czwartek, 10 stycznia 2008

Jordan zatrzymał Celtics

ACM, Reuters, ceg
2008-01-10, ostatnia aktualizacja 2008-01-10 14:49
Zobacz powiększenie
Michael Jordan ma własny klub...
Fot. ALBERT GEA REUTERS

Sensacja! Charlotte Bobcats, którzy zajmują zaledwie czwarte miejsce w Southeast Division, pokonali w środę Boston Celtics 95:83 w ich własnej hali! To dopiero czwarta porażka w sezonie Celtics, którzy wcześniej wygrali dziewięć spotkań z rzędu. Trener gospodarzy Doc Rivers nazwał spotkanie "defensywną egzekucją".

Zobacz powiekszenie
Fot. Charles Krupa AP
Człowiek, który pogrążył Celtics, czyli obrońca Bobcats Jason Richardson frunie do kosza nad Eddie'm House'm
SERWISY
Rutkowski i Wujec: Boston przegrał. I co z tego wynika?

Celtics to nowa-stara potęga NBA (obecny bilans 29-4), Bobcats (13-21) to jeden z najsłabszych zespołów - na wschodzie gorsi są tylko New York Knicks i Miami Heat. Ale motywacją w zespole z Charlotte zajmuje się współwłaściciel klubu, koszykarz wszech czasów Michael Jordan.

W grudniu 45-letni Jordan ze swoimi zawodnikami trenował, a ostatnio długo rozmawiał i z nimi, i z trenerem. Efekty tych pogadanek były natychmiastowe: wygrana 115:99 z New Jersey Nets, a później zaskakujący sukces w Bostonie. Jordan radził zespołowi, żeby zawodnicy bardziej na sobie polegali. - W tej chwili nie mamy gwiazd. Powiedziałem im, że do czasu aż się jakaś nie wykreuje, musimy grać jako jeden organizm - mówił Jordan.

W Bostonie gwiazdą Bobcats był Jason Richardson, czyli 27-letni zawodnik o wzroście Jordana (198 cm), który stylem gry (ale nie poziomem!) może przypominać mistrza. Richardson, podobnie jak Jordan, wygrał kiedyś konkurs wsadów, a przeciwko Celtics zdobył 34 punkty i miał dziewięć zbiórek. - Był fantastyczny, po prostu wielki - ocenił Richardsona trener Celtics Doc Rivers. A bohater meczu mówił: - Nie jestem zaskoczony, bo mamy całkiem dobry zespół. Po prostu nie widać tego po naszym bilansie.

Celtics grali bez rzucającego Ray'a Allena i ważnego ostatnio środkowego Glena Davisa. Nikt z porażki tragedii nie robi, skrzydłowy Paul Pierce powiedział, że wszystkich meczów w sezonie nie da się wygrać. Ale Celtics wciąż mają szansę na ustanowienie najlepszego wyniku w historii NBA - w 1996 roku Chicago Bulls zakończyli rozgrywki z bilansem 72-10. Gwiazdą Bulls był oczywiście Jordan, który teraz pokrzyżował szyki Celtics. Bulls sprzed 12 lat czwartą porażkę w sezonie ponieśli dopiero po 41 wygranych.

Po dwóch kwartach meczu w Bostonie gospodarze przegrywali 41:45 i wbrew pozorom wcale nie zaczęli odrabiać strat - wręcz przeciwnie, Bobcats w czwartej kwarcie nie dali Celtics dojść bliżej niż na siedem punktów. 24 punkty dla przegranych zdobył Kevin Garnett.

W innych meczach NBA

W Atlancie miejscowi Hawks mieli spory powód do radości - po raz pierwszy od 2003 roku pokonały Cleveland Cavaliers. Pomimo 31 punktów LeBrona Jamesa Hawks wygrali 90:81.

35 punktów rzucił w środę Yao Ming, a jego Rockets pokonali 101:92 nowojorskich Knicks. To czwarta z rzędu wygrana zespołu z Teksasu, co jak na razie jest ich najlepszą serią w sezonie. Z trybun Madison Square Garden ostatnią kwartę musiał obejrzeć trener gości Isiah Thomas, który został wyrzucony z ławki rezerwowych po kłótni z sędzią.

Czwarte zwycięstwo z rzędu odnieśli także Los Angeles Lakers, rozbijając New Orleans Hornets 109:80. 19 punktów dla zwycięzców zdobył Kobe Bryant.

Z kolei Philadelphia 76ers przegrali 96:109 z Toronto Raptors - to piąte kolejna porażka 76ers. W drużynie z Kanady z dobrej strony pokazał się Anthony Parker, zdobywając 22 punkty i tym samym wyrównując swój rekord strzelecki sezonu.

Zespołową grą popisali się koszykarze Portland Trail Blazers, z których aż pięciu zanotowało dwucyfrowy wynik strzelecki w wygranym 109:91 meczu z Golden State Warriors. Gospodarzy do zwycięstwa nieoczekiwanie poprowadził Steve Blake, rzucając 24 punkty. Pomagali mu LaMarcus Aldridge (19 pkt), James Jones i Martell Webster (po 16) i Joel Przybilla (10 pkt, 10 zb.). Świetnie spisującemu się w tym sezonie Brandonowi Royowi zabrakło dwóch punktów, dwóch zbiórek i dwóch asyst do triple-double. W drużynie gości najlepiej spisał się Matt Barnes, zdobywając 14 punktów.

Miami Heat zaliczyło dziewiątą porażkę z rzędu, tym razem 92:98 z Milwaukee Bucks.

Tymczasem w Dallas Dirk Nowitzki zdobył 23 punkty, prowadząc Mavericks do piątego z rzędu zwycięstwa - tym razem 102:86 z Detroit Pistons.

Wyniki środowych meczów NBA:

Toronto Raptors - Philadelphia 76ers 109:96
Atlanta Hawks - Cleveland Cavaliers 90:81
Boston Celtics - Charlotte Bobcats 83:95
New Jersey Nets - Seattle SuperSonics 99:88
New York Knicks - Houston Rockets 92:101
Milwaukee Bucks - Miami Heat 98:92
New Orleans Hornets - Los Angeles Lakers 80:109
Dallas Mavericks - Detroit Pistons 102:86
Phoenix Suns - Indiana Pacers 129:122 (po dogrywce)
Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 109:91
Los Angeles Clippers - Orlando Magic 106:113

Brak komentarzy: