czwartek, 3 kwietnia 2008

TOK FM: Ktoś spoza załogi próbował lądować CASĄ?

jg, mar
2008-04-03, ostatnia aktualizacja 11 minut temu

- Jutro zostanie odtajniony cały raport o przyczynach katastrofy - powiedział Radiu TOK FM minister obrony Bogdan Klich. Jak tłumaczy, zdecydował się na taki krok, by rozwiać wszelkie wątpliwości wokół wypadku: TOK FM dotarło dziś do informacji, że za sterami samolotu feralnego dnia mógł siedzieć ktoś spoza załogi.

Zobacz powiekszenie
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
Pomnik poświęcony pamięci 20 lotnicków CASY, którzy zginęli w styczniu 2008
Zobacz powiekszenie
Fot. Gazeta.pl
Bogdan Klich
POSŁUCHAJ
CASA C-295 M z 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie rozbiła się 23 stycznia w czasie podchodzenia do lądowania w 12. Bazie Lotniczej w okolicach Mirosławca. Na jej pokładzie znajdowało się 16 wysokiej rangi oficerów Sił Powietrznych i czterech członków załogi. Wszyscy zginęli na miejscu.

Pierwsze telefony i listy w tej sprawie dotarły do radia zaraz po styczniowej katastrofie. Reporterzy czekali jednak na raport specjalnej komisji. Opublikowano go wczoraj. Z 40 stron raportu, odtajnionych zostały tylko cztery - jutro odtajnienie reszty.

Jak podaje TOK FM, ws. przyczyn katastrofy jest nadal wiele wątpliwości. - CASĘ na murawie lotniska próbował posadzić pilot, który nie należał do załogi, czyli jeden z oficerów będących pasażerami tego lotu - mówi osoba zaangażowana w sprawę, która nie chce ujawniać swojej tożsamości.

Ktoś mógł powiedzieć pilotowi: Nie umiesz? Do widzenia

Zdaniem TOK FM, tezę ma potwierdzać kilka faktów: ciągłe tajne rozmowy między wieżą a pilotami, podejście do lądowania z dużą nonszalancją, relacje kontrolera, który słyszał inny głos przy drugim podejściu i stosunki panujące w wojsku. - Po prostu wchodzi do kabiny pilotów wysoki rangą oficer i informuje dowódcę załogi, że to on posadzi maszynę na lotnisku, bo widać pierwsze podejście nie powiodło się. Nie umiecie. Do widzenia - relacjonuje informator radia TOK FM.

Rzecznik sił powietrznych płk Wiesław Grzegorzewski rozwiewa wątpliwości. - Komisja bezspornie wykluczyła możliwość wykonania lotu przez osoby inne niż załoga, która została do tego przeznaczona - mówi.

Klich o "dużej skali nonszalancji" w siłach powietrznych

TOK FM przypomina jednak, że wojsko ujawniło tylko niewielką część raportu. Szef MON Bogdan Klich zapewniał, że w pozostałej części nie ma niczego ważnego. Jednak również Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski chce wystąpić do Klicha o udostępnienie tego raportu również w części tajnej.



Wczoraj Klich ocenił, że "badanie przyczyn katastrofy samolotu CASA pokazało dużą skalę nonszalancji w polskich Siłach Powietrznych". Zapowiedział, że po ustaleniu zakresu odpowiedzialności, najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu, podejmie odpowiednie decyzje personalne. Minister ocenił również, że do katastrofy doprowadził "fatalny zbieg okoliczności".

Dodał, że odpowiedzialność spoczywa także na załodze, choćby dlatego, że nie znała tej wersji CASY i nie włączyła wszystkich dostępnych systemów nawigacyjnych.

Jak informował przewodniczący komisji badającej przyczyny tragedii płk Zbigniew Drozdowski, bezpośrednią przyczyną katastrofy było "nieświadome doprowadzenie przez załogę do nadmiernego przechylenia samolotu (...), powodujące postępujący spadek siły nośnej, co doprowadziło w końcowej fazie lotu do gwałtownego zniżania, z utratą kierunku i zderzenia samolotu z ziemią". Więcej o przyczynach katastrofy


Brak komentarzy: