poniedziałek, 18 lutego 2008

Polska może we wtorek uznać niepodległość Kosowa

jg, PAP
2008-02-18, ostatnia aktualizacja 2008-02-18 21:26

Szef dyplomacji Radosław Sikorski poinformował w Brukseli, że złożył wniosek do rządu o uznanie niepodległości Kosowa przez Polskę.

Kosowo
Kosowo
Które kraje już uznały niepodległość Kosowa

Mazowiecki: Na Bałkanach może znów polać się krew

"Złożyłem wniosek o uznanie niepodległości Kosowa, tak jak zrobiła to większość państw członkowskich Unii Europejskiej" - powiedział Sikorski dziennikarzom, precyzując, że wniosek będzie przedmiotem wtorkowych obrad rządu.

"Mam wrażenie, że Rada Ministrów skłania się ku uznaniu niepodległości Kosowa" - dodał szef polskiej dyplomacji

Minister wypowiadał się po zakończeniu posiedzenia szefów dyplomacji "27" poświęconego niedzielnej deklaracji niepodległości Kosowa, zamieszkanej w 90 proc. przez Albańczyków dotychczas serbskiej prowincji, od 1999 roku administrowanej przez ONZ.

UE nie uznała Kosowa jako całość. W przyjętej deklaracji szefowie dyplomacji państw UE zgodzili się, że "każdy kraj sam zdecyduje, w zgodzie ze swoją narodową praktyką i swoimi zasadami prawa, o swych relacjach z Kosowem".

Natychmiast po zakończeniu posiedzenia o uznaniu Kosowa poinformowali ministrowie największych państw UE: Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, a Niemcy ogłosiły, że zrobią to w środę.

Cypr, Hiszpania, Słowacja i Rumunia od razu poinformowały natomiast, że nie uznają niepodległości Kosowa.

Jak podkreślił Sikorski, dla Polski bardzo ważne jest, że w unijnej deklaracji znalazło się stwierdzenie, iż Kosowo stanowi przypadek sui generis, który nie ustanawia żadnego precedensu.

"Kosowo nie jest precedensem dla innych pozornie podobnych sytuacji. Tutaj mieliśmy do czynienia z długotrwałym zarządzaniem Kosowa pod międzynarodowymi auspicjami. Takich sytuacji nie ma gdzie indziej" - powiedział Sikorski.

Minister poinformował też, że o Kosowie rozmawiał z prezydentem Lechem Kaczyńskim z upoważnienia premiera Donalda Tuska.

"Wspólnie uznaliśmy, że suwerenność i uznanie nowego suwerennego bytu w Europie jest czymś, czym głowa państwa polskiego jest naturalnie zainteresowana i że prezydent powinien się o intencji Rady Ministrów dowiedzieć zawczasu od rządu. Tak, aby mógł politykę zagraniczną rządu właściwie reprezentować. Taka była intencja poinformowania pana prezydenta. A o swoim stanowisku pan prezydent zapewne poinformuje opinię publiczną w czasie, który uzna za stosowny" - powiedział Sikorski.

Kaczyński: Sprawa "niezwykle skomplikowana"

Tymczasem prezes PiS, były premier Jarosław Kaczyński uważa, że sprawa uznania niepodległości Kosowa jest "niezwykle skomplikowana".

Podczas konferencji prasowej Kaczyński ocenił, że nie chodzi w tej sprawie o relacje naszego kraju z Rosją czy Serbią (które sprzeciwiają się uznaniu niepodległości Kosowa). - Chodzi o to, że może być tak, iż uznanie niepodległości Kosowa stanie się asumptem do bardzo agresywnych działań Rosji np. w państwach kaukaskich - powiedział.

Według niego, od kilku tygodni mamy do czynienia z "rujnowaniem dorobku", który - jak mówił - udało się uzyskać na wschód od polskich granic, na Ukrainie, w Gruzji, w Azerbejdżanie. Przyznał, że ten dorobek to nie tylko zasługa jego rządu, ale również poprzednich ekip, a także byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. - W tej chwili jest to rozbijane w sposób nieodpowiedzialny - dodał.

Zdaniem byłego premiera, w sprawie uznania niepodległości Kosowa należy się "bardzo, ale to bardzo zastanawiać". - Uznanie Kosowa nie jest odważnym posunięciem antyrosyjskim. (...) Przyłączam się do tych, którzy apelują, aby w tej sprawie nie spieszyć się - podkreślił Jarosław Kaczyński.

Żelichowski: nie musimy być zawsze w pierwszym szeregu

Decyzja wydaje się słuszna, ale nie musimy być zawsze w pierwszym szeregu - tak szef klubu PSL Stanisław Żelichowski skomentował złożenie przez Sikorskiego wniosku o uznanie niepodległości Kosowa. "Wyboru tu chyba innego nie było, ale trzeba było troszkę się wstrzymać" - uważa lider PSL.

"To jest trudna sprawa i nie jest w naszym interesie upokarzanie Serbii. Ten naród dużo przecierpiał, ja nie rozliczam ich za okres wojny, bo tam były rzeczy okropne, ale w tej chwili myślę, że trzeba było troszkę wyczekać. Nie musimy być zawsze w pierwszym szeregu" - powiedział szef klubu PSL.

Żelichowski nie ma wątpliwości co do istoty sprawy, czyli tego, by uznać niepodległość Kosowa. "Ale ja bym tu jeszcze trochę poczekał, by nie być na pierwszej linii, bo my mamy swoje interesy. Polityka to nie jest sprawa sentymentów, ale sprawa interesów, a tu chyba trochę sentymenty wzięły górę nad interesami" - uważa lider PSL.

Zapowiedział, że na wtorkowym posiedzeniu rządu ministrowie z PSL przedstawią stanowisko swej partii. "Nie będą się tu upierali, ale lepiej, byśmy się jeszcze troszkę zatrzymali" - mówił.

Brak komentarzy: