środa, 6 lutego 2008

Giełdy lecą na łeb na szyję w ślad za Wall Street

tm, PAP, ISB.
2008-02-06, ostatnia aktualizacja 2008-02-06 09:56

Czołowe giełdy Azji zakończyły środową sesję głębokimi spadkami, idąc w ślady nowojorskiej giełdy Wall Street, której główne wskaźniki spadły we wtorek o 3 % i więcej. Inwestorzy uciekają od akcji w stronę mniej ryzykownych obligacji.

Zobacz powiekszenie
Fot. Katsumi Kasahara AP
SERWISY
Bardzo nieciekawie rozpoczęła się też sesja na warszawskiej giełdzie. Jej główne indeksy, a więc WIG20, WIG oraz mWIG40 zniżkują odpowiednio o 1,7 proc., 2 proc. oraz 2,5 proc. Nieco spokojniej jest za to na europejskich rynkach, które póki co znajdują się w okolicach wczorajszego zamknięcia.

A dziś rano, Nikkei, obejmujący 225 pozycji główny wskaźnik giełdy tokijskiej, największej w Azji i jednej z trzech największych w świecie, spadł zaraz po otwarciu o 3 procent, a potem jeszcze pogłębił spadek, kończąc dzień zniką aż o 4,7 proc.

Główny wskaźnik giełdy w Hongkongu Hang Seng zaraz po jej otwarciu obniżył się o 1331,45 pkt, to jest 5,37 proc., osiągając poziom 23477,25 pkt. Skończyło się spadkiem o 5,4 proc. Na giełdzie w Singapurze spadek wyniósł 3,9 procent.

Akcje potaniały mocno również w Australii, m.in. pod wpływem informacji o wrogiej ofercie wykupu giganta Rio Tinto przez największą na świecie spółkę górniczą BHP Billiton za astronomiczną cenę 147,4 mld dol., co przyczyniło się do spadku cen akcji BHP Billiton o 5,6 procent.

W całej Azji łączne obroty nie były jednak wielkie, bo zamknięte pozostają rynki w Korei Płd, na Tajwanie i w Chinach, w związku Nowym Rokiem Księżycowym.

Na amerykańskim rynku akcji nastąpił we wtorek gwałtowny spadek, najgłębszy od prawie roku, a trzy główne jego wskaźniki obniżyły się o ok. 3 procent, w związku z obawami, że nadchodzi recesja.

Bezpośrednią przyczyną bessy było opublikowanie danych wskazujących, że w styczniu nastąpił silny spadek obrotów w szerokim sektorze usług, a dokładnie w całym "sektorze pozawytwórczym", o skali niespotykanej od poprzedniej recesji w USA.

Druga przyczyna to ogłoszone przez światową firmę ratingową Standard & Poor's ostrzeżenie o możliwości obniżenia ocen ratingowych banków. Spowodowało to szczególnie silny spadek notowań banków i firm świadczących usługi finansowe, choć bessa dotknęła również wszystkie inne sektory - od telekomunikacji po energię.



Według ostatecznych danych, wskaźnik największych spółek tego rynku Dow Jones obniżył się aż 370,03 pkt, czyli 2,93 procent, do poziomu 12265,13 pkt. Standard & Poor's 500 Index spadł o 44,18 pkt, czyli 3,20 procent, do poziomu 1336,64 pkt. Nasdaq Composite Index stracił 73,28 pkt, czyli 3,08 procent, kończąc na wysokości 2309,57 pkt.

Spadły akcje wszystkich 30 wielkich spółek wchodzących w skład wskaźnika Dow Jones, niektóre bardzo silnie, na przykład giganta finansowego Citigroup Inc. aż o 7,4 procent, natomiast z pięćsetki S&P wzrosło tylko 17 spółek. Dow i S&P 500 zanotowały największy jednodniowy spadek od 27 lutego.

Od początku roku Dow obniżył się już o 7,5 procent, S&P 500 o 9 procent, a Nasdaq aż 12,9 procent.

Zdaniem analityka X-Trade Brokers Marcin R. Kiepasa "wątpliwe jest (...), żeby Polacy ponownie zaczęli masowo umarzać jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, co było jednym z głównych źródeł styczniowej paniki. Raczej należy oczekiwać, że w wielu inwestorach dojrzało przeświadczenie, że osiągnięte w poprzednim tygodniu minima kursów bardzo dużej grupy spółek są atrakcyjnymi poziomami do zakupów. Zwłaszcza, że scenariusz zakładający recesję w USA jest w dużej mierze zdyskontowany. Dlatego też jedynie gwałtowne załamanie światowych rynków akcji, co do którego nie będzie wątpliwości, że jest to krach, może sprowadzić WIG20 i WIG do styczniowych minimów w najbliższych dniach."

Brak komentarzy: