maz, PAP
2008-09-30, ostatnia aktualizacja 2008-09-30 16:38
Prezydent Lech Kaczyński ocenił we wtorek, że polski rząd i NBP, w porozumieniu z Unią Europejską, powinny podjąć interwencję, tak by zminimalizować skutki amerykańskiego kryzysu finansowego dla polskiej gospodarki.
Fot. Virginia Mayo ASSOCIATED PRESS
Lech Kaczyński
ZOBACZ TAKŻE
- Analityk: wzrost gospodarczy może złagodzić skutki kryzysu (30-09-08, 15:41)
- KE apeluje do USA o odpowiedzialność wobec kryzysu finansowego (30-09-08, 15:26)
- Rostowski: Polska gospodarka poradzi sobie ze światowym kryzysem (30-09-08, 13:46)
- BCC o kryzysie: Najgorszym rozwiązaniem jest panika (30-09-08, 13:44)
- Szef AXA: Nie wpadajmy w panikę, na pokładzie tego samolotu jest kilku pilotów (30-09-08, 13:32)
- Prof. Gomułka: kryzys w USA dotyczy tylko sektora finansowego (30-09-08, 12:59)
- Prezes NBP radzi jak przetrwać kryzys finansowy (30-09-08, 08:43)
- Watykan odczuje kryzys na Wall Street? (28-09-08, 21:40)
- 250, 100 i 350 mld dol., czyli plan kryzysowy na raty (28-09-08, 21:01)
Lech Kaczyński, który przebywa we wtorek w Elblągu, odnosząc się do kryzysu w Stanach Zjednoczonych ocenił, że "z dnia na dzień jest gorzej", a odrzucenie w poniedziałek planu pomocy instytucjom finansowym jest sygnałem niedobrym.
"Wierzę w to, że Stany Zjednoczone (...) podejmą jednak działania, które są potrzebne by przynajmniej ograniczyć skutki tego kryzysu" - podkreślił prezydent. Dodał, że kryzys amerykański, a przynajmniej jego skala, jest zaskoczeniem.
L.Kaczyński ocenił, że nie można przewidzieć, "w którym momencie ten kryzys sięgnie naszego kraju". Ale, według niego, sięgnie.
"Dzisiaj, kiedy jesteśmy zagrożeni tym kryzysem, kiedy jesteśmy częścią mocno zintegrowanej w sensie gospodarczym Europy i coraz bardziej globalizującego się świata, musimy podjąć działania we współpracy z innymi, w szczególności z Unią Europejską, naciskając na to, by nie bać się interwencji" - powiedział Lech Kaczyński.
"Musimy podjąć tego rodzaju interwencję, w porozumieniu z Komisją Europejską, ale działając odważnie, poprzez Narodowy Bank Polski, poprzez rząd Rzeczpospolitej, tak by - jeśli skutki tego kryzysu sięgną naszego kraju - były one jak najmniejsze" - tłumaczył prezydent.
L.Kaczyński przyznał, że "jako państwo polskie nie jesteśmy wszechwładni", ale "trzeba zrobić wszystko co można, nawet łamiąc pewne dogmaty". Podkreślił, że on sam nie wierzy w dogmaty w ekonomii.
"I tym się może różnię od wielu tych, którzy dziś sprawują bezpośrednio władzę ekonomiczną i ja tego nie kwestionuję, bo w tym zakresie najważniejszy był, jest i będzie rząd" - powiedział Lech Kaczyński.
Prezydent przekonywał, że na całym świecie "istnieje tylko jeden rodzaj podmiotów, który jest w stanie temu (kryzysowi) zapobiec, albo przynajmniej ograniczyć skutki". Jak wyjaśnił, jest to państwo.
Jednak, według prezydenta, "w ostatnich dziesięcioleciach (...) państwo jako instytucja przestało być modne". W jego opinii, odrzucony w USA plan oznaczał "wzmocnienie państwa, jego roli", dlatego też - zdaniem prezydenta - przeciwnicy wzmocnienia państwa mogli opowiedzieć się przeciwko niemu.
"Ale pozostaje pytanie, czy rzeczą gorszą jest wzmocnienie państw, nawet wbrew pewnej ideologii, czy rzeczą gorszą jest kryzys, który spowoduje skutki, których dzisiaj nie jesteśmy w
stanie przewidzieć" - powiedział Lech Kaczyński.
W poniedziałek amerykańska Izba Reprezentantów odrzuciła projekt planu pomocy instytucjom finansowym przedstawiony przez ministra skarbu Henry'ego Paulsona.
Plan miał pomóc w przełamaniu blokady bankowego rynku kredytowego i oddalić widmo ogólnego załamania gospodarki USA. Przewidywał on wykup "toksycznych aktywów" kosztem 700 mld dolarów.
Plan został odrzucony pomimo poparcia prezydenta George'a W. Busha i działaczy obu partii. Przeciwko wprowadzeniu go w życie głosowali w poniedziałek w Izbie Reprezentantów głównie Republikanie, ale także ponad 90 Demokratów, chociaż kierownictwo tej partii wzywało do poparcia planu administracji.
Według polskiego prezydenta, do odrzucenia planu mógł się także przyczynić fakt, że 700 mld dolarów przeznaczonych na jego realizację pochodzić miało z kieszeni podatników a trafić do systemy finansowego. "Czyli zarobią (...) rekiny, finansjera, ci którym i tak jest dobrze a do tego postępowali w sposób nieprzemyślany" - stwierdził prezydent.
Rostowski: Polacy mogą spać spokojniePolacy mogą spać spokojnie, jeśli chodzi o wpływ kryzysu finansowego w USA na polską gospodarkę, na ich oszczędności i zaciągnięte
kredyty - powiedział minister finansów
Jacek Rostowski na konferencji po posiedzeniu Rady Ministrów.
"W prognozach na 2009 rok oczekujemy dalszego spowolnienia europejskiej gospodarki" - powiedział Rostowski.
Resort finansów szacuje wzrost PKB w 2009 roku na poziomie 4,8 proc. "W tej chwili tej prognozy nie rewidujemy" - dodał minister finansów.
Jacek Rostowski uważa też, że polska gospodarka jest w tak dobrej kondycji, że poradzi sobie z obecnym kryzysem na światowych rynkach.
Minister podkreślił, że jest ona jedną z lepiej przygotowanych na takie sytuacje gospodarek na świecie. Zdaniem Rostowskiego w Europie z Polską pod tym względem mogą się równać tylko Słowacja i Finlandia.
Rostowski zwrócił uwagę na szybki wzrost gospodarczy w naszym kraju, wysoki poziom równowagi makroekonomicznej oraz poszanowanie dla praw własności.
Minister podkreślił, że efekty obecnego kryzysu w Stanach Zjednoczonych nie będą narastały na skutek działań amerykańskiego rządu.
Pawlak o giełdzie: W czwartek wszystko może odbić w góręNa szczęście powiązania polskiego systemu finansowego z amerykańskim nie są tak mocne, by groził nam kryzys - uspokajał we wtorek wicepremier i minister gospodarki
Waldemar Pawlak. Jeśli w czwartek władze USA przyjmą plan ratunkowy, to wszystko odbije w górę - dodał.
Gość programu "Kwadrans po ósmej" w
TVP1 podkreślił, że kilka tygodni temu rząd przyjął projekt ustawy o Komitecie Stabilności Ekonomicznej, który w sytuacjach zagrożenia ma podejmować wiążące decyzje - z udziałem najważniejszych osób w państwie.
"Chwała Bogu, nie doszliśmy w Polsce do tak wyrafinowanych i skomplikowanych instrumentów finansowych, jak w USA" - mówił Pawlak, według którego polska giełda i inwestorzy są bezpieczni.
Przypomniał, że notowane na giełdzie banki działają w naszym kraju na podstawie polskiego prawa i nie ma sygnałów, by korzystały z "ryzykownych instrumentów finansowych", jakie wepchnęły w kryzys banki amerykańskie oraz powiązane z nimi instytucje finansowe w Europie.
"Jeśli w czwartek władze USA przyjmą plan ratunkowy, to wszystko odbije w górę" - dodał Pawlak. Po odrzuceniu w poniedziałek przez Izbę Reprezentantów rządowego planu ratowania systemu finansowego sekretarz skarbu USA Henry Paulson wyraził przekonanie, że plan powinien być przyjęty jak najszybciej, bo jest "zbyt ważny, by pozwolić mu przepaść".
"Zamierzamy kontynuować pracę z tym, co mamy dotąd, aż dostaniemy od Kongresu to, czego potrzebujemy" - powiedział Paulson.
Nowojorska giełda zareagowała w poniedziałek gwałtownymi spadkami indeksów na odrzucenie przez Izbę Reprezentantów rządowego planu ratowania banków. Indeks Dow Jones stracił 777,68 pkt. (6,98 proc.) i wyniósł na zamknięciu 10.365,45 pkt. To największy dzienny spadek punktowy tego indeksu w historii. Pod względem procentowym jest jednak niższy niż ponad 20-procentowy spadek odnotowany w 1987 roku. Szersze indeksy również spadły.