ag, ulast, PAP
2007-09-14, ostatnia aktualizacja 2007-09-14 14:03
Dziewczynki, których ciała znaleziono w Bieszczadach, zmarły prawdopodobnie z powodu wychłodzenia i wycieńczenia. Ubrane były w lekką odzież, a temperatura w nocy spadła do ok. 3 stopni Celsjusza.
Trójkę martwych dzieci odnaleźli w Bieszczadach funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Kilka godzin wcześniej zatrzymali skrajnie wyczerpaną kobietę narodowości czeczeńskiej, z dwuletnim chłopcem na ręku. To właśnie ona powiedziała, gdzie znajdują się dzieci. Kobieta szła z dziećmi z Ukrainy, nielegalnie przekroczyła polską granicę.Funkcjonariusze kilka godzin przeczesywali teren wysokich Bieszczadów. Około północy trafili na trzy martwe ciała. Były to dziewczynki: Xaea - 13 lat, Ceda - 10 lat i Elina - w wieku 6 lat. Ich ciała przykryte były liśćmi paproci. Znajdowały się na granicy Polski i Ukrainy, przy słupie granicznym nr 82 w pobliżu miejscowości Wołosate w masywie Wołczego Berda, na wzniesieniu o wysokości 1163 m n.p.m.
36-letnia Kamisa D. wraz z dwuletnim synem Magometem została natychmiast przetransportowana do szpitala. Lekarz nie wyraził na razie zgody na jej przesłuchanie.
W bagażu kobiety znaleziono akty urodzenia dzieci.
Według Straży Granicznej ta część Bieszczadów, którą szła kobieta jest najtrudniejszy do pokonania. Kilka lat temu pogranicznicy uratowali życie trzem cudzoziemcom, którzy w ten sam sposób próbowali przekroczyć granicę. W ostatnich dniach w Bieszczadach były trudne warunki atmosferyczne, było bardzo zimno, padał deszcz i śnieg.
- Kobiecie i jej dziecku nie zagraża już niebezpieczeństwo. W najbliższych dniach zostanie przesłuchana - poinformował prokurator rejonowy w Lesku Zygmunt Słabik. "Możemy przypuszczać, że dzieci zmarły z powodu wychłodzenia i wycieńczenia. Wszyscy ubrani byli w letnią odzież, jedna z dziewczynek nie miała nawet butów" - dodał Słabik.
Ostatecznie przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok.
Ze wstępnych wyjaśnień, jakie złożyła Czeczenka wynika, że ukryła ona dziewczynki pod liśćmi paproci, a sama poszła szukać pomocy. "Dziewczynki leżały tuż obok siebie, zapewne ogrzewały się ciepłem swoich ciał. Kiedy kobieta spotkała funkcjonariuszy Straży Granicznej powiedziała im, gdzie zostawiła dzieci. Jej wyjaśnienia nie były zbyt precyzyjne. Kiedy funkcjonariusze znaleźli dziewczynki, na pomoc było już za późno" - dodał Słabik.
W czwartek temperatura w miejscu, gdzie znaleziono ciała dziewczynek, spadła do ok. 3 st. C.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz