środa, 7 listopada 2007

Trzęsienie ziemi na światowych rynkach


(Open Finance, pr/07.11.2007, godz. 22:15)
Groźba zamiany rezerw dewizowych Chin z dolarów na inne waluty wywołała wyprzedaż dolara. Amerykańska waluta jest najtańsza od 1973 roku wobec koszyka walut światowych. Na giełdach w Europie i USA indeksy zanotowały bardzo duże spadki.

Dolar jest najtańszy w historii odkąd powstał rynek walutowy. Ostatnie tygodnie to okres jego nieprzerwanego spadku wartości, który dziś przybrał na sile. Zapowiedź władz Chin, które chcą zamienić rezerwy walutowe z dolarów na inne waluty zrobiła na inwestorach piorunujące wrażenie. Warto jednak odnotować, że zamiar taki był deklarowany już wcześniej i to niejednokrotnie, a sama wypowiedź była tylko iskrą zapalną. Spadek dolara odbił się także na wzroście cen ropy naftowej do rekordowych poziomów 98,5 USD za baryłkę. U nas dość nieoczekiwanie - i bez wyraźnego związku - przełożyła się na spadek notowań małych i średnich firm.

SYTUACJA NA GPW

Akcje popularnych MiŚów czyli akcji małych i średnich spółek zamieniły się dziś w rynek niedźwiedzia, o czym świadczy ich pospieszna wyprzedaż. sWIG spadł o ponad 4 proc., a mWIG o ponad 3 proc., zaś indeksy zanotowały wartości najniższe od 22 sierpnia i są bliskie dołków z wakacyjnej wyprzedaży. Spadek "MiŚ"ów zbiegł się w czasie z zawirowaniami na świecie. Indeksy te przełamały linie wsparcia z trwającej przez ostatnie dwa miesiące konsolidacji i ten techniczny sygnał sprowokował inwestorów do sprzedaży. Można się też domyślać, że za spadkami stoją krajowe TFI, które pozyskują gotówkę obawiając się umorzeń ze strony uczestników funduszy. Ale i WIG20 spadł dziś o 1,8 proc. i przełamał wsparcie w postaci dołka z połowy października. Teraz jest najniżej od miesiąca.

Na całym rynku obroty wzrosły do 2,1 mld PLN, co potwierdza siłę sprzedających.


Trzęsienie ziemi na rynkach finansowych



GIEŁDY W EUROPIE i USA

Dzisiejsza sesja na europejskich parkietach była zdominowana przez obóz niedźwiedzi, który głównie pozbywał się akcji spółek ubezpieczeniowych, producentów samochodów i firm lotniczych. Było to oczywiście związane z taniejącym dolarem oraz rekordowo drogą ropą. Na domiar złego, nastroje na rynku pogorszyły jeszcze wieści płynące zza oceanu - General Motors pokazał w trzecim kwartale największą stratę w historii firmy.

Co więcej, negatywny wpływ na ceny akcji miał też umacniający się jen, który zbliża się do szczytu z 17 sierpnia (czarny czwartek), co oczywiście oznacza zamykanie przez inwestorów transakcji carry trade. W takich okolicznościach niespełna procentowe spadki głównych indeksów mogą być dla akcjonariuszy miłym zaskoczeniem.

Te same czynniki wywołały mocną przecenę w Stanach Zjednoczonych - na zamknięciu główne indeksy giełdowe straciły ponad 2 proc. - Nasadaq zakończył sesję spadkiem o 2,7 proc., indeks Dow Jones zniżkował o prawie 2,6 proc, SP500 stracił prawie 3 proc.

WALUTY

Rynek walutowy ocierał się dziś o panikę. Kurs euro w apogeum złych nastrojów sięgał 1,472 USD i był o prawie trzy centy wyższy niż zaledwie wczoraj rano. Można się zastanawiać czy powtórzenie znanej przecież już wcześniej groźby zamiany chińskich rezerw walutowych, nie podziałało na rynek jak katharsis - ostateczny spazm trwającego od tygodni trendu. Z punktu widzenia banku centralnego Chin sam moment zamiany dolara na inne waluty, w sytuacji gdy jest on najtańszy od ponad 40 lat, byłby przecież fatalny, a uprzedzanie rynku o planowanych posunięciach jest wręcz wyrazem skrajnej naiwności. Warto też rzucić okiem na dzisiejsze dane z USA - wzrost wydajności pracy i spadek kosztów pracy - to nie są dane za sprzedażą dolara.

Jen zyskał dziś 1,2 proc. do dolara i 0,6 proc. do euro. Do dolara jen jest najmocniejszy od dwóch miesięcy.

U nas dolar spadał już poniżej 2,46 PLN, ale na koniec dnia wrócił ponad 2,482 PLN. Koniec końców euro podrożało do 3,637 PLN, a frank do 2,188 PLN. Nie wszystko jest przesądzone w tej sytuacji i trzeba pozostać ostrożnym z dalszymi działaniami.

SUROWCE

Po otwarciu dziś rano na jednoprocentowych plusach, cena ropy lekko odreagowała w wyniku umocnienia dolara amerykańskiego. Sentyment pozostaje jednak wzrostowy, tym bardziej, że rynek oczekuje spadku zapasów tego surowca w tym tygodniu. Co więcej, presję na wzrosty wywarła ostatnia informacja o sztormie szalejącym w rejonie Morza Północnego. Późnym popołudniem londyńską baryłką brent handlowano po 93,40 USD, a nowojorską crude po 96,80 USD.

Po jednodniowym odreagowaniu miedź znów tanieje, schodząc do poziomu najniższego od prawie dwóch miesięcy. Jest to wynikiem zwiększających się zapasów, które są najwyższe od kwietnia.

Złoto lekko odreagowało ostatnie zwyżki. Uncja tego kruszcu potniała o 1 proc. do poziomu 836 USD, jednak nowe 27-letnie maksimum ustanowione dziś rano jest wyraźnym potwierdzeniem trendu wzrostowego i spodziewamy się dalszej aprecjacji złota w najbliższych tygodniach.

Brak komentarzy: