Władze Pcimia rozważają, czy umieścić przy wjeździe do wioski billboardy z podziękowaniem dla aktora Johna Cleese.
ZOBACZ TAKŻE
- Pcim do Johna Cleese: proponujemy meldunek (13-03-08, 21:43)
- Pcim oburzony reklamą banku z Johnem Cleese (05-03-08, 23:00)
- Reklamy biorą nas na seks (04-03-08, 19:11)
- House rusza z kontrowersyjną kampanią reklamową (04-03-08, 13:03)
- Reklama - i piękna, i bestia (22-02-08, 14:29)
- Bohater "Monty Pythona"będzie reklamował BZ WBK (18-02-08, 09:52)
- Agresywna reklama zalewa internet (15-02-08, 12:49)
- Reklama Max Lokaty PKO BP wprowadza w błąd? (01-02-08, 01:00)
- Prezes Della reklamuje miasto Łódź (23-01-08, 18:46)
Projekt reklamy przedstawia Johna Cleese z naburmuszoną miną. Obok widnieje napis "tu mieszka moja ciocia", a poniżej "Thank You Johny - Gmina PCIM" z herbem miejscowości.
Projekt przygotowała z własnej inicjatywy katowicka agencja reklamowa Media Partner. Za darmo chce ją umieścić przy zakopiance w Pcimiu. - Napisaliśmy tylko to, co aktor mówi w telewizyjnej reklamie. Nie powinien mieć pretensji za podziękowania od gminy - przekonuje Michał Lorenc z firmy Media Partner. Agencja przygotowała podziękowanie pod wpływem doniesień o reakcji władz Pcimia na telewizyjną reklamę wielkopolskiego banku. W krótkim filmiku John Cleese, współtwórca słynnego "Latającego Cyrku Monty Pythona", wciela się w rolę Brytyjczyka, który za wszelką cenę chce pożyczyć pieniądze w BZ WBK. Zdesperowany mówi na koniec po angielsku: "Moja ciotka pochodzi z Pcimia".
Satyryczna scenka, a w ślad za nią dziennikarskie doniesienia z Pcimia, poruszyły do żywego wójta Daniela Obajtka. Kategorycznie zaprotestował przeciw ośmieszaniu wioski i wykorzystywaniu jej nazwy bez zgody lokalnego samorządu. Na piśmie zażądał wyjaśnień od kierownictwa banku. - Jako gospodarz gminy muszę dbać o jej dobre imię. Nie pozwolę, aby ktoś robił cyrk z naszej miejscowości - uzasadniał protest. W piątek jego oburzenie były już znacznie mniejsze. - Przez sto lat tyle o nas nie napisano - zachwyca się burzą medialną wokół telewizyjnego spotu banku BZ WBK, w którym Brytyjczyk wspomina miejscowość pod Myślenicami. Chwalił propozycję katowickiej agencji. Zastrzegał jednak, że bez zgody aktora gmina nie zamieści jego wizerunku przy drodze. - Nie stać nas na wynajęcie tego pana do promocji ani tym bardziej na procesy - zaznaczył.
Ostrożność władz gmin podziela prof. Ewa Nowińska, znawca prawa własności intelektualnej z UJ. - Nazwa miejscowości jest dobrem publicznym, a wizerunek osoby prywatnej nie. Nawet jeśli chodzi o kogoś znanego, to bez jego zgody można wykorzystywać zdjęcia wyłącznie w celach informacyjnych czy satyrycznych. Za takie zaś trudno uznać ustawienie przydrożnego billboardu z Johnem Cleese - powiedziała "Gazecie". - Gmina Pcim może, oczywiście, podjąć ryzyko i liczyć, że aktor odbierze przydrożne "podziękowania" jako dobry żart. Z doświadczenia wiem jednak, że ludzie zwykle tracą poczucie humoru, gdy w grę wchodzą pieniądze. Sądy nie żartują i orzekają coraz wyższe odszkodowania, kiedy ktoś występuje z pozwem o naruszenie dóbr osobistych.
Rzecznik BZ WBK Piotr Gajdziński nie komentuje gminnych planów. Wcześniej informował, że jego bank nie wyklucza nakręcenia drugiej reklamy z Brytyjczykiem i wizyty w Pcimiu.
Po opublikowaniu projektu owej reklamy w internecie nieoczekiwanie napisał do nas Michał Lorenc z MediaPartner i poprosił o usunięcie obrazka z naszego portalu. Wyjaśniał, że projekt billboardu jest "dalece wstępny" i "nie był przewidziany do szerokiej publikacji na tym etapie", choć takich zastrzeżeń nie zawarł, kiedy dwa dni wcześniej przysłał do redakcji kopię swojego maila do wójta Pcimia z projektem reklamy. Z uprzejmości usunęliśmy obrazek.
Projekt przygotowała z własnej inicjatywy katowicka agencja reklamowa Media Partner. Za darmo chce ją umieścić przy zakopiance w Pcimiu. - Napisaliśmy tylko to, co aktor mówi w telewizyjnej reklamie. Nie powinien mieć pretensji za podziękowania od gminy - przekonuje Michał Lorenc z firmy Media Partner. Agencja przygotowała podziękowanie pod wpływem doniesień o reakcji władz Pcimia na telewizyjną reklamę wielkopolskiego banku. W krótkim filmiku John Cleese, współtwórca słynnego "Latającego Cyrku Monty Pythona", wciela się w rolę Brytyjczyka, który za wszelką cenę chce pożyczyć pieniądze w BZ WBK. Zdesperowany mówi na koniec po angielsku: "Moja ciotka pochodzi z Pcimia".
Satyryczna scenka, a w ślad za nią dziennikarskie doniesienia z Pcimia, poruszyły do żywego wójta Daniela Obajtka. Kategorycznie zaprotestował przeciw ośmieszaniu wioski i wykorzystywaniu jej nazwy bez zgody lokalnego samorządu. Na piśmie zażądał wyjaśnień od kierownictwa banku. - Jako gospodarz gminy muszę dbać o jej dobre imię. Nie pozwolę, aby ktoś robił cyrk z naszej miejscowości - uzasadniał protest. W piątek jego oburzenie były już znacznie mniejsze. - Przez sto lat tyle o nas nie napisano - zachwyca się burzą medialną wokół telewizyjnego spotu banku BZ WBK, w którym Brytyjczyk wspomina miejscowość pod Myślenicami. Chwalił propozycję katowickiej agencji. Zastrzegał jednak, że bez zgody aktora gmina nie zamieści jego wizerunku przy drodze. - Nie stać nas na wynajęcie tego pana do promocji ani tym bardziej na procesy - zaznaczył.
Ostrożność władz gmin podziela prof. Ewa Nowińska, znawca prawa własności intelektualnej z UJ. - Nazwa miejscowości jest dobrem publicznym, a wizerunek osoby prywatnej nie. Nawet jeśli chodzi o kogoś znanego, to bez jego zgody można wykorzystywać zdjęcia wyłącznie w celach informacyjnych czy satyrycznych. Za takie zaś trudno uznać ustawienie przydrożnego billboardu z Johnem Cleese - powiedziała "Gazecie". - Gmina Pcim może, oczywiście, podjąć ryzyko i liczyć, że aktor odbierze przydrożne "podziękowania" jako dobry żart. Z doświadczenia wiem jednak, że ludzie zwykle tracą poczucie humoru, gdy w grę wchodzą pieniądze. Sądy nie żartują i orzekają coraz wyższe odszkodowania, kiedy ktoś występuje z pozwem o naruszenie dóbr osobistych.
Rzecznik BZ WBK Piotr Gajdziński nie komentuje gminnych planów. Wcześniej informował, że jego bank nie wyklucza nakręcenia drugiej reklamy z Brytyjczykiem i wizyty w Pcimiu.
Po opublikowaniu projektu owej reklamy w internecie nieoczekiwanie napisał do nas Michał Lorenc z MediaPartner i poprosił o usunięcie obrazka z naszego portalu. Wyjaśniał, że projekt billboardu jest "dalece wstępny" i "nie był przewidziany do szerokiej publikacji na tym etapie", choć takich zastrzeżeń nie zawarł, kiedy dwa dni wcześniej przysłał do redakcji kopię swojego maila do wójta Pcimia z projektem reklamy. Z uprzejmości usunęliśmy obrazek.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz