Słyszę często: nie pójdę do wyborów, bo to wszystko i tak nie ma sensu. Słyszę często: lepiej szukać szczęścia za granicą, bo tutaj nie da się żyć... A przecież nawet w najgorszych chwilach polskiej historii nasi dziadowie i ojcowie powtarzali: Nie rozpaczać! - pisze Adam Michnik w poniedziałkowej Gazecie Wyborczej
ZOBACZ WIDEO
ZOBACZ TAKŻE
- Giertych, oddaj moje dziesięć tysięcy! (15-10-07, 12:20)
- LISTY CZYTELNIKÓW DO GAZETY (15-10-07, 12:17)
- Wykształciuch odpisuje Dornowi (15-10-07, 12:15)
- Wymyśl tytuł "Gazety" (15-10-07, 12:12)
- Wybory Polaków - część I: W stronę Europy (15-10-07, 12:06)
- Listy do wnuków przed wyborami (15-10-07, 11:33)
- Dorn do wykształciucha (15-10-07, 11:13)
- Najsztub pyta Michnika, kiedy wreszcie pójdzie siedzieć (12-10-07, 18:41)
- Adam Michnik o Polsce przed wyborami (wideo) (04-10-07, 20:09)
Polityka polska przeobraziła się w odrażający spektakl niegodziwości. Stało się tak za sprawą Jarosława Kaczyńskiego i jego partii - zwącej się, jak na ironię - Prawo i Sprawiedliwość. Tymczasem rządy tej partii sprawowanej w koalicji z toruńskim radiem o. Rydzyka, a także z partiami Romana Giertycha i Andrzeja Leppera musiały unaocznić każdemu, kto chciał spoglądać na świat trzeźwo, że Polska stacza się w stronę Bezprawia i Niesprawiedliwości.
Sięgnijmy pamięcią do wydarzeń sprzed kilku miesięcy, kilku tygodni, czy kilku dni. Oto uczestników kampanii wyborczej sprzed dwóch lat jednej z partii opozycyjnych wzywa się do prokuratur z oczywistą intencją zastraszenia - "nie pomagaj naszym przeciwnikom politycznym, to nie będziesz miał kłopotów".
Oto jesteśmy świadkami bezprecedensowego upartyjnienia prokuratury i mediów publicznych, a także zdumiewających ataków na niezawisłe sądy, oskarżane o "imposybilizm". Tworzy się prokuratorskie specgrupy ręcznie sterowane przez pisowskiego ministra sprawiedliwości. Skandaliczna próba szantażu wobec Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował antykonstytucyjną wszechlustrację pozostanie na zawsze czarną kartą rządów Jarosława Kaczynskiego.
Oto sanepid okazuje się instrumentem walki politycznej z liderem opozycyjnego ugrupowania.
Oto szef rządu oskarża całkowicie kłamliwie przywódcę opozycyjnej partii, że ów kwestionuje polskość Gdańska, a innego przywódcę, innej partii, że uprawiał politykę "jawohl" wobec żądań niemieckich. Tak oto tworzy się histeria antyniemiecka, którą wielu z nas pamięta dobrze z epoki Władysława Gomułki i Mieczysława Moczara.
Oto dowiadujemy się wciąż o kolejnych oskarżeniach i aresztowaniach lekarzy; na podstawie pomówień przestępców obwinia się o korupcję ludzi o nieposzlakowanej uczciwości, innych ludzi zmusza się do donosów. Dla partii Jarosława Kaczyńskiego rządzenie stało się codzienną wojną: z prawnikami i lekarzami, z pielęgniarkami i nauczycielami, z wykształciuchami i łże-elitami, z Niemcami i gejami, z Rosją i liberałami. Ten rząd doprowadził sztukę insynuacji i oszczerstwa do perfekcji: ten jest z KPP, tamten "z partii Białej Flagi"; ten jest agentem, a tamten oligarchą, wszyscy są z potężnego "układu", który wciąż poszerza się, jak w powieści Wiktora Hugo "owa dziewczyna, która pobłądziła".
Dowiadujemy się, że w PiS-owskiej Grenadzie panuje zaraza. Minister spraw wewnętrznych, szef Centralnego Biura Śledczego, prokurator generalny, szef PZU - wszyscy oni, wczoraj jeszcze gloryfikowani przez Jarosława Kaczyńskiego, okazują się zdrajcami i kryminalistami.
Wszystko to wzbudza lęk, któremu towarzyszy obrzydzenie.
Wielu z nas podziela lęk czwórki intelektualistów „zatrwożonych stanem degradacji państwa polskiego”, którzy sformułowali na łamach „Tygodnika Powszechnego” tę gorzką ocenę. Czytamy: „Obecna sytuacja na polskiej scenie politycznej przerosła wszystko, co potrafimy sobie wyobrazić i zaakceptować w ramach demokracji. Jesteśmy świadkami psucia państwa, czego skutkiem jest upadek standardów życia społecznego; upowszechnienie przekonania, że potwarz, intryga i kłamstwo należą do oczywistych narzędzi uprawiania polityki. Obawiamy się, że niewiele dzieli nasze Państwo od obsunięcia się w chaos pajdokracji » republik bananowych «lub reżimów nepotycznych. Przypominamy zatem, iż suwerenem państwa jesteśmy My, Obywatele, oraz że istnieją podstawowe standardy przynależne systemowi demokratycznemu, których spełnienia wymagamy.
Obecna, polska klasa polityczna, z niewiarygodną nonszalancją i brakiem szacunku dla obywateli, którzy są jej suwerenem, łamie owe standardy, głosząc przy tym ich przestrzeganie, czym udowadnia, że łamie je Świadomie i z Premedytacją".
Myślę, że głos ten jest wart uważnego namysłu, gdyż polityka konsekwentnego niszczenia dorobku polskiej demokracji jest niepokojąco skuteczna i cieszy się poparciem istotnej części opinii publicznej. Skuteczność tej polityki polega na szczuciu jednych na drugich; na tworzeniu klimatu zawiści, nieufności, agresji i pogardy. Prowadzi to do lęku jednych i rezygnacji drugich. A przecież całe dzieje polskie świadczą, że poniżanie godności ludzkiej jest niechybnym znakiem końca przyzwoitego społeczeństwa i państwa.
Życie mojej generacji ukształtowało się pod wpływem pamiętnego apelu Jana Pawła II: "Nie lękajcie się!". Dziś słyszę wciąż, z każdej konferencji prasowej liderów PiS: "Lękajcie się! Bójcie się!".
Te pogróżki bywają skuteczne. Coraz częściej jesteśmy zalęknieni; coraz częściej rezygnujemy ze swego prawa do kształtowania naszego wspólnego, polskiego losu. Słyszę często: nie pójdę do wyborów, bo to wszystko i tak nie ma sensu. Słyszę często: lepiej szukać szczęścia za granicą, bo tutaj nie da się żyć...
A przecież nawet w najgorszych chwilach polskiej historii nasi dziadowie i ojcowie powtarzali: - Nil desperandum! Nie rozpaczać!
Przeto, wierząc w sens obrony nadziei, także w sytuacjach, które wydają się niebezpieczne; tłumiąc poczucie bezradności i wstydu, pójdę do wyborów i oddam swój głos na rzecz zmiany; na rzecz tych kandydatów, którzy obiecują, że odsuną od władzy te partie, które rządziły przez ostatnie dwa lata.
Polska warta jest obrony i wspólnej troski. Przez dwa lata patrzyliśmy - sparaliżowani niczym królik przez węża - na proces stopniowej konfiskaty państwa polskiego przez Jarosława Kaczyńskiego i jego sojuszników. Teraz nadszedł moment, by odzyskać Polskę.
We wtorek w GW kolejny artykuł Adama Michnika: "W jakim państwie nie chcę żyć"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz