W Brukseli prezydent Kaczyński nic nie mówił o referendum w Irlandii, bo nie było potrzeby, a na dyskusję o Gruzji nie zdążył
ZOBACZ TAKŻE
- Wbrew Lechowi Kaczyńskiemu Lech Wałęsa mędrcem Unii (17-10-08, 00:00)
- Co Tusk wywalczył w Brukseli (17-10-08, 00:00)
- Szczyt UE zatwierdził skład grupy refleksji z Lechem Wałęsą (16-10-08, 16:26)
Ocenił, że osiągnięcia delegacji, czyli ustalenie, że decyzja w sprawie pakietu klimatycznego ma zapaść jednomyślnie, a nie większością głosów, to "w tych warunkach sukces". Stwierdził przy tym, że mówienie o klimatycznej koalicji dziewięciu państw, które zmobilizował premier Tusk, to "nie do końca prawda".
Prezydent zaprzeczył doniesieniom mediów, że w czasie szczytu nie zabrał głosu. - Mówiłem, i to dość dużo, podczas kolacji roboczej w czwartek. Stwierdził, że nie było potrzeby, aby wypowiadał się na temat informacji irlandzkiego premiera o sytuacji w Irlandii po odrzuceniu w referendum traktatu lizbońskiego. Był natomiast przygotowany do zreferowania sytuacji w Gruzji, ale nie zdążył.
Według prezydenta sprawę polityki zagranicznej Unii Nicolas Sarkozy omówił w dwie minuty i prezydent nie zdążył na salę obrad z miejsca, gdzie rozmawiał ze swoimi współpracownikami. Zastrzegł, że nie było w tej sprawie żadnej złej woli premiera Tuska.
I znów skrytykował szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który według niego zablokował wstęp prezydenckim ministrom do budynku, a także do pokojów polskiego przedstawicielstwa. Pytany, dlaczego po powitaniu z premierem Tuskiem w Brukseli protekcjonalnie poklepał go po plecach, odparł: - W Europie wszyscy się po plecach klepią, a my jesteśmy Europejczykami.
Kaczyński przeciwstawił się wznowieniu rozmów o umowie handlowej w Rosją - w jego przekonaniu Moskwa nie wypełnia porozumienia w sprawie rozejmu z Gruzją.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz