mm, PAP
2008-02-22, ostatnia aktualizacja 6 minut temu
- Przedstawiciel Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin zagroził w piątek, że Rosja mogłaby "użyć siły", jeśli NATO lub UE "rzucą wyzwanie" ONZ w sprawie Kosowa.
ZOBACZ TAKŻE
- Rada Bezpieczeństwa potępiła atak na ambasadę USA (21-02-08, 17:59)
- Setki Serbów protestują na granicy z Kosowem (21-02-08, 14:57)
- Granica Kosowa z Serbią pod nadzorem KFOR i ONZ (20-02-08, 14:15)
RAPORTY
- Nie mamy wątpliwości, że w najbliższym czasie w Kosowie pojawią bazy wojskowe NATO - oświadczył Rogozin - ale Rosję w chwili obecnej bardziej niepokoi pojawienie się obcej machiny wojennej u jej granic - w Polsce i Czechach.
Wcześniej rosyjskie MSZ protestowało przeciwko wiązaniu Rosji z zamieszkami w Belgradzie.
- Stwierdzenie, że Rosja stała za serbskimi protestami w Belgradzie przeciwko niepodległości Kosowa było "niestosowne" - oświadczył rosyjski MSZ w odpowiedzi na wypowiedź byłego ambasadora USA przy ONZ, Richarda Holbrooke'a.
- Uważamy tę wypowiedź za całkowicie niestosowną. Ludzie, którzy opowiadali się za jednostronnym proklamowaniem niepodległości Kosowa, powinni byli przewidzieć konsekwencje tego kroku - oświadczył rzecznik MSZ Rosji Michaił Kamynin.
Kamynin dodał, że kto, jak kto, ale Holbrooke, który swego czasu aktywnie uczestniczył w bałkańskich sprawach, powinien był to uczynić.
Holbrooke, architekt amerykańskiej polityki na Bałkanach w latach 90., ocenił w czwartek przed kamerami telewizji CNN, że to Rosja stoi za demonstracjami w Belgradzie, gdyż - jak zauważył - zawsze popierała najbardziej skrajne, nacjonalistyczne elementy w Serbii.
- To działania Slobodana Miloszevicia spowodowały, że Serbia straciła Kosowo. To musiało się stać. Że nie dzieje się w sposób pokojowy, to wskutek akcji ekstremistów i Rosji. Jeżeli sytuacja wymknie się spod kontroli, odpowiedzialność spadnie na Serbię i Rosję. Stany Zjednoczone nie będą przepraszać - oświadczył amerykański polityk.
Informując o wypowiedzi Holbrooke'a, rosyjskie media eksponują, że obecnie doradza on demokratycznej kandydatce na prezydenta USA Hillary Clinton w sprawach polityki zagranicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz