Rząd nie poinformował prezydenta o wypadku CAS-y w Mirosławcu - twierdzą urzędnicy prezydenta. Co innego mówią telefoniczne billingi.
ZOBACZ WIDEO
ZOBACZ TAKŻE
- Prezydent dostanie telefon satelitarny (28-01-08, 14:35)
- Granice kompromitacji (28-01-08, 00:00)
- Wszystkie ciała wydobyte już z roztrzaskanej CAS-y (28-01-08, 00:00)
- Abp Życiński: Politycy nawet przy trumnie nie potrafią przestać mówić o sobie (28-01-08, 00:00)
- Tragedia Lotników (24-01-08, 03:00)
- Katastrofa samolotu wojskowego (24-01-08, 02:39)
- Rada Gabinetowa wyciekła z gabinetów (21-01-08, 01:00)
- Weto w imię brata (15-01-08, 01:00)
POSŁUCHAJ
- TOK FM: Awantura o telefon do prezydenta (28-01-08, 13:15)
- PIWO: Aktualne wydarzenia komentują Dominika Wielowieyska, Kamil Sipowicz i Marcin Meller (28-01-08, 15:55)
SERWISY
Wygląda jednak na to, że to on aferę rozpętał. Bo to on pożalił się sobotniemu „Dziennikowi”, że szef sztabu generalnego WP nie poinformował prezydenta o katastrofie, i że prezydent dowiedział się o tym dwie godziny po wydarzeniu w Chorwacji. I że nie mógł natychmiast wrócić, bo premier zagrał „nie fair” i odwołał rządowy samolot do kraju. • Dopiero po Kamińskim głos zabrał drugi z prezydenckich ministrów Robert Draba - w radiowej „Trójce” mówił w sobotę: - To niebywałe, żeby godzinę po zdarzeniu prezydent nie miał tej wiedzy. • W niedzielę w Radiu ZET Kamiński próbuje kolegę tłumaczyć. Mówi, że Draba jedynie odpowiada na pytania dziennikarza. Ale to nieprawda - nie było pytania, Draba sam nawiązał do tematu katastrofy.
Wczoraj MON w odpowiedzi na zarzuty prezydenckich ministrów opublikował środowe billingi z kontaktów z prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego, które odpowiada za kontakty prezydenta z MON.
19:07 - Centrum Operacji Powietrznych dostaje informację o katastrofie.
19:40 - dowiaduje się o tym premier.
19:43 - dyżurny Służby Operacyjnej MON dzwoni do BBN, ale nikt nie podnosił słuchawki.
19:46 - dyżurny łączy się z telefonem komórkowym dyrektora systemu obronnego BBN (połączenie trwało 34 sekund). Według MON dyżurny nagrał wiadomość na sekretarkę automatyczną.
19:56 - dyżurny łączy się w końcu z samym dyrektorem i informuje o katastrofie.
Ok. godz. 20 - wiadomość otrzymuje gen. Roman Polko, zastępca szefa BBN. Przyznaje się do tego w sobotę w TVN 24. Dodaje, że w tym momencie o katastrofie wiedział też prezydencki minister Maciej Łopiński.
Polko prezydenta nie poinformuje. W sobotę tłumaczy, że MON powinien sam kontaktować się z sekretariatem prezydenta. Tymczasem wczoraj płk Cezary Siemion z MON pokazał pismo z BBN z 19 czerwca 2007 r., że prezydent ma być informowany o stratach w polskich kontyngentach za pośrednictwem BBN.
20:20 - prezydent wylatuje do Chorwacji.
- Oficerowie BBN mieli dostatecznie dużo czasu by poinformować prezydenta - komentuje płk Siemion.
Ok. godz. 22 w Chorwacji - prezydent informuje towarzyszących mu dziennikarzy o katastrofie.
22:40 - premier dzwoni do prezydenta. Mówi, że leci na miejsce katastrofy i zabiera prezydenckich ministrów Kamińskiego i Łopińskiego.
Prezydent przyleci do Mirosławca w czwartek po południu.
Premier nie ma numeru prezydenta
Agnieszka Kublik: Czy premier próbował sam zadzwonić do prezydenta?
Sławomir Nowak, szef gabinetu premiera Donalda Tuska: - Nie, nie przyszło nam do głowy, by szukać szansy na połączenie z prezydentem, wiedzieliśmy, że zaraz leci do Chorwacji. Zresztą zgodnie z procedurą MON właśnie zawiadamiał prezydenta za pośrednictwem BBN.
Prezydent ma na pokładzie TU-154 telefon satelitarny i premier mógł go powiadomić nawet w trakcie lotu.
- Zrobiłby to, gdyby wiedział, że przez BBN się nie udało, a tego nie wiedzieliśmy. Nie mogliśmy zakładać, że w Kancelarii Prezydenta panuje taki chaos, że gen. Polko nie powiadomi prezydenta o katastrofie jeszcze przed startem samolotu. Miał na to ponad 20 minut. Prezydent mógłby podjąć decyzję o odwołaniu lotu, a gdyby dowiedział się w powietrzu - o zawróceniu samolotu.
Czy w czasie rozmowy z premierem o 22.40 prezydent miał pretensje, że o katastrofie dowiedział się za późno?
Nowak: Nie, ani śladu pretensji nie było.
Czy premier zna numer telefonu komórkowego prezydenta?
- Nie.
Nie zna tego numeru, na który dzwonił do niego Ryszard Krauze, gdy chciał, by prezydent interweniował, bo ABW przeprowadzało u niego kontrolę?
- Nie. Premier z prezydentem łączy się poprzez sekretariat.
Nieważne, kiedy prezydent się dowiedział. Ważne, kiedy się nie dowiedział
Agnieszka Kublik: W sobotę rano mówił pan, że to niebywałe, że prezydent nie dostał informacji o katastrofie CAS-y przed wylotem do Chorwacji. Jaką ma pan wiedzę o stanie poinformowanie prezydenta w tej sprawie?
Rober Draba, minister Kancelarii Prezydenta: Nie mam pełnej wiedzy. Ale rozmawiałem z prezydentem w czwartek po jego przylocie z Chorwacji o tym, że nie został poinformowany przed wylotem.
A kiedy został poinformowany?
- O tym z prezydentem nie rozmawiałem szczegółowo.
Bardziej pana interesowało, kiedy się prezydent nie dowiedział, niż kiedy się dowiedział?
- Oczywiście było to ważne, ale bardziej ważne było, kiedy się nie dowiedział. Bo gdyby się dowiedział przed wylotem, toby do Chorwacji nie poleciał.
Czy prezydent wspomniał o tym?
- Znam prezydenta i wiem, jakie ma podejście do takich tragedii. Pamiętam, jak reagował na katastrofę hali targowej w Katowicach, tragedię w Halembie czy wypadek polskiego autokaru we Francji. Z dużą pewnością mogę twierdzić, że prezydent by nie poleciał albo by samolot zawrócił, gdyby wiedział o katastrofie wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz