piątek, 14 września 2007

Legia niepokonana, Mucha - owszem


rb, mac Warszawa
Lider ekstraklasy stracił pierwszego gola w sezonie, ale po siedmiu kolejkach ma komplet punktów. Legia wygrała z pozostającym bez zwycięstwa Widzewem 3:1

W 36. min ze stadionu Legii wyszli wszyscy kibice. To efekt protestu wobec decyzji Ekstraklasy SA, która karze kluby ligowe za odpalanie rac na stadionach. Przez ostatnie 10 min pierwszej połowy na trybunach byli właściwie tylko ochroniarze, którzy stali tyłem do boiska. Po przerwie kibice wrócili na trybuny.

Wcześniej oba zespoły oddały po jednym celnym strzale, ale to wystarczyło, by był remis 1:1. Jan Mucha został pokonany po 634 min (w historii klubu lepsi są tylko Grzegorz Szamotulski - 638 min i Władysław Grotyński - 762 min) - uczynił to Piotr Kuklis po fatalnym błędzie Dicksona Choto. Obrońca z Zimbabwe w ogóle nie wyskoczył do piłki po dośrodkowaniu z rogu i Kuklis z pola karnego pokonał Muchę. To pierwszy gol stracony przez Legię w tym sezonie. Mógł być i drugi, ale po przerwie Kuklis trafił w... kolegę z zespołu.

Punkty zostały jednak w Warszawie, bo Widzew jedyne, co pokazał, to niebywały charakter, zaangażowanie i - dopóki sił starczyło - walka o każdy centymetr boiska. - Ambicje mają, gorzej z umiejętnościami - mówił przed spotkaniem nowy trener Widzewa Marek Zub, który debiutował jako pierwszy trener klubu Orange Ekstraklasa. Pierwsze, co zrobił, to wymienił wszystkich czterech pomocników (w porównaniu z poprzednim meczem) - na ławce rezerwowych siedział m.in. uznawany za najlepszego gracza Widzewa, Włoch Stefano Napoleoni.

Legia długo grała nieskutecznie. Wreszcie w 70. min rezerwowy Takesure Chinyama strzelił gola - po raz drugi w tym spotkaniu nie popisał się bramkarz Fabiniak. Niedługo później łodzian dobił Edson. Siódma z kolei wygrana Legii na początku sezonu to rekord klubu. W 1932 i 1951 roku wygrała sześć meczów z rzędu.

Pod koniec spotkania za brutalny faul na Chinyamie powinien wylecieć z boiska obrońca Oshadogan.

Brak komentarzy: