środa, 15 października 2008

CZE-SLO 1-0 Czesi zagrali dla Polski

lop
Reprezentacja Czech pokonała w Teplicach 1:0 Słowenię, która wspólnie z Polską zajmowała pierwsze miejsce w grupie trzeciej. Jedynego gola zdobył Libor Sionko.
Ten drugi mecz, czyliSłowacja - Polska - relacja na żywo >

Dla Słowenii to pierwsza porażka w eliminacjach mistrzostw świata w RPA, a dla Czechów pierwsza wygrana. Dzięki niej wciąż liczą się w walce o awans. Wcześniej zremisowali z Irlandią Płn. i przegrali z Polską. Środa też zaczęła się dla nich fatalnie, bo podczas porannego treningu okazało się, że między słupkami nie będzie w stanie wystąpić Petr Cech. Kontuzja uda, której bramkarz Chelsea doznał podczas meczu w Chorzowie, okazała się zbyt poważna. Trener Petr Rada do ostatniej chwili zastanawiał się, czy w jego miejsce wystawić Jaroslava Drobnego z Herthy Berlin czy Daniela Żitkę z Anderlechtu Bruksela. Ostatecznie zdecydował się na partnera z zespołu Marcina Wasilewskiego.

W pierwszej połowie Czesi zagrali jeszcze gorzej niż przeciwko Polsce. Bez pomysłu, chaotycznie, wolno, podając niecelnie i zbyt lekko. Co gorsza, bez przerwy popełniali błędy w obronie i Żitka aż dwukrotnie musiał bronić w sytuacji sam na sam ze Zlatko Dediciem, ale w obu przypadkach spisał się fantastycznie.

Słoweńcy grali tak samo jak przeciwko Polsce we Wrocławiu - starali się rozbijać ataki rywali i natychmiast wyprowadzać kontrataki prostopadłymi podaniami. Czesi jedyny groźny strzał w pierwszej połowie oddali po mocnym uderzeniu Marka Jankulovskiego z rzutu wolnego, który trafił prosto w słoweńskiego bramkarza Samira Handanovicia.

Na drugą połowę gospodarze wybiegli z większym wigorem. W 62. min wreszcie błysnął Jankulovski, który do tej pory podawał przeraźliwie niecelnie, a nawet gubił piłkę przed własnym polem karnym, stwarzając zagrożenie pod bramką Żitki. Wtedy jednak lewy obrońca AC Milan fantastycznym zwodem oszukał na polu karnym Branko Ilicia z Betisu Sewilla i mocno dośrodkował wzdłuż linii bramkowej. Do piłki doskoczył pomocnik FC Kopenhaga Libor Sionko i choć strzelał z bardzo ostrego konta, wpakował piłkę do siatki. Stracona bramka załamała gości. Chwilę później Milan Baros powinien podwyższyć na 2:0, ale choć miał przed sobą jedynie Handanovicia, trafił prosto w bramkarza Udinese.

Brak komentarzy: