środa, 2 stycznia 2008

Kenia: 50 osób spłonęło żywcem?

ulast, mar, PAP
2008-01-01, ostatnia aktualizacja 2008-01-01 21:48
Zobacz powiększenie
Od 27 grudnia w Kenii po ogłoszeniu zwycięstwa w wyborach urzędującego prezydenta Mwai Kibakiego trwają krwawe zamieszki
Fot. SAYYID AZIM AP

- Według różnych źródeł w kościele w Eldoret w zachodniej Kenii spłonęło we wtorek żywcem od 12 do ponad 50 osób, w tym dzieci, które schroniły się w świątyni uchodząc przed aktami przemocy, do jakich dochodzi w Kenii po wyborach. Prezydent Kibaki, który oficjalnie wygrał wybory, zwrócił się do liderów partii politycznych o natychmiastowe spotkanie i wezwał do zachowania spokoju.

Zobacz powiekszenie
Fot. AP
Jedna z ofiar pożaru w kościele w Eldoret, opatrywana w szpitalu w Mombasie
Zobacz powiekszenie
Fot. KAREL PRINSLOO AP
Kiambu: ludzie, którzy w zamieszkach stracili swoje domy, proszą o pomoc władze prowincji
Kenia
Kenia
Kolejny dzień kryzysu w Kenii - wideo agencji Reutera

Informacje na temat liczby ofiar są rozbieżne. Zachowujące anonimowość źródło policyjne, na które powołuje się agencja AFP, podało wcześniej, że ofiar śmiertelnych jest co najmniej 30. Reuters pisze o co najmniej 12 ofiarach.

Przedstawiciel miejscowej organizacji Czerwonego Krzyża podał, że 42 osoby ciężko poparzone przewieziono do szpitala, lecz nie był w stanie potwierdzić informacji o liczbie ofiar śmiertelnych.

Według świadków, w świątyni, którą podpalili napastnicy, przebywało w chwili podpalenia ok. 200 osób, a większość ofiar to Kikuju - ludzie z tej samej grupy etnicznej, co prezydent Mwai Kibaki.

Wtorek rano: 251 ofiar

To kolejne ofiary zamieszek, które wybuchły 27 grudnia po ogłoszeniu zwycięstwa w wyborach prezydenckich urzędującego szefa państwa Mwai Kibakiego. W starciach ostatniej nocy zginęło aż 66 osób. W sumie zginęło już około 300 osób, a co najmniej 70 tysięcy musiało tam opuścić swe domy - podał we wtorek kenijski oddział Czerwonego Krzyża.

Przywódcy opozycji Raili Odingi twierdzi, że to on wygrał wybory, a ich oficjalne wyniki zostały sfałszowane. Zarówno Komisja Europejska, jak i Stany Zjednoczone zgłosiły w poniedziałek wątpliwości co do uczciwości wyborów prezydenckich w Kenii i zaapelowały do Kibakiego o współpracę z opozycją.

Prezydent wzywa liderów do spotkania

Kibaki spotkał się dziś z szefem wyborczej misji obserwacyjnej w Kenii z ramienia brytyjskiej Wspólnoty Narodów (Commonwealth of Nations) Ahmedem Tedżanem Kabbahem. Po tym postanowił o spotkaniu z szefami partii. - Rząd zintensyfikował środki bezpieczeństwa, by bronić obywateli i położyć kres przemocy - zaznaczono w komunikacie kancelarii prezydenta.

Zrobione z samolotów zdjęcia ukazują, że na zachodzie Kenii spłonęły setki domów i chat, a na drogach mniej więcej co 10 kilometrów rozmieszczono blokady.

"Narodowa katastrofa"

- To narodowa katastrofa - oświadczył na konferencji prasowej sekretarz generalny kenijskiego Czerwonego Krzyża Abbas Gullet. Dodał, że blokady mogą przekraczać jedynie członkowie "wybranej grupy etnicznej". Jednak nie powiedział, o jakie plemię chodzi.

36-milionowa Kenia jest krajem bardzo zróżnicowanym etnicznie, żyje w niej ok. 40 plemion, ludów i grup etnicznych. Największą, liczącą około 22 proc. ludności grupą jest lud Kikuju. To właśnie głównie Kikuju popierali swego współplemieńca, zwycięzcę grudniowych wyborów prezydenckich Mwai Kibakiego.

Pozostałe plemiona to stanowiące ok. 14 proc. Luhja, 13 proc. Luo (do tego plemienia należy główny rywal prezydenta Raila Odinga), 12 proc. Kele, 11 proc. Kamba, 6 proc. Meru i 2 proc. Masajowie. Pozostałe 20 proc. ludności stanowią m.in. Arabowie, Europejczycy i Indusi. Gullet dodał, że blisko 500 osób od niedzieli zostało zablokowanych na lotnisku w Eldoret, a jeszcze kilkuset musiało schronić się w komisariatach na prowincji.

Brak komentarzy: