebie. Nic więc dziwnego, że ten „urlop” uznali za najlepszy czas na wzięcie ślubu. Mimo plotek o ich ślubie w Toskanii, które pojawiły się w maju, naprawdę pobrali się potajemnie w mieście bliskim sercu Hani - w Rzymie. Smoktunowicz spędziła tam większość swojego dzieciństwa, więc nic dziwnego, że czuje do Rzymu ogromny sentyment. "Hania czuje się tam jak u siebie. Ma tam wielu przyjaciół, mówi po włosku bez akcentu i gotuje doskonale włoskie potrawy" - opowiada "Faktowi" znajoma pary Aleksandra Karasińska.
Od miesiąca Hania i Tomasz byli celem fotoreporterów. Nie milkły plotki o ewentualnych propozycjach pracy dla dwojga. By na chwilę odetchnąć od medialnego szumu, postanowili uciec za granice kraju. "Nie ma tam polskich paparazzi" - dodaje Karasinska, jednocześnie potwierdzając informację o ślubie dziennikarzy. "Bardzo się cieszę. Wreszcie się zdecydowali na ten krok, bo ostatnio mieli trudny okres. Jest to nowy rozdział w ich życiu" - zakończyła rozmowę z "Faktem".
2 komentarze:
To chyba jakaś farsa! Rzymski ślub bierze sie przecież w kościele a nie przed konsulem.Ach tak, w kościele to pan Lis ślub już brał 12 lat temu i przysięgał przed Bogiem miłość wierność i uczciwość małżeńska ale dla niego to jest bez znaczenia.Jak mozna tak nisko upaść i afiszowac się z kobietą o wątpliwej opinii. Wstyd i żenada.
Jaka farsa?? Chyba ten komentarz napisała sama Kinga - z zazdrości że nie umiała zadbac i utrzymac męża. A klasa Hanny ją przytłacza. Nie dziwi mnie więc ten smieszny dziecinny komentarz. Ciekawe jaką opinię ma pisząca tę opinię
Prześlij komentarz