mar, PAP
2008-03-25, ostatnia aktualizacja 2008-03-25 08:43
Liczba ofiar śmiertelnych protestów i rozruchów trwających w Tybecie od ponad dwóch tygodni sięga już 140 osób - poinformował światowe agencje premier tybetańskiego rządu na uchodźstwie, mający swą siedzibę w indyjskim mieście Dharamśala.
ZOBACZ TAKŻE
- Chiny są jak Austro-Węgry (25-03-08, 01:00)
RAPORTY
- Bardzo trudno uzyskać szczegóły odnośnie okoliczności śmierci z powodu restrykcji nałożonych przez władze chińskie. Ponieważ demonstracje nadal rozprzestrzeniają się na inne rejony w Tybecie, liczba ludzi, którzy zginęli w wyniku brutalnego stłumienia przez armię i policję podczas pokojowych demonstracji, jest zdumiewająca - czytamy w oświadczeniu tybetańskiego rządu na wygnaniu.
Chiny: Zginął policjant, jest kilku rannych
Równocześnie oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua poinformowała, że w zamieszkach trwających w prowincji Syczuan na zachodzie Chin zabity został policjant, a kilka innych osób zostało rannych.
Według oficjalnych źródeł w Pekinie do tej pory w zamieszkach zginęło 19 osób, w tym 18 "niewinnych" cywili i policjant - podała AFP.
Associated Press, powołując się na chińskie źródła, pisze o 22 ofiarach śmiertelnych.
Tymczasem miejscowa gazeta "Dziennik Tybetański" poinformowała we wtorek, że regionalne władze tybetańskie aresztowały 13 osób za udział w akcjach protestacyjnych oraz wznoszenie "reakcyjnych" haseł i transparentów podczas akcji protestacyjnych 10 marca w stolicy Tybetu Lhasie.
W artykule podano, że aresztowana trzynastka znajdowała się w tłumie uczestniczącym w demonstracji w pobliżu położonego w Lhasie jednego z głównych tybetańskich klasztorów buddyjskich. Demonstracja ta poprzedziła o kilka dni zamieszki w Lhasie i okolicy, w trakcie których - według informacji oficjalnych władz - poniosło śmierć 19 osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz