środa, 2 stycznia 2008

Doda skróciła o kilkanaście sekund nowy rok

red
2008-01-01, ostatnia aktualizacja 2008-01-02 10:01

Zobacz powiększenie
Fot. Paweł Kozioł/AG

Po raz pierwszy podczas sylwestrowej imprezy na wrocławskim Rynku nie było tradycyjnego odliczania przed północą. Bo Doda musiała dośpiewać do końca piosenkę. Z playbacku

Zobacz powiekszenie
Fot. Paweł Kozioł/AG
Tak pięknej sceny we Wrocławiu dotąd nie było
Zobacz powiekszenie
Fot. Paweł Kozioł/AG
Doda nie przerwała występu tuż przed północą, więc we Wrocławiu Nowy Rok zaczął się z kilkunastosekundowym opóźnieniem
ZOBACZ TAKŻE
GALERIA ZDJĘĆ
Wrocław znów witał nowy rok w blasku kamer telewizyjnej Dwójki. Po raz trzeci wspólny budżet miasta i TVP pozwolił na organizację wielkiego widowiska, jakie Wrocław samodzielnie może zafundować sobie raczej sporadycznie. A koszty całej zabawy były ogromne. Ich lwią część stanowiły gaże artystów, które zawsze podczas sylwestrowej nocy rosną kilkukrotnie. Nieoficjalnie wiadomo, że za poniedziałkowe występy we Wrocławiu Doda i Perfect zainkasowali po 80 tys. złotych. Pozostałe gwiazdy zapewne niewiele mniej.

W sylwestrową noc zamknięto ulice wokół Rynku, na specjalnie ustawionych bramkach kontrolowano wszystkich wchodzących imprezowiczów. W powietrze wystrzelono tony fajerwerków, a na przepięknej scenie, jakiej wrocławski Rynek chyba jeszcze wcześniej nie widział, zagrały gwiazdy polskiego showbiznesu: Perfect, Kayah, Stachursky, Paweł Kukiz, Natalia Kukulska i Doda. Z zagranicy przyjechały natomiast szwedzkie gwiazdki muzyki tanecznej: DJ Basshunter i wokalistka Velvet. Wszystko po to, by telewizyjna Dwójka mogła na szklanym ekranie wygrać walkę o telewidza - walkę toczoną co roku z analogicznymi imprezami, organizowanymi przez TVN i Polsat.

Czterogodzinną imprezę prowadzili Grażyna Torbicka, Anna Popek i Krzysztof Skiba. Zabawa był skrojona przede wszystkim pod telewidzów, ale bez wątpienia była także wielką frajdą dla kilkudziesięciotysięcznej publiczności, która przybyła na wrocławski Rynek. Całymi rodzinami przyjeżdżali mieszkańcy z podwrocławskich miejscowości:

- W Sylwestra we Wrocławiu jesteśmy co roku - mówiły przejęte Agnieszka i Kaśka ze Strzegomia. - Lepszą imprezę trudno sobie wymarzyć. Tyle gwiazd, wielki koncert bez biletów, poza tym czujemy się tutaj bardzo bezpiecznie.

Wśród kołyszącej się przy piosenkach Stachurskiego i Dody widowni nie brakowało obcokrajowców, głównie Niemców, Włochów, Anglików - turystów, a także uczących się u nas studentów:

- Nie znam żadnego z tych wykonawców, ale bardzo podoba mi się atmosfera tej imprezy, pięknie tej nocy w tych światłach wygląda Wrocław - opowiadał łamaną angielszczyzną czarnoskóry student wrocławskiej Akademii Medycznej.

Dokładnie o północy niebo nad Rynkiem rozbłysnęło piękną i imponującą feerią świateł i fajerwerków. Ale Doda jakby ich nie słyszała i dośpiewała swoją piosenkę do końca, zabierając wrocławianiom kilkanaście sekund nowego roku. Dopiero gdy zamilkła, na scenie ustawionej przy kamieniczkach Jaś i Małgosia pojawili się gospodarze zabawy.

- Niech żyje Wrocław, niech żyje Polska! - mówił przejęty prezydent miasta Rafał Dutkiewicz.

- Wszystkiego Dobrego od Telewizji Polskiej - wtórował mu szef telewizyjnej Dwójki Wojciech Pawlak.

Wielotysięczna publiczność imprezy składała sobie życzenia jeszcze przez blisko godzinę przy największych przebojach Perfectu.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

Brak komentarzy: