sobota, 16 lutego 2008

Prezydent: Ćwiąkalski robi przedstawienie teatralne

Magda Gałczyńska, TOK FM, cheko, alx, PAP
2008-02-16, ostatnia aktualizacja 20 minut temu
Zobacz powiększenie
Zbigniew Ćwiąkalski
Fot. Mateusz Skwarczek / AG

Działania Zbigniewa Ćwiąkalskiego to przedstawienie teatralne - tak prezydent Lech Kaczyński skomentował wypowiedź ministra sprawiedliwości o ewentualnej odpowiedzialności b. premiera Jarosława Kaczyńskiego za zagłuszanie telefonów protestujących pielęgniarek..

Zobacz powiekszenie
Fot. Adam Kozak / AG
Pielęgniarki protestujące przed kancelarią premiera
Prezes UKE: Często się zdarza, że ktoś składa skargę i ją wycofuje - czytaj

- Ja myślę, że pan minister Ćwiąkalski jest osobą, która ma wielce oryginalne cechy i lepiej żeby był w palestrze, niż jako minister sprawiedliwości - powiedział w sobotę w Wilnie dziennikarzom prezydent Lech Kaczyński.

- Ja już wspominałem o tym panu premierowi Tuskowi przed jego (Zbigniewa Ćwiąkalskiego) nominacją. Wszelkie działania pana ministra to jest albo przedstawienie teatralne, albo działania stanowiące znak, informację dla tych, którzy naruszają prawo, że złe czasy się skończyły - dodał prezydent.

Prokuratura zbada sprawę zagłuszania pielęgniarek

Minister Zbigniew Ćwiąkalski powiedział w radiu TOK FM, że prokuratura zbada, dlaczego Polkomtel wycofał skargę do Urzędu Komunikacji Elektronicznej w sprawie zagłuszarek uruchomionych przez rząd podczas czerwcowego protestu pielęgniarek. Jeśli to Jarosław Kaczyński wydał polecenie zagłuszania pielęgniarek, może nawet trafić do więzienia - powiedział minister sprawiedliwości.

Na pytanie, czy były premier zostałby wówczas postawiony przed Trybunałem Stanu, minister powiedział: "Jeżeli w grę wchodzi przestępstwo, to wtedy oczywiście taka możliwość dla urzędującego wówczas premiera się pojawia, ale ja tego nie przesądzam, ponieważ chciałbym najpierw, żeby prokuratura ustaliła, czy i jaką rolę odegrał w tym wszystkim bezpośrednio Jarosław Kaczyński". Jego zdaniem możliwe jest, że "te decyzje zapadały na niższych szczeblach".

- Ale nie chcę gdybać, ponieważ za chwilę ukaże się informacja, że ja przesądziłem czyjąś odpowiedzialność - zaznaczył.

Ćwiąkalski: Nie powiedziałem, że to Kaczyński będzie odpowiedzialny

Ćwiąkalski dopytywany później o tę sprawę w TVN24 podkreślił, że "czyni się z tego nadmierną sensację". - Ponieważ nigdzie nie powiedziałem, że to Jarosław Kaczyński będzie odpowiedzialny i że trafi do więzienia - mówił minister. Dodał, że najpierw trzeba sprawdzić kto ostatecznie podjął taką decyzję, czy miał do tego prawo.

Jak wyjaśnił, decyzja o zagłuszaniu byłaby bezprawna, gdyby nie mieściła się w kompetencjach i zakresie uprawnień danej osoby. "Byłoby to przekroczenie uprawnień, gdyby z żadnych przepisów nie wynikało, że w tych okolicznościach tego typu decyzję można było podjąć" - ocenił w TVN24.

- Gdyby prokuratura udowodniła, że to były premier kazał latem 2007 zagłuszać pielęgniarki, przekroczyłby swoje uprawnienia. W grę wchodziłoby przestępstwo z art. 231 KK, czyli funkcjonariusz publiczny, który przekracza swoje uprawnienia i działa na szkodę jednostki lub dobra społecznego - mówił Ćwiąkalski w TOK FM. Zdaniem ministra, konsekwencją może być nawet kara pozbawienia wolności.

"Pielęgniarki mogą się uważać za pokrzywdzone"

Zdaniem Ćwiąkalskiego, pielęgniarki, które protestowały w Kancelarii Premiera, "z całą pewnością mogą się w tej sprawie uważać za pokrzywdzone, dlatego że taki status w tej fazie postępowania mógłby im przysługiwać, a zatem mogłyby być dopuszczone do czynności procesowych".

Jak dodał, prokuratura mogłaby zwrócić się do pielęgniarek, by te poddały się badaniom lekarskim. "Wszyscy wiemy, że mówi się o szkodliwości używania telefonów komórkowych - to tutaj to natężenie było odpowiednio większe" - uważa.

W sprawie wycofania przez Polkomtel skargi do UKE, do czego doszło latem 2007 roku, Ćwiąkalski zapewnił, że już na początku tygodnia będzie wiadome, czy prokuratura poczeka na wniosek Polkomtela, czy też zajmie się sprawą z urzędu. A chodzi o ewentualne naciski władzy na tę firmę, podległą Skarbowi Państwa.

"Bez pomocy Plusa trudno będzie ustalić szczegóły sprawy"

W przekonaniu "to jest sprawa dość jasna", że gdy operator nie może z jakiegoś powodu świadczyć usługi, "ma prawo do tego, żeby się domagać odpowiedniego postępowania i ukarania winnych, którzy mu to uniemożliwiają".

Według Ćwiąkalskiego, prokuratura może wszcząć postępowanie z urzędu. Jednak, jego zdaniem, bez pomocy Plusa trudno będzie ustalić szczegóły sprawy. "Ja myślę, że Plus tutaj miałby istotną rolę do odegrania, ponieważ celowe byłoby, żeby sprawdził wewnętrznie i ewentualnie taką informację do prokuratury skierował, że rzeczywiście ktoś tego typu naciski wywierał" - podkreślił.

Latem 2007 roku tysiące abonentów Plus GSM nie mogło rozmawiać przez komórki z powodu zagłuszarek użytych przeciwko czterem pielęgniarkom okupującym siedzibę rządu. Kontrolowany przez państwo właściciel Plusa poskarżył się do Urzędu Komunikacji Elektronicznej, jednak po trzech godzinach protest wycofał. O sprawie napisał dzisiejszy Dziennik. >>Więcej<<

Brak komentarzy: