qbi
2007-11-30, ostatnia aktualizacja 2007-11-30 10:27
Dziś w Portland zaczyna się finał Pucharu Davisa. Broniący tytułu Rosjanie grają z Amerykanami, którzy po 12 latach chcą odzyskać trofeum
SERWISY
Amerykanie, którzy Puchar Davisa zdobyli rekordowe 31 razy, nie zwyciężyli od 1995 r. (dla nich jest to najdłuższa przerwa w historii). Wówczas pokonali w finale... swoich dzisiejszych rywali Rosjan 3:2. Wtedy w Moskwie grali m.in. Sampras i Jim Courier, a po drugiej stronie siatki Andriej Czesnokow i Jewgienij Kafielnikow.
- Teraz mamy najsilniejszy skład od tamtego finału - mówi Patrick McEnroe, kapitan drużyny USA. W singlach zagrają Andy Roddick i James Blake, a w deblu słynni bracia Bob i Mike Bryanowie. Dużo ważniejsza od gorącego dopingu we własnej hali może być motywacja amerykańskich tenisistów. Roddick i Blake nie odnieśli bowiem żadnego poważnego sukcesu od kilku lat i - co podkreślają w wypowiedziach - chcą to sobie zrekompensować, wygrywając Puchar Davisa.
Rosjanie na pierwszy rzut oka nie mają dużych szans na sukces. - Oceniam je na 35 proc. - wypalił zresztą wczoraj ich kapitan Szamil Tarpiszczew. Lider Nikołaj Dawidienko to główny podejrzany w aferze z ustawianiem meczów i w związku z tym jego nerwy od kilku tygodni są ponoć w strzępach. Nie będzie też szczęśliwego dla reprezentacji Marata Safina, który zamiast grać w tenisa, znów zajął się rozrywką, choć tym razem zamiast do baru wybrał się w Himalaje (ale formę i tak stracił). Z Rosjanami jednak nigdy nic nie wiadomo. W poprzednim sezonie też mało kto na nich stawiał, a trofeum i tak powędrowało do Moskwy.
Mecz Pucharu Davisa składa się z pięciu pojedynków: w piątek zostaną rozegrane dwa single, w sobotę debel, w niedzielę znów dwa single. Wygrywa ten, kto pierwszy odniesie trzy zwycięstwa. Relacje z finału do niedzieli w nSport od godz. 22.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz