Pogotowie musi zapłacić 10 tys. zł odszkodowania organizatorowi procederu handlu skórami Tomaszowi S. Jednak sąd nie pozwolił, by wrócił on do pracy.
ZOBACZ TAKŻE
- Oto "łowcy skór" (20-01-07, 02:00)
- Łowcy skór skazani (20-01-07, 02:00)
- Łowcy skór - sanitariusz Andrzej N. skazany na dożywocie (19-01-07, 12:26)
Po południu wszyscy odetchnęli, bo dowiedzieli się, że sąd na to nie pozwolił. - To dla nas bardzo dobra wiadomość - mówił dr Janusz Morawski, dyrektor medyczny.
Nerwy się skończyły, ale powodów do radości nie ma, bo S. dostanie odszkodowanie. Wczoraj zapadł wyrok w jego sprawie. S. dostanie ponad 10 tys. zł. Bo wygrał 6 tys. zł., ale pogotowie musi jeszcze zapłacić ustawowe odsetki od 2002.
Tomasz S. to organizator procederu handlu skórami w łódzkim pogotowiu. Kiedy w 2002 roku afera wyszła na jaw, dyrektor wyrzucił go z pracy. Powody: "utrata zaufania" i prowadzenie działalności konkurencyjnej wobec pracodawcy. Fundacja "Na Ratunek" z która był związany S. oferował przychodniom podobne usługi jak pogotowie.
S. odwołał się do sądu. Chciał dalej pracować w pogotowiu. I - dodatkowo - zażądał odszkodowania za nieprzepisowe zwolnienie.
Po kilku latach procesu zapadł ostateczny wyrok. Sędzia Jacek Sobczak uzasadniał, że odszkodowanie się S. należy, bo dyrekcja pogotowia niewystarczająco umotywowała zwolnienie S. Gdyby uzasadnienie było pełniejsze S. nie miałby w sądzie żadnych szans. Ale dyrekcja pogotowia popełniła błąd i - jak tłumaczył sędzia - miał powody domagać się przywrócenia do pracy.
Dlaczego w takim razie sąd nie poszedł mu na rękę?
- W tej sprawie istnieje szereg okoliczności potwierdzających naganność postępowania S. - tłumaczył sędzia Sobczak. I przypomniał, że jest on zamieszany w sprawę łowców skór. - Nie można przecież przywrócić do pracy pracownika, wobec którego nadal formalnie postawiony jest zarzut przekazywania właścicielom zakładów pogrzebowych danych o zmarłych pacjentach w zamian za korzyści majątkowe - mówił. - W takiej sytuacji przywrócenie S. do pracy miałoby wpływ na odczucia pacjentów korzystających z usług S. i pracę pozostałych pracowników stacji.
S. nie okazywał emocji w czasie odczytywania wyroku. Gdy sędzia skończył uzasadnienie, energicznym krokiem ruszył do drzwi. Nim wyszedł rzucił, że nie życzy sobie żadnych zdjęć.
Dyrektora pogotowia nie było w sądzie. Ale na wieść o wyroku, nie krył zadowolenia: - To dla mnie zwycięstwo - powiedział. - Szczęściem dla naszej instytucji jest to, że ten człowiek więcej się w niej nie pojawi. A odszkodowanie? Stać na to, żeby rzucić taki ochłap temu panu.
Działalnością Tomasza S. w pogotowiu wciąż zajmuje się prokuratura.
Śledztwo w sprawie "łowców skór" prowadzone jest w trzech watkach: * korupcyjnym, dotyczącym przyjmowania łapówek przez pracowników pogotowia od firm pogrzebowych w zamian za informacje o śmierci pacjentów; * uśmiercania pacjentów, * celowego opóźniania wyjazdu karetek do chorych.
W sprawie jest obecnie 41 podejrzanych. Do sądu trafiły trzy akty oskarżenia przeciwko dziewięciu osobom. Wyrok w najważniejszym procesie już zapadł. Dwóch sanitariuszy, którzy - jak stwierdził nieprawomocnie jeszcze sąd - dla zysku z handlu "skórami" zabijali pacjentów pavulonem, skazano na dożywocie i 25 lat. Dwaj lekarze, oskarżeni o nieratowanie pacjentów, dostali sześć i pięć lat więzienia.
Najdalej za cztery miesiące do sądu ma trafić kolejny akt oskarżenia, dotyczący wątku korupcyjnego. - Chodzi o działalność jednej z kilku firm pogrzebowych, jakie badamy w śledztwie - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej. Firma miała zapłacić pracownikom pogotowia za informacje o 560 przypadkach zgonów pacjentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz