jg za "Dziennikiem"
2008-02-15, ostatnia aktualizacja 2008-02-16 04:09
PRZEGLĄD PRASY. Tysiące abonentów Plus GSM nie mogło rozmawiać przez komórki z powodu zagłuszarek użytych przeciwko czterem pielęgniarkom okupującym siedzibę rządu. Kontrolowany przez państwo właściciel Plusa poskarżył się nawet do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Ale po trzech godzinach protest wycofał - wynika z dokumentów zdobytych przez "Dziennik".
ZOBACZ TAKŻE
- Brudziński o zagłuszaniu: Te panie Ciechocinka tam nie miały (15-02-08, 14:21)
- "Zagłuszaliśmy pielęgniarki, ale w czym problem?" (15-02-08, 09:59)
- Dorn: Niezagłuszanie pielęgniarek byłoby skandalem (14-02-08, 08:44)
- Schetyna: Wierzę, że prokuratura wyjaśni sprawę zagłuszania (11-02-08, 16:07)
Skarga do UKE została wysłana 22 czerwca o godz. 11.08. Urząd nie zdążył nic zrobić, by pomóc operatorowi. Dlaczego? - Prośba natychmiast została przez nich samych anulowana, wobec czego nie zdążyliśmy podjąć interwencji - ujawnia w rozmowie z "Dziennikiem" prezes UKE Anna Streżyńska.
Gdyby 22 czerwca Polkomtel nie wycofał skargi i UKE zajął się tą sprawą, wysłał przed kancelarię premiera wóz pomiarowy jeszcze w trakcie protestu pielęgniarek, wyszło by na jaw, że były one zagłuszane przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. Tym bardziej że według specjalistów od zagłuszania urządzenia musiały być ustawione na maksymalną moc.
"Dziennik" ustalił, że do "opieki" nad protestującymi skierowano policjantki, które udawały pracownice kancelarii premiera. W rzeczywistości były psycholożkami z Komendy Głównej Policji.
Miały za zadanie, doprowadzić do sytuacji, że pielęgniarki same opuszcza budynek. W tym celu kazano im np. przerywać sen kobietom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz