wtorek, 10 czerwca 2008

Pocztowa kasa PiS

Piotr Miączyński, Konrad Niklewicz
2008-06-10, ostatnia aktualizacja 2008-06-10 06:54

Zobacz powiększenie
Oddział Poczty Polskiej w Łodzi
Fot. Dariusz Kulesza / AG

Niewielka, ale za to dobrze politycznie powiązana spółka wyciąga co roku z Poczty Polskiej 4 mln zł na redagowanie zakładowego pisemka. Spółka była przechowalnią dla ludzi Antoniego Macierewicza

Zobacz powiekszenie
4 mln zł wydaje co roku na publikację tego czasopisma państwowa Poczta
ZOBACZ TAKŻE
Spółka nazywa się PMS i należy do Poczty Polskiej. Zajmuje się przede wszystkim wydawaniem gazetki zakładowej "Poczta Polska" (na zdjęciu). Za 18,4 tys. egzemplarzy tygodnika Poczta płaci PMS-owi ponad 4 mln zł rocznie.

PMS zatrudnia ponad 20 osób. Do niedawna pracowników kontrolował czteroosobowy zarząd oraz dziewięcioosobowa rada nadzorcza. -To kuriozum! -mówi Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". -Tak liczne rady nadzorcze i zarządy mają duże spółki giełdowe.

Władze istniejącej od 2001 r. spółki PMS zmieniają się w rytm wyborów parlamentarnych. Tuż po wygranych przez PiS wyborach (październik 2005 r.) w radzie nadzorczej znalazł się Piotr Woyciechowski, współpracownik Antoniego Macierewicza, gdy ten był szefem MSW w 1992 r. Za rządów PiS był też w komisji weryfikacyjnej WSI, którą kierował Macierewicz.

Woyciechowski został odwołany w lutym, czyli już za rządów PO. Zaś sekretarzem redakcji tygodnika był Piotr Bączek, inny członek komisji weryfikacyjnej WSI.

Piotr Sułek, do niedawna redaktor naczelny "Poczty Polskiej", wysłał kilka tygodni temu list do wiceministra infrastruktury Macieja Jankowskiego, w którym pisze, że wydawanie tygodnika w rzeczywistości kosztuje jedynie 1,9 mln zł rocznie. Co się dzieje z pozostałymi pieniędzmi?

"Kwota 2,2 mln zł pozostaje w spółce i, w największym uproszczeniu, służy finansowaniu osobliwych przedsięwzięć oraz wynagradzaniu pracowników spółki niezwiązanych z redakcją" -informuje w liście Sułek. Sułek nie kieruje redakcją. Jak sam twierdzi, uciekł na zwolnienie lekarskie - bo zarządowi PMS nie spodobał się jego pomysł na "oszczędności". I - jak mówi - chcieli go wywalić.

Według naszych informacji pieniądze idą m.in. na fundusz reprezentacyjny, służbowe samochody oraz kilkunastotysięczne pensje dla zarządu.

Co na to Poczta? Twierdzi, że podane przez Sułka kwoty "odbiegają od faktów". Z faktur wynika jednak, że PMS otrzymuje od Poczty właśnie 4 mln zł rocznie.

Jak przekonuje rzecznik Poczty Zbigniew Baranowski, wydawanie tygodnika to tylko część działalności spółki PMS, bo zajmuje się ona jeszcze leasingiem i działalnością marketingową. Jak przekonuje rzecznik, „Poczta, realizując wytwarzanie tygodnika poprzez własną spółkę, unika ryzyka finansowego - jako właściciel Spółki z założenia nie traci ani nie »przepłaca «”.

Po cichu zarząd Poczty Polskiej zaczyna jednak w spółce-córce sprzątać. Wyrzucił poprzednią radę nadzorczą i zmniejszył ją z dziewięciu do czterech osób. Kilka dni temu odwołał też prezesa PMS.

-Wokół Poczty urosła cała otoczka, która żywi się na dużym państwowym przedsiębiorstwie -komentuje tymczasem poseł Janusz Piechociński (PSL), który Pocztą się zajmował dwie kadencje temu jako szef sejmowej komisji infrastruktury. - W przypadku tygodnika "Poczta Polska" trzeba zadać pytanie, czy nie taniej byłoby powierzyć jego wydawanie spółce zewnętrznej.

Podobnego zdania jest Mordasewicz. -Takie spółki sa tylko po to aby zabezpieczyć pieniądze dla polityków. Państwo po prostu nie potrafi nadzorować swojego majątku.

Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że sprawę PMS sprawdza.

Brak komentarzy: